Tommy pov.Po południu, zgodnie z tym, co mówił lekarz, do szpitala przyjechała policja. Sophie czuła się już na siłach na tyle, żeby móc z nimi porozmawiać.
Do sali weszło dwóch policjantów. Pomogłem Sophie podnieść się do pozycji siedzącej i razem z Willem i Luke'em na wózku, odsunęliśmy się trochę w tył.
Plc1: Dzień dobry Panno Gold. Jak się Pani czuje? - zapytał jeden z nich, patrząc na dziewczynę.
Sph: Lepiej - odpowiedziała, patrząc na niego.
Plc2: Ma Pani może jakieś podejrzenia, co do tego, kto mógł dosypać Pani te narkotyki?
Sph: N-nie. Raczej nie mam żadnych wrogów, a nawet jeśli, to nie pamiętam, żebym u kogoś nagrabiła sobie na tyle mocno, żeby ktoś próbował mnie zabić.
Plc1: Jest Pani pewna?
W odpowiedzi, pokiwała twierdząco głową. Policjanci spojrzeli na nas, po czym jeden z nich, ruchem dłoni pokazał nam, żebyśmy wyszli z nimi na korytarz.
Wykonaliśmy polecenie i po chwili, jeden z funkcjonariuszy zapytał...
Plc1: A może wy wiecie, kto mógł jej to zrobić?
Popatrzyłem na Willa i Luke'a, którzy pokiwali przecząco głowami.
Plc2: Na pewno nie miała z kimś na pieńku?
W: Sophie? Z kimś na pieńku? To najspokojniejsza osoba, jaką tylko znam. Trzeba być naprawdę geniuszem, żeby wyprowadzić ją z równowagi.
Tm: Tylko my dwoje zwykle dopiekaliśmy sobie nawzajem, ale się pogodziliśmy. Ale nawet za tamtych czasów, nigdy nie posunąłbym się do tego, żeby zrobić jej coś takiego.
Plc2: Jest Pan w stu procentach pewien? - policjant spojrzał na mnie podejrzliwie.
Tm: Tak. Jestem pewien. Przecież nie próbowałbym wyeliminować mojej partnerki.
Pierwszy policjant położył dłoń na ramieniu kolegi, przez co ten, odpuścił. Popatrzyłem na Willa, w którego oczach, było wyraźne zmartwienie.
Tm: A ty Will? Nie naraziłeś się komuś ostatnio? Może ktoś próbuje cię nastraszyć.
W: Gdybym komuś zaszedł za skórę, aż tak bardzo, że próbowałby zabić mi siostrę, chyba wiedziałbym, że mam z kimś porachunki i sam bym to załatwił.
Popatrzyłem na Luke'a, siedzącego na wózku inwalidzkim. On jedynie uniósł zdrową rękę do góry, w geście kapitulacji.
Lk: Na mnie nawet nie patrzcie. Nie zrobiłbym krzywdy przyjaciółce i najlepszej partnerce. Te mistrzostwa, to jej marzenie. Nawet, jeśli nie mogę wziąć w nich udziału, nawet nie przyszłoby mi do głowy, żeby jej to niszczyć.
Ciężko westchnąłem. Nie miałem już kompletnie pomysłu na to, kto mógł go zrobić.
Plc1: W takim razie, kto?
Wszyscy wzruszyli ramionami w geście niewiedzy, ale wtedy...
Drk: J-ja wiem - zza ściany wyłonił się ... Drake?
Oczy zabłysły mi ze złości. Myślałem, że zaraz rozszarpię go na strzępy.
Tm: TY?! - już miałem do niego podbiec i łapiąc go za gardło, przyszpilć go do ściany, ale Will, w ostatniej chwili, złapał mnie za ramiona, zatrzymując mnie.
Musieli mu w tym pomóc policjanci, bo za bardzo się wyrywałem.
W: Tommy. Spokojnie. Pozwól mu mówić.
CZYTASZ
Shared passion (TommyInnit x OC)
FanfictionTommy od zawsze był tym głośnym i pyskatym. Staram się to znosić, choć bywają dni, kiedy naprawdę chcę urwać mu ten pusty łeb. Nigdy nie przypuszczałam, że kiedykolwiek, między nami zrodzi się jakiekolwiek uczucie. Co nas połączyło? Można powiedzieć...