XIV - Druga szansa

159 9 79
                                    

[Jake]

Muszę się wam do czegoś przyznać, nigdy nie byłem jakimś fanem gier skradanek, więc wyobraźcie sobie więc jak się czułem, kiedy wraz z Mroczną musieliśmy się chować gdzie popadnie przed strażą patrolującą pałac, wiedząc, że jeśli nas znajdą to sytuacja naszej misji ze „skomplikowanej" przejdzie w „cholernie bardzo skomplikowaną".

Przez ten cały czas nie mogliśmy się nawet do siebie odezwać, w obawie, że ktoś mógłby nas wykryć, musieliśmy używać nieco mniej standardowej formy komunikacji, telepatię.
Mroczna potrafiła odczytać moje myśli, a także wysyłać mi swoje w których słyszałem jej głos - co działało, jakby zwyczajnie ze mną rozmawiała, tylko nie poruszała ustami (niby fajnie to brzmi, ale uczucie towarzyszące temu było okropnie dziwne)

~ Jesteśmy blisko, bardzo blisko ~ usłyszałem po czym zatrzymała się gwałtownie ~ Ej, uważaj! Są tutaj, za rogiem, czuje ich

- Arthur? Harry? - usłyszałem czyjś głos w krótkofalówce - Jesteście proszeni do punktu 41

- A co się stało? - zapytał jeden z nich, a ja najbardziej dyskretnie jak tylko mogłem otwarłem znajdujące się obok nas drzwi, weszliśmy z Mroczną do środka i zostawiliśmy je minimalnie uchylone, aby podsłuchiwać ich rozmowę

- Sprawdźcie toaletę przy sali obiadowej - powiedział głos z krótkofalówki, musiałem bardzo się skupić, żeby rozumieć co mówił rozmówca - Geo nadal nie wrócił.

- Dobra, przyjąłem - powiedział i leniwie ruszył ze swoim kolegą - Mówiłem ci, ten młody od początku mi wyglądał podejrzanie, ale spokojnie, jak się go nie znajdzie to weźmiemy jego paniusie na przesłuchanie, hehe

- Akurat fajną sztukę przyprowadził, z chęcią bym ją „przesłuchał" - powiedział jego kolega, a ostatnie słowo wypowiedział w taki sposób, że on i jego kumpel zaczęli głupio rechotać

~ Zwymiotuje, zaraz zwymiotuje ~ powiedziałem do siebie w myślach, ignorując fakt, że Mroczna to wszystko słyszy

Zadziałał we mnie jakiś impuls, według planu mieliśmy się dostać do pokoju z kryształem niezauważeni, jednak nie mogłem pozwolić, żeby żaden z tych oblechów choć zbliżyli się do Sereny.

Gdy usłyszałem, że nasi „koledzy" są blisko, to z całej siły otwarłem drzwi, słysząc uderzenie i zaraz po nim krzyk uśmiechnąłem się i wyszedłem z naszej kryjówki.

Jeden ze strażników stał oparty o ścianę i trzymając się za nos przeklinał coś niezrozumiale, drugi z nich gdy tylko się pojawiłem przeniósł wzrok ze swojego kolegi na mnie, nie minęła sekunda, gdy zaskoczenie na jego twarzy zostało zastąpione złością.

- Łapy precz od niej! - warknąłem na nich - Mroczna...!

Ten z całym nosem chwycił za krótkofalówkę, jednak moja Fennekin była znacznie szybsza, wypuściła powietrze nosem, a obezwładniająca chmura otoczyła obu facetów, nasz przeciwnik nie zdążył nawet użyć nadajnika kiedy opadł na ziemię tuż obok swojego kolegi.

- Uwierz mi, tak samo jak ty miałam ochotę na coś więcej - powiedziała posyłając mi sugestywne spojrzenie, po czym kaszlnęła paskudnie, co oczywiście było bezpośrednim skutkiem użycia Otchłani Mroku drugi raz w krótkim czasie - A mogłam ich poszatkować na kawałki...

- Hej, wszystko dobrze? - zapytałem biorąc ją na ręce, a ona klasnęła już znacznie normalniej - Dajmy sobie spokój z tą Otchłanią, dobrze?

- Przesadzasz, czuje się dobrze - powiedziała, choć ja poczułem jakie ciarki obrzydzenia ją przeszły - Ale muszę przyznać, te wejście zrobiło na mnie wrażenie i...

Pokemon: Cień LumioseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz