1

423 20 2
                                    

Diamentowa aukcja. To nie miała być bardzo wymagająca misja, właściwie to Porsche się zastanawiał, dlaczego Kinn zażyczył sobie aż tak liczną obstawę. Jemu przypadł bar, co za zbieg okoliczności. Mężczyzna kątem oka patrzył po akloholach na półce żałując, że jest na służbie. Barman postawił przednim szklankę z napojem. Sądząc po barwie i zapachu, albo raczej braku obu tych cech Porsche uznał że to zwykła woda. Miła obsługa, pomyślał. 

Spojrzał pytająco na Kinna. W końcu zakazał mu dotykać czegokolwiek bez jego pozwolenia. Starszy najpierw popatrzył po swoich kompanach a potem odpowiedział mu uśmiechem. Porsche uznał ten ruch jako zezwolenie, więc szybko wypił zawartość szklanki. Wtedy Kinn jeszcze nie wiedział na co skazał młodszego.

Chwilę później Porsche zaczął czuć się słabo, światła wirowały mu w głowie tworząc bolesną mieszankę. Nikt nie zwracał na niego uwagi, więc szybko wymknął się do łazienki. Nagle zalała go fala ciepła, zrzucił szybko marynarkę siłując sie  z krawatem. Miał wrażenie, że ktoś wyciska mu całe powietrze z płuc. Ktoś musiał mu coś dosypać, nie ma innej opcji. Ledwo trzymał się na nogach, gdy do pomieszczenia weszło kilku innych ludzi. Nie zdążył zareagować kiedy założyli mu worek na głowę i wywlekli z pomieszczenia. Od tamtego momentu nie pamiętał już wiele. Praktycznie nic poza strachem i bólem.

Był zbyt zmęczony by stawiać się swoim oprawcom. Próbował zrobić cokolwiek, ale tracił kontrolę nad swoim ciałem. W przebłysku świadomości poczuł, że jest w pokoju i leży na miękkim materacu. Mężczyźni związali mu ręce i wyszli. Porsche był przerażony, nie miał pojęcia co się z nim działo, nic nie widział a co najgorsze nikt pewnie nie zauważył, że go nie ma. Jest zdany tylko na siebie, co nie napawało optymizmem. 

Tymczasem w sali aukcyjnej, nie dość, że nikt nie zauważył zniknięcia ochroniarza, nikt nie zwrócił uwagi na brakującego gościa. Gdy licytacja szła w górę, Vegas zbliżał się do pokoju w którym przetrzymywany jest Porsche. Ojciec mówił, że ma go "porwać", aby Kinn przestał myśleć racjonalnie a skupił się na swoim wyjątkowym obrońcy, ale Vegas chciał się z nim trochę zabawić. Nie zawsze przecież ma taką okazję, cholernie przystojny mężczyzna, niezdolny do podjęcia jakiejkolwiek decyzji a co dopiero obrony, tylko i wyłącznie dla niego. 

- Nie martw się, nie zamierzam cię skrzywdzić... - powiedział rozpinając koszulę ochroniarza. - Postaram się być delikatny, jeżeli bedziesz grzeczny... - przejechał dłonią po torsie mężczyzny. 

Porsche nie wiedział, co się dzieje. Chciał się bronić, ale nie był w stanie. Nawet kiedy mężczyzna nad nim ściągnął worek z jego głowy, dalej nie mógł go poznać, obraz zbyt mu się rozmazywał. Nieznajomy zbliżył się, by go pocałować i wtedy chłopak uderzył go resztką siły czołem w twarz. Ten od razu się odsunął rozmasowując obolałą szczękę.

- Chciałem być delikatny, ale widać ty wolisz inaczej - warknął uderzając go otwartą dłonią  w twarz. Jako odpowiedź dostał lekko stłumiony jęk.                                                                                                - Nawet nie wiesz, jak mnie to nakręca - powtórzył czynność kilka razy uderzając go po całym ciele. Chciał zostawić pamiątkę dla Kinna, a znając tego idiotę, gdy zobaczy swojego ulubionego ochroniarza w takim stanie wścieknie się jak cholera.

Vegas błądził ustami po torsie chłopaka zostawiając więcej czerwonych śladów i ugryzień. Ciche jęki Porsche nakręcały go coraz bardziej, wiedział, że długo nie będzie się powstrzymywał. Nie dziwił sie, dlaczego akurat on przykuł uwagę Kinna, Porsche był niesamowity. Zwłaszcza, kiedy był uległy.

Wiedział, że lada moment aukcja dobiegnie końca i zaczną sie poszukiwania Porsche, dlatego nie tracił czasu na pozbycie się swoich ubrań, po prostu odwrócił chłopaka na brzuch i sięgnął do swojego paska.

I tak jak Vegas myślał, Kinn i inni zauważyli, że ochroniarz zniknął dopiero po zamknięciu aukcji. Wtedy zlecił przeszukanie całego budynku i sprawdzenia kamer. Niestety, kiedy go w końcu znaleźli, było już za późno. Wbiegł do pokoju żeby zastać okropny widok. Porsche leżał na brzuchu nieprzytomny, na jego plecach i pośladkach widniały czerwone pasy, a gdy przewrócił go dostrzegając siniaki i ślady zębów chciał krzyczeć. Kazał wszystkim opuścić pokój i sprowadzić lekarza. Delikatnie przyciągnął go do siebie opierając jego głowę o swoje ramię sprawdzając czy oddycha. 

- Porsche! Porsche, powiedz coś! -poklepał go delikatnie po policzku, jednak nie otrzymał żadnej reakcji. Zauważył, że z kilku ran powoli leci krew, więc wpierw odkładając go z powrotem na materac poszedł po jakiś ręcznik przeklinając tego, kto spowodował taki stan młodszego. 

Jeden, mokry ręcznik położył mu na czole, drugim powoli wycierał krew czekając aż zjawi się lekarz. Kinn robił się coraz bardziej niecierpliwy i gdy w końcu doktor się zjawił prawie na niego nakrzyczał, czemu tak długo to zajęło. Usiadł z boku czekając... Właściwie na co czekał? Żeby się dowiedzieć w jak bardzo złym stanie jest Porsche? Żeby się obudził i co mu powie? Myślał by dalej, gdyby nie głuche odgłosy młodszego, spowodowane przez dotknięcia w bolących miejscach. Kinn nie chciał tego słuchać, dlatego wyszedł i czekał przed drzwiami. 

Oprawców Porsche nie udało się złapać, co okropnie rozwścieczyło Kinna. Chciał się zemścić, wpakować kulkę w głowie osobie która mu to zrobiła. Po około 40 minutach lekarz wyszedł z pokoju. Starszy wstał by wypytać o co tylko się dało.

- Panie Kinn, na szczęście to nic poważnego. Rany powinny się same zagoić, dałbym im trochę czasu. Podejrzewam, że ktoś otumanił go narkotykami, będzie spał co najmniej do rana. Zalecam dużo odpoczynku ale i kontakt z kimś bardziej doświadczonym w... innej dziedzinie medycyny. To zdarzenie mogło się na nim mocno odbić, ktoś, kto to zrobił, wiedział co robił. To tyle, co mogę zdziałać - ukłonił się i wyszedł. 

Kinn postanowił zostać na noc w hotelu, żeby Porsche mógł odpocząć. Jutro go o wszystko wypyta. Jak mógł dać się omamić na misji?! Przecież mówił mu, że ma niczego nie dotykać, więc jak do tego doszło? Straszy przejechał powoli palcami po opatrunkach na torsie ochroniarza. Nie ważne, kto to zrobił, znajdzie tego człowieka i sprawi by cierpiał o wiele bardziej. 

Until Dawn { KinnPorsche }Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz