8

319 18 8
                                        

Niektórzy mogli żartować, że kinn wprowadził się do szpitala, że spędza tam więcej czasu niż gdziekolwiek indziej i mieliby rację.

Od tygodnia spędzał każdą możliwą chwilę w budynku, który był jedynym ratunkiem dla Porsche. Tak jak się obawiał, stan młodszego był poważny. To aż się w głowie nie mieści, że przez jeden dzień Vegas wyrządził mu taką krzywdę.

Lekarze już pierwszego dnia działali na najwyższych obrotach, żeby Porsche wyzdrowiał jak najszybciej. Uprzedzili jednak, że będzie to probes bardzo długi, by doszedł do siebie w pełni. Zajęli się jego ranami, starając się jak najbardziej zapobiec utworzeniu brzydkich blizn. Młodszy stracił dużo krwi, lekarze dziwili się, jakim cudem wytrzymał tak długo bez żadnej pomocy. Porsche dalej był nieprzytomny i lekarze coraz bardziej skłaniali się ku pomyśle, iż chłopak popadł w śpiączkę. Stopniowo zaczęli przeprowadzać terapię, które pomagają pacjentom się wybudzić.

Kinn nie zawsze mógł być z Porsche, zwykle musiał czekać na korytarzu przed salą młodszego. Wtedy najczęściej zajmował się pracą, po śmierci Vegasa miał jeszcze więcej spraw do załatwienia. Kiedy był wpuszczany do sali, siedział obok łóżka i nie spuszczał z młodszego oka. Brał jego dłoń i delikatnie głaskał skórę wokół wenflonu. Chciał już usłyszeć jego głos, zobaczyć jego oczy i zabrać go do domu.

Mijał tydzień, Porsche dalej leżał pogrążony we śnie a Kinn marniał w oczach. Coraz mniej spał, chcąc być cały czas obok ochroniarza, w razie gdyby się obudził. Tracił apetyt i zaniedbywał pracę, nie mogąc myśleć o niczym innym, niż Porsche.

- Panie Kinn, powinien pan odpocząć, Porsche się stąd nie ruszy, a pan potrzebuje choćby trochę snu - Big po raz któryś próbował przemówić mu do rozsądku. Zawsze efekt był ten sam.

- nie musisz się o mnie martwić, wracaj do swoich obowiązków - Kinn nawet nie podniósł na niego wzroku.

Wielu próbowało namówić mężczyznę do chociaż kilkugodzinnej drzemki, ale nikomu się nie udało. Dopóki Porsche jest nieprzytomny, Kinn nie opuści go na krok. Nawet, jeżeli sam miałby tam zemdleć.

I tak mijały dni, potem tygodnie, które wydawały się trwać wieki. Stan Porsche się poprawiał, lekarze sugerowali, że niedługo się w końcu obudzi. Kinn cierpliwie czekał na ten dzień, w którym znowu usłyszy jego głos.

I w końcu się doczekał.

Minęły dwa miesiące od tego przykrego zdarzenia, dwa długie miesiące spędzone w szpitalu. Kinn juz powoli przysypiał trzymając dłoń Porsche, kiedy poczuł delikatny ruch. Palce młodszego powoli, ale zamykały się na tych starszego. Mężczyzna poderwał się z krzesła kładąc dłoń na policzku Porsche. Uśmiechał się coraz szerzej, gdy chłopak powoli otwierał oczy.

- ...Kinn? - powiedział cicho. Nie miał pojęcia gdzie jest, ani co się działo, nie widział nic poza tym, iż nie jest sam.

- Tak, to ja Porsche - gładził delikatnie policzek chłopaka kciukiem uśmiechając się coraz szerzej.

Co do samego chłopaka, nie do końca był świadomy tego, co się z nim działo, to pewnie przez silne leki, które dostawał. Jego ciało było jak z waty, czuł się lekki. Przez chwilę miał pustkę w głowie, nie mógł poukładać wydarzeń, pamiętał tylko ból. Patrząc na Kinna przypominał sobie coraz więcej, kolejne fragmenty układały się w całość. Zaczynało się to, czego bał się przed straceniem przytomności. Bał się, że jeżeli się obudzi, wydarzenia tamtej nocy dalej będą z nim.

Kinn widział stopniowo rosnący strach w oczach chłopaka. Chwilę później strach zmienił się w łzy.

- Porsche, nie bój się, jesteś tutaj bezpieczny - poczuł, jak coś kłuje go w sercu, gdy starł pierwszą łzę z policzka młodszego.

Porsche nie był w stanie się odezwać. Przysunął starszego bliżej i się w niego wtulił. Kinn głaskał go po plecach uważając na szwy dalej mówiąc mu miłe słówka na uspokojenie. Wtedy też chłopak zadał sobie pytanie, które zagościło w jego umyśle na długi czas.

Dlaczego musiałem się obudzić?


a/n
Jezu jakie to się robi beznadziejne, przepraszam ale moja wena wyparowała zupełnie.
Męczyłam się psychicznie żeby skończyć ten rozdział, bo może dalej będzie lepiej.

W każdym razie, beznadzieja


Until Dawn { KinnPorsche }Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz