Sophie pov.Spokojny sen przerwało mi coś mokrego na mojej twarzy. Obudziłam się gwałtownie. Moja twarz i włosy, były mokre od wody, a tuż nade mną stał, śmiejący się jak opętany, Tommy, z plastikowym wiaderkiem w rękach.
Teraz chłop to sobie nagrabił...
Sph: TY PIEPRZONY DUPKU! - krzyknęłam wściekła, zrywając się z łóżka, gotowa by zamordować tego gnoja.
Blondyn wybiegł z mojego pokoju, a jego śmiech nieco ucichł. Jednak wciąż cicho chichotał pod nosem, kiedy zbiegał po schodach i biegł prosto do kuchni, chowając się za moim bratem.
W: Co się dzieje? - zapytał Will, gdy wbiegłam do kuchni, z żądzą mordu w oczach.
Sph: TEN DEBIL, NIE DOŚĆ, ŻE WSZEDŁ DO MOJEGO POKOJU, MIMO WYRAŹNEGO ZAKAZU, TO JESZCZE OBUDZIŁ MNIE, WYLEWAJĄC NA MNIE WIADRO WODY! - krzyknęłam, starając się jakoś wyminąć brata, za którym stał blondyn.
Will złapał mnie za ramiona, uniemożliwiając mi rozszarpanie Tommy'ego na strzępy.
W: Uspokój się - powiedział spokojnym głosem, a ja, nie chcąc wyprowadzać go z równowagi, wzięłam kilka głębokich wdechów, starając się uspokoić.
Brat podał mi niewielki ręcznik, żebym mogła wytrzeć twarz i włosy. Gdy byłam już w miarę sucha, starszy obrócił się w stronę młodszego i spojrzał na niego surowym spojrzeniem.
W: Prosiłem cię, żebyś DELIKATNIE ją obudził, a nie żebyś topił ją we śnie.
Uśmiech zszedł blondynowi z twarzy. Spuścił głowę i wbił wzrok w podłogę. Zupełnie tak, jakby mój brat był jedyną osobą, która potrafiła przemówić mu do rozsądku.
W: Przeproś ją i nie było tematu.
Chłopak spojrzał na mnie i po dłuższej chwili, wykrztusił od niechcenia...
Tm: Przepraszam.
Wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą, po dłuższej chwili, przyjęłam. Will zabrał Tommy'emu wiaderko, żeby go nie kusiło, po czym wszyscy usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść śniadanie.
Atmosfera w pomieszczeniu, mimo wszystko, była napięta. Dalej byłam zła na chłopaka, za ten mało śmieszny żart. Nawet Will to wyczuł. Pare razy zbierał się w sobie, żeby zacząć rozmowę, ale za każdym razem, rezygnował. W ciszy zjedliśmy śniadanie, po czym pomogłam bratu w pozmywaniu naczyń.
W: Bądź gotowa do wyjścia na lodowisko o 11:10 - powiedział, podając mi umyty talerz.
Sph: Ale trening mam dopiero o 14:00. To o wiele za wcześnie.
W: Tommy i ja, też idziemy pojeździć.
Gdy to usłyszałam, talerz, który trzymałam, wypadł mi z rąk i rozbił się z hukiem o podłogę. Tommy, który cały czas siedział przy stole, nie wydawał się być zaskoczony.
Sph: Co proszę? - zapytałam z niedowierzaniem.
Tm: A co? Uszu nie masz, że nie słyszałaś? My też idziemy pojeździć.
Sph: Że Will, to rozumiem. Ale ... ty?!
Tm: Ja - powiedział, posyłając mi ten wredny uśmieszek.
Popatrzyłam na brata, który zamiatał potłuczony talerz z podłogi. Myślałam, że coś powie, ale on jedynie wzruszył ramionami.
W: Lodowisko otwarte jest dla wszystkich. Tommy też ma prawo do jazdy.
Spojrzałam na blondyna, który dalej wrednie szczerzył się w moją stronę. Marszcząc niezadowolona brwi, pokazałam mu środkowy palec i wróciłam do pomocy Willowi w sprzątaniu.
CZYTASZ
Shared passion (TommyInnit x OC)
Fiksi PenggemarTommy od zawsze był tym głośnym i pyskatym. Staram się to znosić, choć bywają dni, kiedy naprawdę chcę urwać mu ten pusty łeb. Nigdy nie przypuszczałam, że kiedykolwiek, między nami zrodzi się jakiekolwiek uczucie. Co nas połączyło? Można powiedzieć...