Rozdział 3

165 9 3
                                    


Tommy pov.





Dwa tygodnie, przerodziły się w ponad pół roku. Byłem szczęśliwy, że zostanę na dłużej u Wilbura i Sophii. Będę mógł spędzić więcej czasu z Willem i będę miał więcej okazji, do droczenia się z jego siostrą.

Chociaż przyznaję, że Sophia jest bardzo ładna...














Pomagałem Willowi w przygotowywaniu śniadania. On smażył naleśniki, a ja kroiłem owoce.

W: Znowu odsypia - powiedział, obracając wzrok w stronę schodów, mając na myśli swoją siostrę - Popilnuj przez chwilę naleśników, a ja pójdę obudzić Sophie.

Tm: Ja pójdę.

Brązowooki popatrzył na mnie niepewnym spojrzeniem, na co ja, uniosłem kącik ust do góry.

Tm: Spokojnie. Numer z wiaderkiem, już się więcej nie powtórzy.

Will, choć dość niepewnie, kiwnął głową, na znak zrozumienia. Odstawiłem nóż na blat, wytarłem dłonie o ścierkę i udałem się po schodach, na piętro, kierując się do pokoju dziewczyny.














Wszedłem po cichu do środka. Sophia spała, spokojnie oddychając, zawinięta szczelnie w kołdrę, niczym gąsienica w kokon.

Podszedłem do niej po cichu. Niesforne kosmyki włosów na jej twarzy, unosiły się i opadały, równo z jej oddechem.

Popatrzyłem na jej twarz. Gdy śpi, wydaje się być taka ... spokojna.

Spokojna...

i...

piękna.

Odgarnąłem delikatnie kosmyki z jej twarzy, a ona, czując mój dotyk, zaczęła się powoli wybudzać. Chwyciłem ją bardzo delikatnie za obojczyki i zacząłem nią lekko potrząsać.

Tm: Sophia. Wstawaj. Już jest dzień i nie pora, na spanie.

Sekundę później, usłyszałem krótki krzyk, a następnie, oberwałem poduszką w twarz. Odsunąłem się w tył, trzymając się za trochę obolały nos. Spojrzałem na dziewczynę, trzymającą w rękach poduszkę, która sekundę wcześniej, zderzyła się z moją twarzą.

Tm: CZY CIEBIE JUŻ DO RESZTY POJEBAŁO KOBIETO?! - zapytałem, niemalże wrzaskiem, gdy nos przestał mnie trochę boleć.

Sph: A co?! Ja ci kazałam sterczeć nade mną, jak baba od matmy, podczas kartkówki?!

Tm: Przyszedłem tylko cię obudzić i zawołać na śniadanie! Chciałem grzecznie i delikatnie, ale musiałaś przyłożyć mi w mordę poduszką!

Sph: Najwyraźniej ci się należało, za wczoraj - powiedziała, po czym zwlokła się z łóżka, podeszła do szafy, wyciągnęła z niej ubrania i poszła do łazienki się przebrać.

Ja w międzyczasie, wróciłem na dół, do kuchni. Will kończył właśnie smażyć drugiego naleśnika, a ja wróciłem do krojenia owoców.

W: Co to były za krzyki? - zapytał, gdy zdjął z patelni ostatniego naleśnika.

Tm: Walnęła mnie poduszką w ryj, na dzień dobry - powiedziałem, gdy już skończyłem kroić owoce.

Will cicho parsknął śmiechem, kładąc naleśniki na stole.

W: Widocznie ci się należało - powiedział, na co ja, przewróciłem tylko oczami.

Po chwili, po schodach zeszła Sophia. Ubrana była w szare dresy i czarną koszulkę, a jej włosy, związane były w luźnego kucyka.

Shared passion (TommyInnit x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz