Max nigdy nie robiła prawka ale mimo to jeździła lepiej niż nie jeden facet. Zwinnie omijała światła i ronda, uważała na ograniczenia prędkości, przez co podróż minęła szybko i gdy dotarłyśmy na miejsce całe i zdrowe zapytałam zdziwiona
-Kto cię nauczył jeździć? Radzisz sobie doskonale.
-Mój brat Billy.
-Ten dupek?
-Tak wyobraź sobie, że czasem zdarza mu się być miłym. No zdarzało....
Odkąd Max rozpoczęła studia kontakt z rodziną całkowicie jej się urwał nawet z mamą. Nie chcieli żeby wyjeżdżała, miała zacząć zarabiać na siebie jak dorosła kobieta i rozpocząć pracę w Starcourt. Niestety ich plany pokrzyżowało stypendium. Rudowłosa była prymuską i śpiewająco dostała się na studia jakie tylko zapragnęła, a oprócz tego gwarantowało jej to opłatę czynszu i akademika jeśli tylko nadal będzie utrzymywała te same stopnie i oczywiście tak było. Jedzenie opłacała szkoła bo wiedziała w jakiej sytuacji materialnej jest jej rodzina, więc tak oto była tutaj mimo, że wszyscy z rodziny mieli ją gdzieś. Dlatego też się zgodziłam iść z nią na te głupie rachunki bo nie chciałam żeby była sama,byłam jej tak bardzo wtedy potrzebna, tylko ja wiedziałam co ona czuje. Byłam jej jedyną rodziną. Weszłyśmy obie do recepcji, przywitała nas sympatyczna sekretarka.
-W czym mogę pomóc?
-My do Mikea Wheelera.
Odpowiedziała Max, sekretarka podała numer sali i ruszyłyśmy we wskazanym kierunku,poczułam znów niepokój. A co jeśli widok Mikea sprawi, że znów się zapomnę i dostanę ataku? Nie nie teraz pomyślałam, chcę ponad wszystko go teraz chwycić jeszcze raz za rękę i powiedzieć, że przepraszam i byłam głupia potem już zostawię go w spokoju i będę czekała z nadzieją, że niedługo wstanie. To wkońcu niemożliwe żeby to był koniec, nie teraz. Stanęłyśmy przed drzwiami i zanim nacisnęłam klamkę zwróciłam się do mojej przyjaciółki z prośbą
-Mogłabym wejść tam sama?
-El napewno? A co jeśli....
-Nic się nie stanie obiecuję. Ale jeśli nie wyjdę za 20 minut to wbijaj z doktorami.
Zaśmiałam się chociaż serce biło mi w piersiach jak oszalałe. Max przytakneła i wypuszczając głośno powietrze weszłam do środka.Biały pokój był wręcz przerażająco czysty i ciasny. Może to była wina maszyn które wydawały równe systematyczne odgłosy pikania, a może czegoś innego. Monitor kontrolował bicie serca chłopaka rysując linie do góry i na dół. Pełno rurek i innych kabli było do niego podłączonych i mimo, że ten widok był okropny nie sprawił, że dostałam spazmów. Co dziwne odczułam wręcz ulgę, bardzo mi go brakowało zapragnęłam podejść bliżej i go przytulić. Nic się nie zmienił,dalej miał loki i śnieżno białą skórę, jego chude ciało leżało bezwładnie ale jego mina mówiła jakby śniło mu się coś naprawdę ładnego. Wkońcu odważyłam się podejść bliżej, chwyciłam go za rękę splatając nasze palce. Była ciepła i miękka, tak strasznie uwielbiałam ją trzymać i chyba nadal to się nie zmieniło. Pomyślałam o wszystkich wspólnych chwilach kiedy byliśmy szczęśliwi, kiedy liczyliśmy się tylko my i nasza bliskość. To był naprawdę cudowny czas. Tak bardzo chciałam do niego wrócić i przeżyć jeszcze raz. Moje uczucia nic się nie zmieniły przez tyle lat, był i zawsze będzie tylko on.
-Mike.... Wiem,że tego nie słyszysz ale jeśli wiedz..... Wiedz, że nadal cię kocham. Słyszysz?... Kocham cię.
To powiedziawszy złożyłam szybko pocałunek na jego wargach był delikatny jak muśnięcie motyla ale uderzył mnie jego znajomy zapach i smak, napłynęły mi łzy do oczu i chcąc powstrzymać je zamknęłam oczy. Nagle znalazłam się w pustce, ciemność która mnie otoczyła była znajoma i przypomniałam sobie o swoich mocach. Przecież to dobry pomysł, pomyślałam i skupiłam się.
-Mike to ja El powiedz mi jak to się stało.
Szepnęłam i zobaczyłam wyraźnie jak na dłoni mecz, siebie krzycząca z trybun. Potem jak wychodzi, jeden z nauczycieli go zatrzymuje ale nie słucha. Siada koło drzewa zdala od uczelni, wyjmuje papierosa zapalając go i płacze.
Nie wiedziałam, że tak go to zabolało...
Potem widzę rozmazane rysy kogoś, jakiejś pary oni palą najpierw budynek szkolny potem akademik co dziwne robią to mocami.
Jakim cudem?...
Potem dzieje się wszystko szybko obrazy jak z horroru napływają jak oszalałe. Mike włącza alarmy i ludzie uciekają potem ogień kaszel i płacz dziewczyny. Biegnie jej na ratunek, pomaga upada rani mocno nogę.
Tego też nie wiedziałam. Biedny...
Mnie i jego radość, potem nasz skok i głos łamanych kości. Obraca się do mnie chwyta za rękę i chce coś powiedzieć ale odpływa.
Scena znika i znów otacza mnie ciemność. Z nosa leci mi krew i wiem, że zaraz moja moc się skończy pozostało mi tylko jedno. Nie miałam nic do stracenia, to moja jedyna nadzieja.
-Mike teraz powiedz jak ci pomóc?
Nadal ciemność,nic się nie pojawia. Może źle sformułowałam prośbę.
-Mike jak cię obudzić?
Nic, to samo. Zaczęłam płakać, przecież był jakiś sposób.
-Cholera. Mikea dupku proszę pokaż mi!
Zaczęłam krzyczeć, nic to nie dało.
-Wstawaj! Wstań proszę. Błagam...
Mike w imię naszej miłości wstań.
Poczułam coś, postanowiłam nie przestawać.
-Mike dziękuję ci za wszystkie te lata które razem spędziliśmy, że przygarnąłeś mnie w lesie. Za gofry i rozmowy. Za laurki i pocałunki. Kocham cię i nigdy nie przestanę, nawet gdy mnie raniłeś to obiecuję jeśli tylko wstajesz pójdziemy na randkę do kina czy coś i już nigdy cię nie opuszczę ale musisz wstać.Poczułam szarpnięcie za ramię i z ciemności wyrwał mnie nagle głos Max.
-El!! El wszystko w porządku? Boże leci ci krew.
-Max tak wszystko....
Wszystkie maszyny obok Mikea nagle zaczęły piszczeć i szaleć, linia wariowała do góry i na dół. Słyszałam krzyki doktorów którzy już po chwili wbiegli do naszej sali.
-Co tu się stało?
Zapytał jeden z nich ale nim zdążyłam odpowiedzieć, przyszedł ordynator i wyprosił nas z sali. Zdążyłam tylko usłyszeć
-Tlen dajcie mu tlen.
I na pustym korytarzu przez kilka minut czekaliśmy na jakiekolwiek informacje co się przed chwilą stało i czy chłopak żyje. Wkońcu wszyscy wyszli a moja przyjaciółka zatrzymała ich wypytując o wszystko. Zbyli ją i poprosili o opuszczenie szpitala, tak zrobiłyśmy i tylko w duchu się modliłam żeby to był fałszywy alarm.
💙💙♥️
CZYTASZ
To jeszcze nie koniec
FanfictionStudia dla naszych przyjaciół okazały się być pasmem niepowodzeń. El i Max są smutne odkąd chłopcy się od nich oddalili i zerwali niemalże całkiem kontakt z powodu innych uczelni.Próbują sobie poukładac od nowa życie i znaleźć nowe sympatie mimo swo...