Rozdział XXXII

20 5 10
                                    

Kolorowe światła migotały po twarzy Adeline w rytm muzyki, która zagłuszała wszelkie rozmowy. Wiedziała jednak, że Eran i tak ją usłyszy, więc zapytała:

- I jak?

- Tessa jednego załatwiła, z tego co widzę, Celine też do kogoś zmierza. Przesuńmy się w inne miejsce.

- Okay - zgodziła się. Zaraz znaleźli się bliżej loży. To był dobry trop, bo sługusy Victora na pewno nie byli zwykłymi szarakami. Tak przynajmniej się jej wydawało.

Teraz miała idealny widok na Celine. Wampirzyca przysiadła się do mężczyzny w ciemnym garniturze. Nie miał na sobie krawata, ale cały strój był schludny. Nie zwrócił na Celine w ogóle uwagi, a kiedy się do niego wdzięczyła, prychał tylko i nawet na nią nie patrzył. Patrzył za to wprost na Adeline i doskonale o tym wiedziała.

- Cel Celine chyba woli rude - sarknęła i wyminęła chłopaka, po czym ubrała najbardziej fałszywy uśmiech, na jaki było ją stać. - Celine?! To ty?! - może i jej zdolności aktorskie nie były wybitne, ale towarzystwo uwierzyło w to przypadkowe spotkanie.

- Adeline, że też cię tutaj spotykam... - pokręciła głową, dając jej do zrozumienia, że coś jest nie tak. Na szczęście wampir skupił się wyłącznie na niej, dlatego Celine wykorzystała okazję i dyskretnie wsunęła nadajnik do kieszeni marynarki. Wierzyła w jego przyczepność.

- Chodź się czegoś napić, opowiesz mi, co i jak - rzuciła Adeline, mrugając do wampira. Na szczęście pozwolił na to, aby Celine wstała. Odeszły do baru najbardziej spokojnym krokiem, na jaki było je stać.

- Nudne towarzystwo? - zagadnął William, pojawiając się obok Tessy. Odwróciła głowę w jego stronę leniwym ruchem, a później przyjrzała się dokładnie jego strojowi i się skrzywiła.

- Nie obraź się, ale dużo lepiej wyglądasz w swoich ciuchach - parsknęła śmiechem.

- Ma rację - przyłączyła się Yyvon, a później zwróciła do barmana: - Złotko, dwie szklaneczki whisky, Macallan.

Chłopak z uśmiechem wykonał polecenie, a później Yyvon zręcznym ruchem pchnęła jedną z porcji w stronę Williama. Wylądowała w jego dłoni bez najmniejszego trudu. Uniósł bursztynowy płyn w górę na znak podziękowania, a później zalał nim gardło. Yyvon się wyszczerzyła.

- Wszystko w porządku? - zapytał w końcu Will, patrząc na Theresę zmartwionym wzrokiem. Wydawała mu się taka obca w tej czerni i czerwieni na ustach. W tych popielatych włosach, które okalały jej nagie ramiona.

- Jest dobrze - uśmiechnęła się słabo. - Daj mi chwilę i mogę łowić dalej.

- Nie musisz - mimowolnie położył dłoń na jej nadgarstku, bo ręce opierała o bar. Cofnęła się jak oparzona, a on zdumiony dopił resztę alkoholu.

Nie miała problemu, żeby robić to, co robiła z obcym facetem, ale jego dotyku się bała. Co za hipokryzja, pomyślał. Cudem nie wypowiedział tych słów na głos.

- Trzeci załatwiony - oświadczyła Celine z wyraźnymi przerażeniem na twarzy, kiedy wraz z Adeline podeszły do baru. - Ten był jakiś dziwny. W ogóle się nie odzywał i biła od niego nieprzyjemna aura.

- Może zna tylko język namiętności? - podsunęła Yyvon.

- Proszę cię - spiorunowała ją brunetka. - Cześć, William. Wyglądasz, jakbyś dostał kosza.

- Kto wie, czy nie dostałem? - uśmiechnął się drwiąco, a Tessa poczuła nieprzyjemne ukłucie w piersi. - Gdzie zgubiłaś Erana? - zwrócił się do Adeline.

- Został na parkiecie, a teraz... - obejrzała się za siebie i rozłożyła ręce. - Pewnie jest z Crispinem.

- Albo z jakąś napaloną laską - stwierdziła Yyvon. Adeline nie chciała nawet o tym myśleć. - Gdzie Anthony? Wszedł i zniknął.

Skażona KrewOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz