Rozdział 7 Kara

7 2 0
                                    

Sorin jeszcze tylko chwilę patrzyła jak rodzeństwo się oddala. Z całej tej rozmowy wywnioskowała, że chyba oszalała i nic takiego nie miało miejsca. Była jednym z tych ludzi, którzy nie wierzą w niektóre rzeczy, do puki ich nie zobaczą. Ale co wyjaśniłoby dziwne zachowanie włosów Sam? Albo jej oczu?
To nie mieściło się w głowie.
To totalna głupota!
- Na stówę jestem chora! - myślała. - Chyba...
Jednak teraz na pewno nie miała czasu o tym myśleć. W końcu pan Wejker powiedział, żeby po szkole do niego przyszła.
O co mogło chodzić?
Chyba nie o te drzwi?....
Sorin była już blisko komisariatu, jednak gdy zobaczyła, że ktoś obcy się przy nim kręci od razu schowała się za drzewem. Niestety nie miała lepszych pomysłów. Chciała zobaczyć postać jeszcze raz, ale tej już dawno nie było.
- Chyba mam zwidy. - pomyślała i weszła na posterunek. - Albo bardzo silnie gorączkuje w łóżku i to tylko mi się śni. - przełknęła głośno ślinę.

- Witaj, Sorin, proszę wejdź. - usłyszała w momencie gdy zapukała do drzwi.
- Skąd pan wiedział, że to ja?
- Mam swoje sposoby. - oznajmił i wychlil nos znad papierów.
- Co tym razem on tam czyta? - zastanawiała się - Zawsze, gdy go widzę ma jakieś papiery. Chyba się z nimi nie rozstaje. Kto wie może nawet z nimi śpi.....
Pan Wejker uśmiechnął się do niej łagodnie. Jego oczy błyszczały lekkim rozbawieniem.
- Ciekawe co go tak cieszy? - zastanawiała się - Ja gdybym miała tyle pracy co on chyba przerzuciłam bym się na tryb domowy.
- Proszę, usiądź. - wskazał jej krzesło przed biurkiem, na którym jeszcze rano siedziała.
- Co jest? - pomyślała wpatrując się w sterty teczek i dokumentów na biurku. Było ich jeszcze więcej, niż rano. Chyba szef się nudzi.
Miała nieustanne wrażenie, że biurko nie uniesie ciężaru tego wszystkiego i wkrótce wszystko z hukiem runie na podłogę.
- Czy to ma związek z moimi ostatnimi kłopotami? - spytała lekko się uśmiechając. Policjant pokiwał głową.
- Zaraz przyjdę - rzekł i wyszedł do sąsiedniego pokoju.
- Ciekawe po co poszedł? Chyba nie po kolejne papiery? - Sorin sięgnęła do swojego plecaka. Chciała wyjąć telefon i napisać mamie, że wróci później, jednak na nieszczęście strąciła łokciem stertę dokumentów. Wszystko w mgnieniu oka znalazło się na podłodze.
- Ups - szepnęła i szybko schyliła się, by pozbierać papiery.
Przesuwała wzrokiem po zapisanych kartkach, gdy znalazła coś bardzo interesującego.
Jeden z dokumentów przykuł jej uwagę, gdyż zawierał informacje o mieście, które nigdy nie istniało.
- O co chodzi? - załamała się - Czyżby nawet na policji były jakieś historyjki? A może to forma rozrywki?
Nie zauważyła kiedy policjant z powrotem wrócił do pokoju. Schylił się i pozbierał resztę dokumentów, których jeszcze Sorin nie zdążyła zebrać.
Sorin automatycznie podała mu stertę, która nazbierała, a ten odłożył ją na górną półkę szafy.
- Przepraszam - powiedział - Trochę zagracone mam to biurko. Wypadało by je w końcu posprzątać. Cóż, zajmę się tym później.
- Yhm....
Policjant wrócił na swoje miejsce po drugiej stronie biurka.
Sterty papieru tworzyły wieżę wyższą od pana Wejkera, więc gdy usiadł na fotelu wyglądało to jakby siedział w zupełnie innym pomieszczeniu. Karty i teki stawały się ścianami i odgradzały pokój na dwie części.
- A więc co z tym? - spytała się schylając głowę.
- Cóż... Kilka włamań, uszkodzeń i zniszczeń rzeczy prywatnych oraz kradzież.
- CO?!
Policjant się zaśmiał.
- Tylko żartowałem. - odparł - Aczkolwiek twoje wykroczenia są nie mniej interesujące.
Sorin od razu zauważyła, że stracił humor i stał się bardziej przygnębiony. Ale zaraz po tym odczuciu, nim się spostrzegła pan Wejker delikatnie uśmiechał się do niej.
- Tak... To co my tu mamy? - spytał sam siebie - Dzisiejsza ucieczka przed policjantem, wielokrotne zniszczenie mienia szkoły, ale tą sprawę załatwiła już twoja mama - machnął lekceważąco ręką - A i to najciekawsze - zrobił pauzę - Obrzucenie wozu policyjnego pana Włóczęgi zgniłymi jajkami.
Sorin zaśmiała się nerwowo.
To było dobre kilka miesięcy temu. Nawet zapomniała, że tak zrobiła, ale ten policjant zasłużył sobie na to. Sorin nigdy go nie lubiła.
- Był Pima Aprilis. - odparła zgodnie z prawdą. Jak robić sobie żarty to zgodnie z zasadami panującymi na świecie.
- Ech.... Co ja mam z tobą w takiej sytuacji zrobić? - rzekł zmęczony. - Nie mam głowy by wymyślić ci odpowiednią karę.
- Nie potrzebuje żadnej kary..... - powiedziała niepewnie - Myślę, że już więcej nie popełnię tych samych błędów. - oznajmiła z opuszczoną głową.
- Naprawdę nie mam siły by wymyślić coś skutecznego - odparł pocierając oczy - ale myślę, że ty sama jesteś wstanie wymyślić sobie karę.
- Co....? Ja...? - zdziwiła się - Niby na co mogłabym wpaść? Na sprzątanie parku przez miesiąc? - zdenerwowała się. - Przecież...
- To jest bardzo dobry pomysł! - przerwał jej - Widzisz. Mówiłem, że coś wymyślisz. - uśmiechnął się do niej.
- Ale.... - zaczęła, lecz nie skończyła myśli - Dobrze - dała za wygraną. W końcu nie ma co do siebie zrażać policjanta, który ją w miarę lubi. - No to się wpakowałam. - pomyślała.
Jej wzrok powędrował do sterty dokumentów, które pan Wejker położył na półkę.
- Ciekawe o co z tym chodziło? - zastanawiała się w ciszy. - Panie Wejker - zaczęła i zamilkła.
- Hymm...?
- Dlaczego pan Włóczęga dzisiaj rano chciał mnie zatrzymać - spojrzała na policjanta - Co takiego się stało?
- Hmmm.... Cóż, monitoring pewnego sklepu zarejestrował pewną osobę bardzo podobną do ciebie, w momencie, gdy ta robiła sobie graffiti na ścianie galerii handlowej ostatniej nocy. - powiedział kręcąc kółka na blacie biurka.
- Na prawdę...?
Skinął głową.
- Wątpię, żebyś to była ty. - spojrzał na Sorin z przymrużonymi oczami - Chyba, że się mylę.
- Nie. - powiedziała spokojnie - To nie ja.
Myśli Sorin z powrotem kręciły się wokół dziwnych dokumentów.
- Dobrze. W takim razie myślę, że to już wszystko o czym chciałem z tobą porozmawiać. - powiedział wyciągając notes z szuflady biurka. - Od jutra zaczynasz sprzątanie parku w godzinach od 17 do 18:30. - spojrzał na Sorin.
Sorin wstała i skinęła głową.
- A i jeszcze jedno - zatrzymał ją, gdy była przy drzwiach - Uważaj, jak będziesz wracać do domu. O tej porze kręcą się dziwne typki...
Jeszcze raz skinęła głową.
- Do widzenia.
- Do widzenia, Sorin.

O tej porze kręcą się dziwne typki...

Strażnicy Brama CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz