14.Gangsterom się nie ufa.

112 4 1
                                    

-Zerwij z nią,ja bym to dawno zrobił.-powiedziałem zerkając na Ashley która nadal siedziała pod ścianą.
-Jak z nią zerwę i tak będą ją wszyscy pieprzyć,więc jaką to zrobi różnice ?
-Wszyscy ?-zaśmiałem się.
-A myślisz,że po co tu jest ?
-Bo z nią jesteś.
-Musisz się jeszcze dużo nauczyć.
Nic nie rozumiałem,ale udawałem.
-Idę się położyć.-wstałem spławiając go.
Poszedłem do mojego pokoju,ale zamiast się położyć wszedłem na sex kamerki.
Założyłem profil o nazwie : NateDickenson16
Odpaliłem liva,poczekałem na to aż kilkoro ludzi weszło.
DomiPorn62: Hej,widzę nowy,może priv ?
-Potem napiszę,może jakieś wyzwania ?
DomiPorn62: pokaż co potrafisz
Rozebrałem się powoli i stopniowo zacząłem walić.
AliceWillson27 : O,a co ty tu robisz ?
Zobaczyłem kogoś o nicku Alice,miałem przejebane,bądź znalazłem drugi sposób na zarabianie.

Po godzinie skończyłem liva,napisałem do dziewczyny która jako 1 weszła.
NateDickenson16: Hej,co tam ?
DomiPorn62: Hejka przystojniaku,może być,a u ciebie ? Widzę,że masz potencjał.

Zostawiłem telefon na łóżku i wyszedłem z domu, potrzebowałem się przejść,może robię nie fair w stosunku do Ali,to niby zdrada,ale ją to będzie kręcić,kochałem ją,ale nie potrafiłem być z jedną dziewczyną i zawsze kiedy zdarzyła mi się okazja na jakieś jebanie, wykorzystywałem ją.
Nie wiem czemu tak zawsze było,może nie znalazłem jeszcze odpowiedniej osoby,ale z Alą mogłem być,zostawiać ją,potem znowu do niej wracać,zawsze tak będzie.

Minęły 2 lata,dalej jestem z Alą,ale tym razem wiem,że napewno ją kocham.
Nadal mieszkam u Adriana,nie odezwałem się do mamy od czasu rozstania,ona próbowała się skontaktować lecz ja zawsze odrzucałem połączenia.
Nie wiedziałem co się dzieje w moim życiu,niby miałem wszystko, pieniądze i drogie samochody,mogłem się pieprzyć kiedy chciałem,ale brakowało mi Ali,od pewnego czasu się nie spotykaliśmy bo ciągle mówiła mi,że jest zajęta,ale mimo to kochałem ją nadal. Kiedy do mnie przychodziła nie chciała się pieprzyć ze mną tylko ciągle bawić się tymi swoimi zabawkami,dawałem jej robić ze mną co chce,ja z nią robiłem co chciała,ale nadal brakowało mi tego co kiedyś,przytulania,leżenia bez celu i całowania się,naszych wypadów na miasto czy oglądania filmów albo zachodów słońca...Bardzo dużo wychodziłem z domu żeby sobie wszystko przemyśleć,bo gdy nie wychodziłem dopadały mnie myśli samobójcze.

Szedłem lasem do momentu aż doszedłem do dużego placu na którym zobaczyłem kilku gości którzy dokuczali jakiemuś innemu chłopakowi.
Przeszedłem na początku obojętnie,ale gdy jeden z nich uderzył go tak,że upadł na ziemię wkroczyłem.
Gdy zobaczyli,że zwróciłem uwagę i idę w ich stronę uciekli zostawiając chłopaka.
-Ej,nic ci nie jest ?-spytałem klękając nad nim.
-Nie...-powiedział nadal leżąc na ziemii.
Z jego nosa leciała krew,miał rozciętą wargę.
-Daj rękę,pomogę ci wstać.-podałem mu rękę,a on ledwo co wstał.
-Jestem Steve,a ty...nigdy cię tu nie widziałem.-nasze spojrzenia się spotkały.
Miał cudowne oczy,takie głębokie.
-Dominic,nie jestem z tej części miasta,ale od dwóch lat tu mieszkam,nie wiem na jak długo...
-Dzięki Dominic,jestem ci winny wódkę.-uśmiechnął się.
-Nie trzeba,a tak właściwie,czemu cię pobili  ?
-Jestem im dłużny...-opuścił głowę.
-Dłużny co ?
-Hajs,za narkotyki...
-Chodź,przedstawię ci kogoś.-pociągnąłem go w stronę domu.
-Da mi pieniądze ?-spytał.
-Nie pierdol tylko chodź.

Po 10 minutach doszliśmy pod dom.
Poszedłem ze Stevem do Adriana.
-Powiedz mu to samo co mnie.-powiedziałem.
-Jestem winny typom z osiedla pieniądze za narkotyki.
-To twój brat,kolega, przyjaciel,chłopak ?-spytał Adrian.
-Przyjaciel.
Adrian westchnął.
-Zejdź na dół,drugie drzwi po lewej,kod to 261119,weź ile chcesz,ale naucz go strzelać jak chcesz żeby tu został.-powiedział po czym poszedł gdzieś w głąb domu.
-Jesteś gangsterem ?-spytał Steve który miał na twarzy lekkie zdziwienie.
-Ja nie,on tak.
-Przecież to dom mafii,ja o tym wiem.
-No dobra,jestem gangsterem,i co ?
-Super,wjebałem się jeszcze bardziej.-odwrócił wzrok.
-Nie, przysięgam.
-To chodź po te pieniądze,pójdziesz ze mną i zapłacę,ale będziesz musiał mi załatwić skądś potem heroinę i mefedron.
-Postaram się.
Poszedłem z nim do sejfu.
Cały pokój zapełniony był forsą,gdyby to wszystko było moje...
Nie musiałbym nic robić.
Steve wziął tyle ile było mu potrzebne i podszedł do mnie.
-Dziękuje,serio...-spojrzał na mnie.
Odsunąłem się lekko,bo był za blisko.
-Spoko,ale nie jestem gejem,może nie tak blisko.-zwróciłem mu uwagę na co on mnie wyminął i poszedł na górę.
Pobiegłem za nim,dogoniłem go i złapałem odruchowo za rękę.
-I ja mam uwierzyć,że nie jesteś gejem ?-zaśmiał się.
Zabrałem rękę gdy ogarnąłem co zrobiłem.
-Bo nie jestem,to odruchowo.
-Które to twoje auto ?-spytał gdy wyszliśmy przed dom.
-Te czarne BMW E30.
Steve odrazu poszedł w jego stronę i usiadł na maskę.
Wyciągnął telefon i zaczął do kogoś pisać.
-No na co czekasz ? Otwórz te auto.-za bardzo się coś poczuł.
Tylko gdzie były kluczyki,to był problem.
-Czekaj,pójdę po kluczyki.
Poszedłem do pokoju i zacząłem ich szukać,gdy znalazłem je na biurku pod stosem kartek, postanowiłem,że gdy wrócę dokończę piosenkę,jak pozwolą mi na to myśli.
Wróciłem do niego otwierając auto.
Wsiadłem na miejsce kierowcy,a on zajął miejsce koło mnie.
Podał mi gdzie mam jechać po czym całą drogę siedział cicho jakby się bał do mnie odezwać.
-Opowiedz coś o sobie,umiesz strzelać ?-zacząłem temat.
-Nie,znaczy nie wiem,nie próbowałem...
-Ja umiem,wręcz perfekcyjnie,nauczę się.
-Serio mogę tu zostać ? Byłoby super,bo matka mnie wyjebała z domu za ćpanie.
-Możesz zostać,zaufaj mi.
-Gangsterom się nie ufa.-wkurwił mnie tym,ale poczucie humoru miał super.
-Nie to nie,nie ufaj.
-Nie no ufam,ale dlaczego mi pomagasz ?
-Bo mi nikt nie pomógł,jestem tak rozjebany,że już nic mi nie pomoże,dlatego chcę pomóc tobie.-podniosłem na niego głos.
-Coś się stało ?-spytał.
Czułem,że mogę mu zaufać jak nikomu innemu,ale nie potrafiłem się otworzyć nawet przed sobą,dojechałem na miejsce.
-Ta,ale nie za bardzo chcę o tym gadać...
-Rozumiem, nie musisz,ale skoro już będę z tobą mieszkał,zawsze możesz do mnie przyjść, powiedzieć co ci chodzi po głowie,a ja mam za zadanie cię wesprzeć,za to co dla mnie robisz teraz. Zaraz wracam.-powiedział wychodząc z samochodu.
Ten gość jest niesamowity,czyżby moje życie mogło dzięki niemu się zmienić na lepsze ? Owszem,nie sprawi iż Ala nagle zacznie mnie kochać,bo miałem wrażenie,że mnie nie kocha,ale sprawiłby pewnie,że czułbym się lepiej,bo miałbym komu powiedzieć o moich problemach.
Steve wrócił i szybko wsiadł do auta.
-Już okej ? Zapłaciłeś ?
-Tak,co teraz ?
-Teraz do domu,nauczę cię strzelać,pokaże gdzie będziesz spał...
Ruszyłem.
-Widziałem Cię gdzieś już,ale nie mogę skojarzyć gdzie...-wypalił Steve totalnie z dupy.
-Może w klubie ze striptizerem, byłem pół roku,może dłużej...striptizerem.
-Ooo,tak. Dlaczego zrezygnowałeś ?
Wstyd było mi powiedzieć,że przez mój stan psychiczny.
-Za dużo napalonych lasek.
-To raczej powód do radości,jebać się bez przerwy to raj dla faceta.
-Jasne,zwłaszcza jak twoja laska chce używać w łóżku tylko zabawek zamiast jebać się z tobą...
-Jak nie chce się z tobą jebać to musi mieć chujowy gust.
Chwila,czy on mnie podrywa ?
-Nie wiem czy ma,nigdy prawie nie ma czasu,więc co ja poradzę.
-Widocznie próbuje uniknąć spotkania,uwierz.
-Nie wiem,nie gadajmy o tym.
-Daj mi telefon.-zażądał.
-Na jaki chuj ?
-Napiszę do niej,nie będzie tak ci robić.
-Jak będę chciał to sam napiszę,nie dam ci telefonu.
-Ziomek,nie trać czasu na nią,proszę cię.
Zatrzymałem się przed domem i wysiadłem z auta nie słuchając go, poszedłem do pokoju i wziąłem broń.
Przyłożyłem sobie do skroni,ale oczywiście Steve musiał iść za mną.
-Przeszkadzam ci ? Naprawdę jest z tobą źle.-zabrał mi pistolet.
-Nie przyjmuj się mną.
-Naucz mnie strzelać.
-To idź do lasu,zaraz przyjdę.
-Idziesz ze mną,nie ma mowy,że cię tu zostawię,bo znowu będziesz próbował się zabić.
-Ta ? Co ty nie powiesz ?
Poszedłem razem z nim do lasu,dopiero wtedy oddał mi moją broń.
Strzeliłem w sam środek drzewa, celnie.
-No dawaj,teraz ty.-przekazałem mu broń.
Steve spudłował,to będzie trudny zawodnik.
-Jeszcze raz.-powiedziałem.
Steve strzelił jeszcze raz,tym razem wyszło mu lepiej,ale nadal lekko spudłował.

Te kilka godzin kiedy uczyłem go strzelać nie myślałem o wszystkim co związane z Alą i moimi problemami,ale gdy wróciłem do normy wszystko wróciło.
Adrian przyniósł dla Steva łóżko do mojego pokoju.
-Teraz idź spać,bo ja będę zajęty.-uprzedziłem mojego nowego współlokatora.
-Faktycznie,jestem zmęczony. Dobranoc.-powiedział Steve kładąc się na łóżko.
-Dobranoc.
Usiadłem do biurka,zacząłem pisać.

"Dlatego czuje,że umieram w każdym dniu,gdy w łóżku myślę chujem i wyzywam ją od suk,może nie chciałem tego wcale..."

Musiałem napisać coś bardziej romantycznego.

"Jej puste oczy niczym heroina uzależniające,jej uśmiech szeroki,zrozumiałem po czasie,że to nie wszystko,dno i te sprawy,skończyło się robienie z życia dobrej zabawy"

Zasnąłem nad kartką,w środku nocy obudziło mnie chrapanie.
Podszedłem do Steva i szturchnąłem go.
-Mmm...-wymruczał.
-Nie chrap,bo mnie budzisz idioto.
-Zamknij się,idź spać.-zgasił mnie więc położyłem się na łóżko i poszedłem spać,do rana odziwo udało mi się wyspać.

Striptizer na wagę złotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz