Rozdział 12 Strażniczka, która lubi wpadać w kłopoty.

3 0 0
                                    

- Przeklęty budzik! - wymamrotała rzucając nim o ścianę - Pospałabym jeszcze.... - z trudem wygramoliła się z ciepłego łóżka.
Przeciągnęła się.
Westchnęła i jak co dzień o tej samej porze poszła do łazienki.
Zmęczona wpatrywała się w lustro.
- Hmmmm.... Trochę za jasno, jak na tak wczesną porę.
Ogarnęła się i wróciła do pokoju.
Spojrzała na zegarek.
- Nie! Bez żartów!
Pośpiesznie podeszła do szafy i założyła pierwsze lepsze ubranie. Wzięła plecak i po schodach zbiegła na dół.
- Już po dziewiątej, już po dziewiątej! - panikowała.
Założyła buty i wybiegła na dwór.
Biegła najszybciej, jak mogła w kierunku szkoły.
- Może zdążę, może zdążę.....

   
                                             ***

Znalazła się pod szkołą. Otarła czoło z potu i weszła do budynku. Spojrzała na telefon.
Godzina jedenasta.
- Hej, Sorin! - krzyknął Alex, tak głośno, że oprzytomniała w pół sekundy.
Przetarła palcami oczy.
- Co ty dziś robisz w szkole? - zdziwił się - Myślałem, że masz odwołane zajęcia. - podrapał się po karku.
- Odwołane?! To czemu się tak śpieszyłam?
- Słuchaj musimy pogadać. - oznajmił chłopak - Wiem, że może to wszystko co ci mówiliśmy, eh.... - westchnął - Po prostu nie byłaś na to jeszcze gotowa. Rozumiemy to. Przez nas pewnie miałaś załamke.
- Spotkałam Strażniczkę Kluczy. - powiedziała pośpiesznie.
- Co? - powiedziała Sam, która z nikąd pojawiła się obok.
- Dodatkowo mam jakąś karteczkę z dziwnymi znaczkami oraz ten pierścień - wskazała na jej środkowy palec, na którym błyszczał czerwony kamień.
- Pokaż nam tą kartkę. - powiedziała Sam.
Sorin wyjęła z małej kieszonki plecaka karteczkę i podała Sam.
- To wygląda na szyfr. - oznajmiła.
- Tylko kto by pisał szyfrem? - spytał Alex. - To bardzo nienowoczesne. - mruknął. - I nudne...
Na korytarzu rozbrzmiał dzwonek. Sam wepchnęła kartkę w ręce Sorin.
- Spotkajmy się u nas w domu. - powiedziała - Będziemy mieć więcej czasu na rozmowę.
- Zaraz o co chodzi z tymi lekcjami?
- Są odwołane. - powtórzył Alex przez ramię - Dla wszystkich klas.
Sam pociągnęła za rękaw bluzy Alexa nakazując mu iść.
Po chwili znikli za drzwiami od sali geograficznej.
- Skoro lekcje są odwołane...... To co oni tutaj robią? - zastanawiała się.
Wyciągnęła telefon i spojrzała na dziennik.
Lekcję faktycznie były odwołane.
- Co tutaj się dzieje?

- Te ostatnie zdarzenia. - westchnęła i udała się do wyjścia - Czuję, że Strażniczka Kluczy wie więcej. Dużo więcej... Dlaczego, więc nic nie zdradza?
Prawdziwą sztuką jest
zobaczenie tego co jest niewidoczne, a nie tego co jest widzialne dla nas gołym okiem. - przypomniała sobie słowa strażniczki - O co mogło jej chodzić? Może....em....może o to, że....eeee..... Ech! Nie mam pojęcia! Jakie bzdury, yyyy.....Czy może być gorzej?
Wyszła ze szkoły.
- Co ja tu robię? - zastanawiała się - Lekcję odwołane, po co tu przyszłam? Po co się śpieszyłam?
Nie wiedziała co ze sobą zrobić i czy powinna podejmować jakiekolwiek działanie związane z szyfrem na karteczce.
- O co może chodzić z tym wszystkim? Czy jest jakiś konkretny powód, że ta kartka wylądowała właśnie u mnie? Może powinna być zupełnie gdzie indziej.
- Sorin! - krzyknął ktoś za nią, gdy tylko znalazła się przy furtce.
- Alex.... - wymamrotała.
- Proszę to jest nasz adres. Proponujemy jutrzejszy dzień o 13. - szepnął.
- Eee, jasne. - odparła i przyjęła kartkę, a chłopak wrócił się do szkoły. - Jutro sobota......
Ej, Alex! - zawołała - Skoro lekcje są odwołane, to co tu robisz razem z Sam?!
Alex się odwrócił.
- Nasz ojciec tutaj uczy. - oznajmił - Powiedział, abyśmy mu w czymś pomogli. Nie zawracaj sobie tym głowy. - machnął ręką - Wracaj do domu. - odwrócił się na pięcie i wrócił do szkoły.
- Acha....... Dziwne...... - wyszeptała.
- Eee, Sorin? - usłyszała męski głos dochodzący zza jej pleców. 
Odwróciła się i zobaczyła wysokiego chłopaka o kasztanowych włosach z lekkim uśmiechem na twarzy. Ubrany był w luźną białą koszulkę z napisem ,,Nie ma drugiego takiego idioty jak ja" i ciemne spodnie.
- Ty jesteś? - zastanawiała się.
- Jim. - odpowiedział chłopak
- A, Jim, cieszę się, że masz dzisiaj lepszy humor. - powiedziała i rozejrzała się po ulicy. Pusto.
- Tak....Czy Alex coś...
- A nie, nie... - odparła - Jego siostra zaprosiła mnie do siebie, a Alex przyniósł mi tylko ich adres. - powiedziała zgodnie z prawdą. - Wiesz może, dlaczego dziś są odwołane zajęcia?
- A, jeśli chcesz....to...mogę....cię tam zaprowadzić. - zaproponował. - Wiesz, to mój brat cioteczny. - powiedział szybko.
- O, serio? - przerwała mu.
- Tak, jesteśmy rodziną..... Jego matka jest siostrą mojego ojca..... i wiesz i tak miałem w planie iść do nich.... i spytać się o kilka rzeczy....- powiedział przeczesując włosy palcami. - A jeśli chodzi o zajęcia, to.... Teraz dowiedziałem się, że ich nie ma. - powiedział w zamyśleniu. - I to od ciebie...
- Czyli nic o tym nie wiesz? - westchnęła - Ciekawe, dlaczego.... Wczoraj nic nie widziałam na dzienniku. Myślisz, że to przez tą radę?
- Może......? - odparł, lecz zdawał się zupełnie nieobecny duchem - Wybacz Sorin, ale....... Muszę coś sprawdzić..... - oznajmił i wyminął ją na chodniku - Do zobaczenia później.
- Jim! - zawołał chłopak ubrany tak samo jak on, jedynie czym się różnili to kolorami placków. Jim miał ciemnoniebieski, a tamten ciemnoczerwony.
- Pewnie to Jack. - stwierdziła Sorin. - Chyba wszystko wróciło do normy skoro znowu ubierają się identycznie.....
Wyszła z terenu szkoły i udała się prosto do domu.

Strażnicy Brama CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz