Równo o 3:30 Kinn dostał wiadomość, znowu od tego nieznanego numeru. Ciągle czekał na wiadomość od Arm'a odnośnie nagrań. Zobaczył, że to jednak większy plik, co go jeszcze bardziej zdenerwowało. Z jednej strony oznaczało to, że Porsche prawdopodobnie jeszcze żyje, z drugiej... Nie chciał widzieć w jakim stanie jest młodszy. Po chwili namysłu uznał, że otworzy plik, może coś z otoczenia pomoże wskazać, gdzie się znajduje, ale po pierwszym zdjęciu zrozumiał, że to był błąd.
Z każdym zdjęciem Porsche wyglądał coraz gorzej, jego tatuażu praktycznie nie było widać, przez wielkie, czerwone plamy i zeschłą krew. Kinn zaciskał pięści, był wściekły. Wziął kilka wdechów zanim kliknął w wideo, jednak to, co tam zobaczył, zmalało go na dobre. Bowiem pierwszy raz w życiu zobaczył, jak Porsche płacze. Niedługo później niemy płacz zmienił się w donośny szloch pomieszany z jękami. Kinn nie był w stanie na to patrzeć. Gdy usłyszał drugi głos, raczej radosne pomruki człowieka, który go porwał, krew się w nim zagotowała. Był coraz bardziej pewny, że to Vegas porwał ochroniarza. Już chciał wyłączyć telefon, kiedy usłyszał dwa słowa. Dwa wyrazy, które sprawiły, że w oczach starszego pojawiły się łzy.
- Ki-inn... Pomocy.... - wyszeptał młodszy między jękami. Po tym wideo się skończyło.
Głos Porsche był słaby, pełen bólu i strachu. Liczył, że starszy go uratuje, tak jak kiedyś mu obiecał. Kinn rzucił telefonem przeklinając tego pieprzonego dupka. Jak tylko go znajdzie, nie odpuści mu, aż będzie błagał o śmierć. Pieprzony psychol i gwałciciel. Oparł czoło o dłonie próbując coś wymyśleć, przecież w takim stanie Porsche nie dożyje świtu, widać było, że jest ledwo przytomny.
W Kinnie zbierała się coraz większa frustracja. Chłopak przechodził tortury a on nie był w stanie nic zrobić. Chciał krzyczeć, rozwalać rzeczy i z całą pewnością rozpruć Vegasa na kawałeczki. Jeszcze przez conajmniej 3 godziny musi wytrzymać i Kinn i Porsche. Jak tylko starszy dostanie lokalizację ochroniarza, wejdzie tam, zrobi porządek i uratuje młodszego.
Kinn tak bardzo chciałby mieć już Porsche przy sobie, zamknąć w swoich ramionach i nie wypuścić już nigdy. Wiedział, przez co przeszedł i obawiał się, że jeżeli uda mu się to przeżyć, to może już się nie pozbierać. Ciężko było po pierwszym razie, który nie był aż tak okrutny, więc nie wyobraża sobie nawet, co się stanie z jego umysłem po dzisiejszej nocy.
W mężczyźnie zbierało się zbyt dużo emocji, więc żeby się na chwilę uspokoić postanowił zrobić sobie spacer po posiadłości. Nie przypadkiem zmierzał miejsca, które kojarzyły mu się w jakiś sposób z Porsche. I mimo wspomnień jego uśmiechu, w pamięci dalej tkwił mu obraz jego łez. Porsche nigdy przy nim nie płakał, od ich pierwszego spotkania chłopak nie ukazał słabości, może to właśnie dlatego ten obraz tak bardzo bolał.
- Błagam Porsche, wytrzymaj to... - głos Kinna lekko się załamał. Dawno nie miał osoby, która znaczyłoby dla niego tak wiele, a świadomość, że w każdej chwili może umrzeć, była przekleństwem.
O godzinie 5:27 zespołowi technicznemu udało się włamać do kamer bezpieczeństwa. Zostało tylko przewinąć nagrania i znaleźć to, na którym widoczny jest ochroniarz. Niestety, jak podejrzewał Kinn, to też trochę zajmie. W tym czasie zebrał kilkunastu ochroniarzy i amunicję. Kazał też sprowadzić lekarza, żeby Porsche dostał natychmiastową pomoc.
Kinn starał się trzymać nerwy na wodzy, gdy tylko dostanie informacje, jak ma znaleźć młodszego, musi działać racjonalnie, a przede wszystkim szybko. Żadnych przeszkód, niepotrzebnych walk, będzie się liczyć każda minuta.
Od tamtej pory, mężczyzna nie dostał żadnych zdjęć, ani filmów od porywacza Porsche, co z jednej strony go cieszyło, z drugiej napawało strachem. Co jeżeli chłopak nie żyje? Co jeżeli się spóźni i cała akcja pójdzie na marne? Nie, nie może tak myśleć...
Godzina 6:43, wiadomo, gdzie jest przetrzymywany ochroniarz i jak się stan dostać. Kinn był w drodze, wraz z obstawa, do rezydencji drugiej rodziny. Zaczęło powoli świtać, ale miasto jeszcze spało. Bez problemu dostali się na teren wroga przekradajac się bocznym murem. Kinn kierował się tak, jak mówił mu Arm, Pete był cały czas u jego boku. Był jedynym, który sam się zgłosił do akcji ratunkowej.
Spotkali kilka osób po drodze, jednak starali się ich nie zabijać. To zrobiłoby niepotrzebny hałas. Pozbawiali ich przytomności, po czym zawiązywali.
Dzięki dokładnej nawigacji, Kinn szybko znalazł odpowiednie drzwi. Nie zdziwiło go, że były zamknięte. Po kilku próbach po prostu odstrzelił zamek i otworzył je kopnięciem. Pozostali ochroniarze podnieśli broń gotowi do ataku. Kinn wszedł jako pierwszy, mimo iż nie było to najbezpieczniejsze, w tamtym momencie zupełnie go to nie obchodziło. Jego podejrzenia okazały się słuszne, w pokoju znajdował się Vegas. Był gotowy do strzału, ale to co zauważył kilka sekund później sprawiło, że jego serce zwolniło swoją sprawę.
- Vegas, ani mi się, kurwa, waż
a/n
Wiem, że ten rozdział był taki meh, ale muszę się mentalnie przygotować na następny, sieć sory :*

CZYTASZ
Until Dawn { KinnPorsche }
Fiksi PenggemarCo by się stało, gdyby w 4 odcinku Kinn nie znalazłby Porsche na czas? Co gdyby Vegas zamiast torturować Pete'iego porwał Porsche? Jak wtedy wyglądałaby ich relacja? Czyli wytwory mojej wyobraźni po obejrzeniu serialu KinnPorsche