20 luty 2021- Koniec.

163 7 11
                                    

Obudziłam się rano przytulona do Filipa. Podniosłam się żeby sprawdzić, czy ktoś nie śpi. Wszyscy spali, więc pocałowałam go w czoło i wtuliłam w niego.

-Nie śpisz?- Zapytał Filip szeptem.
-Obudziłam się akurat.- Odpowiedziałam cicho.
-Wszyscy śpią?- Zapytał mnie na ucho.

Pokiwałam mu głową, a on pocałował mnie w usta. Uśmiechnęłam się tylko. Po jakimś czasie reszta osób obudziła się. Zjedliśmy śniadanie. Ja czułam się lepiej. Poszliśmy do energylandi. Zjeżdżaliśmy z różnego rodzaju kolejek. Nie bałam się bo obok mnie zawsze siedział Filip i trzymałam go za rękę. Chodziliśmy tak po placu. Przechodziliśmy obok takiej budki. Było można wygrać tam misie.

-Wygrasz mi takiego?- Zapytałam wskazując na misia i patrząc na Filipa.
-Oczywiście.- Odpowiedział pewny swojej wygranej.

Niestety nie udało mu się. Czas jakoś mijał. Stwierdziliśmy, że będziemy wracać do hotelu. Szliśmy chodnikiem parami. Musieliśmy przejść przez pasy. Ja z Filipem zamykaliśmy całą grupę. Nagle zauważyłam samochód pędzący prosto na nas. Filip popchnął mnie do przodu. Poleciałam tak, że samochód nawet mnie nie dotknął. Zrobił się huk. Auto zatrzymało się kawałek dalej. Usłyszałam tylko krzyk Mai. Zrobiło się głośno. Otworzyłam oczy i kawałek dalej zauważyłam Filipa. Był cały we krwi. Podbiegłam do niego. I go mocno przytuliłam. Był nieprzytomny.

-Wezwijcie karetkę!- Krzyknęłam.
-Już!- Krzyknął Paweł.
-Filip proszę!- Krzyczałam, wszystko co tylko przychodziło mi do głowy.

Kierowca tego samochodu wybiegł do nas. Okazało się, że był to lekarz.

-Zadzwoniliście po karetkę?- Zapytał od razu.
-Tak.- Odpowiedział Paweł.

Filip nie oddychał. Lekarz zaczął go reanimować. Nie wiedziałam, czy mu się udało. Po chwili przyjechała karetka. Pojechali do szpitala. Mi nie pozwolili wejść do karetki. Lekarz jechał z nimi. Zanim odjechali dał Wojtkowi klucze do samochodu. Żebyśmy mieli czym pojechać do szpitala.

-Zawieźcie mnie tam!- Krzyknęłam.
-Już. Wsiadajcie.- Odparł chłopak.

Po jakimś czasie byliśmy w szpitalu. Siedzieliśmy kilka godzin na poczekalni. Ja przeżywałam to okropnie. Nie chciałam żeby mu coś się stało. Wszyscy próbowali mnie wspierać. Po kilku godzinach z sali wyszedł lekarz. Od razu do niego podbiegłam.

-I co z nim?- Zapytałam mając łzy w oczach.
-Stan jest zły. Możecie państwo do niego wejść i się pożegnać. Nie wiem ile przeżyje. Nie jesteśmy w stanie mu pomóc.- Odparł lekarz.
-Nie.- Krzyknęłam.

Nie mogłam w to uwierzyć. Od razu podbiegli do mnie wszyscy i mnie przytulili. Weszliśmy do sali Filipa. Leżał podłączony do każdego możliwego sprzętu. Od razu podbiegłam do niego i go przytuliłam.

-Kocham cię.- Powiedział cicho.

Spojrzałam od razu na niego. Jego oczy. Były nie takie jak zawsze. Wiedziałam, że to już koniec. Ale nie chciałam tego.

-Też cię kocham... Filip?- Powiedziałam po czym wszystkie maszyny zaczęły piszczeć.

-Filip nie! Wołajcie lekarza!- W tym samym momencie Dawid wybiegł z sali zaraz przyszedł z lekarzem.
-Wyjdźcie z sali!- Krzyknął lekarz.

Wszyscy od razu wyszli. Maja pociągnęła mnie za rękę. I wyprowadziła z sali. Zaraz do sali wbiegły pielęgniarki. Płakałam już teraz mocno. Maja przytuliła mnie. Próbowała mnie pocieszyć. Jako jedyna wiedziała, że to był mój chłopak. Po jakimś czasie z sali wyszedł lekarz.

-Żyje?!- Krzyknęłam patrząc na lekarza.
-Przykro mi.- Powiedział cicho.
-Nieee!- Krzyknęłam i opadłam na nogi.

Maja od razu usiadła obok mnie i mocno przytuliła mnie do siebie. Nie powiedziała nic. Wiedziałam, że w tym momencie mój świat się zawalił. Nie widziałam jak zareagowali inni. Nie obchodziło mnie to. Mój chłopak umarł. Uratował mnie. Zaraz podeszła do nas pielęgniarka i chciała dać coś na uspokojenie. Ale nie chciałam. Po jakimś czasie.

-Jedźcie nas spakować. Emilia nie da rady. I zadzwońcie do rodziców Filipa.- Powiedziała Maja.

Spojrzała na mnie. Nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Wszyscy poszli się spakować. Maja nadal siedziała ze mną na szpitalnej podłodze.

-Kochałam Filipa. A teraz go nie ma.- Powiedziałam i jeszcze bardziej się rozpłakałam.
-Wstań. Pójdziemy na dwór.- Powiedziała ze łzami w oczach.

Wstałyśmy i wyszłyśmy przed szpital. Pojechałyśmy potem do hotelu taksówką. Na miejscu były spakowane już walizki. Została do spakowania tylko moja i Mai. Wzięłyśmy się za pakowanie. Poszłam do łazienki wziąć kosmetyczkę. Przy okazji także skorzystać z wc. Na podłodze zauważyłam koszulkę Filipa. Bardzo ją lubił. Chwyciłam ją i osunęłam się na podłogę. Chwyciłam maszynkę do golenia i wyciągnęłam z niej ostrze. Nie widziałam innego wyjścia. Podcięłam sobie żyły. Krew wypływała szybko. Słyszałam jakieś krzyki. Zaraz huk wywarzanych drzwi. Widziałam wszystko jak przez mgłę. Maję która płakała. Pawła, który z przerażeniem wywarzył drzwi. Coraz gorzej wszystko widziałam aż. Aż obudziłam się na sali. Rozejrzałam się po niej. Tym razem ja podłączona do maszyn. Obok mnie siedzieli wszyscy.

-Emilia dlaczego?- Mówiła Maja kilka razy.
-Nie mogę bez niego żyć.- Powiedziałam cicho.
-On cię kochał i patrzy na ciebie z nieba.- Odparła cicho.
-Czemu on mnie popchnął? Wtedy ja umarłabym a nie on.- Powiedziałam.
-Będzie dobrze. Wiem co czujesz.- Odparł Dawid.
-Nie wiesz. Nie zmarł ci chłopak. Nie uratował ci życia.- Odpowiedziałam i rozpłakałam się na dobre.
-Byliście razem?- Powiedział Dawid pod nosem.

Maja nic więcej nie powiedziała. Tylko sama się rozpłakała.

-Wyjdźcie stąd!- Krzyknęłam.
-Emilia spokojnie.- Powiedziała Kasia.
-Wyjdźcie!- Krzyknęłam i się bardziej rozpłakałam.

Wyszli z sali. Miałam w kieszeni jeszcze tamtą żyletkę. Zrobiłam to znowu. Krew wypływała jeszcze szybciej. Wbiłam ją głębiej. Zrobiło mi się ciemno przed oczami. Po chwili otworzyły się drzwi. Usłyszałam zaraz krzyk Mai, Kasi. Piszczenie maszyn. Zaraz wszystko ucichło.

Koniec

———————————————————————
Mam prośbę do wszystkich. Nigdy prze nigdy jakby coś się złego działo nie róbcie tego co Emilka w tym rozdziale. Piszcie mi pv. Spróbuję pomóc. Proszę was.

Emilia i ...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz