Normalny dzień?

28 1 1
                                    

Wstaje, rozciągam się jak zawsze to robię. Przywódca woła zebranie by wysłać wojowników na poranny patrol.
-Ciekawe czy dzisiaj pójdę na patrol.. Powiedział twój znajomy Oko Wierzby.
-Nie wiem.. Nigdy nic nie wiadomo! Odpowiedziałem z energią.
-Eh.. Wątpie Ciemna Bryzo. Odpowiedział bez wiary Oko Wierzby
-Hej.. Wszystko dobrze?.. Wyglądasz smutno. Zapytała Iskrzasta Dusza
-Tak, wszystko dobrze. Zapewnił znajomy
Przez chwilę myślałem różne rzeczy o Iskrzastej Duszy.. Jest podejrzliwa, agresywna w stosunku do niektórych, a do Oka Wierzby przykleja się jak mała wrona do matki.. 'Coś jest z nią nie tak' pomyślałem i gdy usłyszałem swoje imie, odepchnąłem wszelkie myśli i zacząłem słuchać.
- Ciemna Bryzo, Bluszczowy Biegaczu pójdziecie na patrol graniczny. Miałknął podejrzanie zastępca przywódcy
Bluszczowy Biegacz jest lekko zieloną kotką która niecierpi wszystkiego. (chyba bo to postać mojej dziewczyny-) Podszedła do mnie i prychnęła
-Chodź darmozjadzie.. Nie można się spowalniać gdy tu tyle czasu, czyli nic!
Po usłyszeniu jej chwilowego narzekania, zawachałem się trochę, ale poszedłem za Bluszczowym Biegaczem.

Wracaliśmy do obozu, i usłuszałem jakiś.. szelest? Za duży na jakiekolwiek zwierze w tym lesie, oczywiście oprócz nas, kotów. Sprawdziłem czy Bluszczowy Biegacz usłyszała, a ta dalej szła. Weszłem więc bez szelestnie w krzaki i ujrzałem piękną kotke.. Ale.. Zauwarzyłem coś jeszcze... Zauwarzyłem że to kotka domowa. Piła wode z rzeki.. Nic o niej nie wiedziałem więc ryzykując, skoczyłem na nią i przybiłem do ziemi.
- K- Kim jesteś?! Syknęła na mnie próbując uwolnić się z uchwytu.
- Ciemna Bryza.. Mówi ci to wiele? Zapytałem głupi.. Po chwili nieznajoma uwolniła się z uchwytu, i skoczyła na mnie.
- Nie, nie mówi! Odpowiedziała nadal przestraszona.
- Zejdź ze mnie.. Nic ci nie zrobie... Dobra?
Kotka powoli ze mnie schodziła, a ja powoli siadałem, owijając ogon wokół łap.
- Jak się wabisz i jak się tu znalazłaś? Zapytałem spokojnie.
- Wabie się M- Miętka. Zająknęła się - Właściciele mnie porzucili.. Nie mam gdzie się podziać... Przyszłam tu jedynie po to, żeby odzyskać sił po długiej wyprawie. Miałknęła smutno.
- Mogę ci jakoś pomóc.. Znam ten las jak własne pazury! Powiedziałem radośnie by podnieść ją na duchu.
- Nie musisz.. Ale pomoc mi się naprawde bardzo przyda... Dziękuje! Przytuliła mnie po powiedzeniu Dziękuje! . Przez chwilę byłem oszołomiony, a po chwili wstałem i liznąłem ją po czole, bo widziałem że jest o wiele młodsza ode mnie. Machnąłem ogonem i poszedłem do najlepszego miejsca uczenia. Sprawdzałem ciągle czy podąża za mną oczywiście.

Pierwszy rozdział krótki ale jest zawsze..
Pozdrowienia dla mojej dziewczyny, DuszaZOuija.. Bez niej, nie było by Bluszczowego Biegacza, i innych, którzy się napewno pojawią w drugim rozdziale!

~Prawdziwa Miłość~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz