Celine starała się nie nadepnąć już na żadne kości, kiedy powoli przesuwali się z Crispinem do wyrytych na ścianie liter. Miała łzy w oczach na samą myśl, że ktoś wymordował tyle niemowląt.
— Co, do diabła, ten napis oznacza? — zapytała cicho, cały czas się rozglądając.
— Gdybym wiedział, podzieliłbym się z tobą. Nie jestem Willem — odparł z nutą ironii. — W kącie jest jakiś ołtarzyk.
— Ohyda. — skrzywiła się. Ubrudzony był krwią, a obok kurzył się jakiś kielich. Domyśliła się, że to pozostałości po tym, co się tutaj wyprawiało. Potem przeniosła wzrok wyżej i dostrzegła wnękę.
Teraz już nie patrząc na szacunek do niemowląt, pokonała szybko odległość, którą ją dzieliła od ołtarza i położyła dłoń płasko na wnęce.
Wsunęła się do środka, ukazując korytarz.
— Dobra robota. — pochwalił ją. Teraz już zaczekała, aż ruszy przodem, ale kiedy Crispin zniknął w ciemnościach, ona nie potrafiła zrobić kroku.
Po dłuższej chwili do niej wrócił.
— Boisz się?
— Jak cholera. — przełknęła ślinę.
— Złap mnie za rękę — zasugerował. — Będziesz się czuła lepiej ze świadomością, że jestem cały czas obok.
W milczeniu wykonała polecenie i rzeczywiście czuła się lepiej. Szli powoli i dosyć długo. Przynajmniej nie musieli skręcać, aż w końcu dotarli do wielkich drzwi.
Crispin spróbował je otworzyć, a wtedy posypały się na nich drobne kamienie.
— Nie zwracaj uwagi, otwieraj. — ponagliła go. Chciała się jak najszybciej stamtąd wydostać.
Pchnął barkiem drzwi raz, drugi, trzeci, aż w końcu za czwartym razem puściły.
Nie pamiętał, kiedy ostatni raz był tak zdziwiony.
— Will?
— Co wy tutaj robicie?
Piątka wampirów wpatrywała się w siebie zdezorientowana. Celine zaczęła się nawet śmiać.
— Zabrałeś Erana?! — spiorunował go. — Co tu się dzieje, u licha?
— Myśleliśmy, że to kryjówka Victora, ale się pomyliliśmy. To tylko Rackford tutaj się ukrywa. — William skazał brodą jakiś kierunek.
— Nie wierzę, że Jonathan Rackford jest odpowiedzialny za to, co jest po drugiej stornie korytarza — Celine odchrząknęła. — Jest tam cała masa niemowlęcych kości, ołtarzyk, na którym były zabijane i kielich, w którym zostały resztki krwi.
— Jeszcze napis — przypomniał Crispin. — Non omnis moria.
Anthony wypuścił powietrze z ust z piskiem.
— Chwileczkę... — Eran pokręcił głową. — Próbujecie powiedzieć, że Rackford żywi się krwią małych bobasów?
— Niedorzeczne, prawda? Sam wygląda jak bobas — szydził William. — Chyba, że to jakiś sekret młodego wyglądu.
— Jesteśmy wampirami, na litość boską — Crispin oparł się o laskę. — To już zapewnia nam młodość.
— Co teraz zrobimy? — Celine nie potrafiła przestać mrugać. — Nie pójdziemy chyba do niego i nie powiemy: hej, Jonathan. Po co ci krew noworodków?
— Nie mamy chyba innego wyjścia. — stwierdził Anthony.
— Dobra, musimy stąd wyjść — westchnął Crispin. — Tylko chwila. Skoro wszyscy jesteśmy tutaj, Jonathan też, a Victor nie...

CZYTASZ
Skażona Krew
VampireKiedy Londyn zaczyna zalewać fala dziwnych ataków, ludzie uciekają z miasta, komisarz Scotland Yard zdaje sobie sprawę z faktu, że ma do czynienia z siłami nadnaturalnymi. Theresa, William, Crispin i Anthony zgadzając się na pomoc, zaczynają tworzy...