XXIV - „Kundlé" z Pidgeyem

213 7 496
                                    

[Jake]

Tak, ruszałem z odsieczą dziewczynie, która jeszcze poprzedniego wieczoru pałała do mnie nienawiścią i wykrzyczała mi w twarz, że nie chce mnie znać, ani widzieć na oczy.

Mimo to, gdy tylko się ocknąłem gdzieś w krzakach (gdzie podobno zawlekły mnie moje Pokemony), pierwsze o czym pomyślałem, to...

Ona. Serena. Gdzie ona jest?

Podejmowałem beznadziejne próby znalezienia jej przez Gauntlet, jednak ta była całkowicie poza moim zasięgiem, tak, jakby miejsce w którym ją zabrali zakłócało jej zasięg.

Dopiero po jakimś czasie Clemont napisał do mnie wiadomość, w której poinformował mnie, że Serena jest przetrzymywana w jakiś podziemiach i potrzebuje mojej pomocy, załączając mi jej ostatnią możliwą lokalizację.

W ogóle nie liczyłem na to, że gdy się spotkamy, to rzuci mi się na szyje i przeprosi za to wszystko...

ABSOLUTNIE!

Byłem bardziej skłonny ku wersji, w której nie będzie nawet chciała przyjąć mojej pomocy.

~ Boisz się. Kłamiesz ~ przypomniałem sobie jej słowa, jej spojrzenie, które dla zaślepionego złością mnie wydawało się wręcz kpiące. ~ Ale podziwiam w jak piękne słowa jesteś w stanie ubrać zazdrość.

Oczywiście, że te i inne słowa, których wtedy użyła mnie dotknęły. To brzmiało, jakby próbowała mi coś zasugerować, coś... Jakby ona i Ash dalej...

Nie lubię takich tematów, rzadko kiedy z kimkolwiek o czymś takich rozmawiałem, uznając takie rzeczy za zbyt prywatne, jednak...

Zależało mi na niej, tak napisze to wprost!

Pare lat wcześniej, jeszcze podczas mojej podróży w Hoenn, zrobiła na mnie (w sumie nie tylko mnie) wrażenie jako nieziemsko utalentowana artystka, przez którą spędziłem mnóstwo czasu z Dawn, próbując jej pomóc w przygotowaniach do każdej wystawy.

Kto by pomyślał, że „chwilę" później zdam sobie sprawę, że przy okazji jest naprawdę niesamowitą osobą, z którą w tak krótkim czasie nawiąże tak szczególną więź.

Hej! W końcu nie mieliśmy żadnych wspólnych zainteresowań, żyliśmy w abolutnie różnych światach, a na dodatek poznaliśmy się raptem kilka dni temu, a mimo to, rozmawiając z nią czułem się tak luźno, tak „swojo", tak...

Jakbyśmy się znali taki kawał czasu.

I powiedzcie mi, jak miałem inaczej reagować, gdy taka osoba powiedziała mi wprost, że chce wykonać ZAKAZANY rytuał, dzięki któremu do życia miał wrócić jej były ukochany, którego (wnioskując po tym co mówiła) nadal musiała darzyć jakimś uczuciem.

Ukochany, który tak szczerze to chyba średnio się nią interesował.

Choć zdawałem sobie sprawę, że uderzając w jej autorytet mogłem ją skrzywdzić, to obiecałem sobie nie cofać słów, które wtedy powiedziałem.
Dbałem o nią i chciałem dla niej jak najlepiej, a skupianie na siebie gniewu legendarnych bóstw tylko po to, żeby wskrzesić faceta, który wyraźnie jej nie doceniał, wydawał mi się numerem jeden wśród „Najgorszych decyzji w historii wszechświata".

No i... przecież Serena to była jedną z tych ładnych dziewczyn z pokazów, jak to przecież sama ujęła.

O Arceusie czy ja to naprawdę napisałem?!Przecież jeśli kiedykolwiek ktoś przeczyta to Mrocznej to uzna to za „najbardziej samcową myśl zapisaną w tej opowieści".

Pokemon: Cień LumioseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz