[Serena]
Ciemność.
Obudziłam się. O dziwo nie wydałam się jakkolwiek otępiona ani obolała, mimo, że wydawało mi się, jakbym tamten atak nastąpił dosłownie chwilę temu.
Otwarłam oczy i gdy tylko wzrok mi się wyostrzył, to zdałam sobie sprawę, że jestem w kompletnie innym miejscu, niż w tym, w którym przed chwilą byłam z...
Niż w którym przed chwilą byłam, kropka.
Już od samego początku dałabym sobie rękę uciąć, że to nawet nie jest to samo miasto.
Dlaczego? Bo wydawało mi się znajome.Rozejrzałam się na około i zobaczyłam, że siedzę na jakiejś ławce, w miejscu ogrodzonym niewysokim, drewnianym płotem i ze żwirowanym podłożem.
Przede mną znajdowały się liczne huśtawki, piaskownice, czy nawet ścianka wspinaczkowa, która dla osoby pewnie dwa razy niższej ode mnie (czyli dla dzieci), musiała pewnie wyglądać na gigantyczną.
Wiem, opisałam to jakby to był najzwyczajniejszy plac zabaw, jaki znajduje się w każdym mieście, jednak takie szczegóły jak okolica wokół tego obiektu, czy rozmieszczenie niektórych „atrakcji" pozwalało mi stwierdzić, że znam to miejsce naprawdę dobrze.
Ba, w pewnym okresie swojego życia bywałam tutaj naprawdę często.
Ta daaaa! Przede mną znajdował się plac zabaw w Vaniville.
~ Miło jest wrócić do domu ~ pomyślałam i westchnęłam
Im bliżej przyglądałam się niektórym obiektom zaczęłam zdawać sobie sprawę, że...
Owszem, to był plac zabaw w moim rodzinnym miasteczku, pamiętam go dobrze, jednak nie wygląda on tak, jak gdy ostatni raz widziałam.To miejsce wyglądało... starzej. Tak, jak wyglądało w momencie, w którym opuszczałam dom wyruszając na swoją podróż, czyli... ojej, to było ponad pięć lat temu.
Czy to znaczy, że jestem w przeszłości?
Zbliżał się wieczór, słońce już powoli zaczynało dotykać horyzontu. To był mój ulubiony moment dnia, uwielbiałam go podziwiać, niebo miało wtedy takie piękne kolory.
Tak, to był przecudny widok, ale zawsze miał dla mnie jeszcze drugi podtekst, już nieco bardziej melancholijny, nostalgiczny...
Romantyczny?
Tak, tyle razy oglądałam zachód słońca z drogich apartamentów w najróżniejszych częściach świata, zajadając przy tym najpyszniejsze kolacje, a mimo to czułam, że do pełni szczęścia takiej chwili brakowało mi czegoś.
Albo kogoś...
- Choć - usłyszałam wołanie jakiegoś chłopaka, a po chwili także pisk furtki (nikt się nią nigdy nie zajął, skrzypi do dzisiaj), przez co trochę otrząsnęłam się z tych wspomnień - Panie przodem
- Dziękuje Calem - powiedział dziewczęcy głos, który zmroził mi krew w żyłach. Nigdy tak szybko nie odwróciłam głowy w czyimś kierunku.
Wytrzeszczyłam oczy nie mogąc uwierzyć w to co widzę, moje usta otwarły się tak szeroko, jak chyba tylko potrafiłam, a serce... serce zaczęło mi bić, conajmniej jakbym... nie, nie potrafię tego opisać.
Oczywiście, że rozpoznałam chłopaka, to był on, mój przyjaciel z dzieciństwa, a przy tym osoba, z którą rozmawiałam przecież jeszcze dzień wcześniej.
Calem.
W tej wizji wyglądał... znacznie młodziej, jakby miał jakieś dwanaście lat, a to zdecydowanie potwierdziło moją tezę, że to co widzę, musi być jakąś wizją przeszłości.
CZYTASZ
Pokemon: Cień Lumiose
FanfictionMija kilka lat od kiedy grupa składająca z Asha, Sereny, Clemonta i Bonnie rozstała się ze sobą, każdy z nich kontynuuje swoją przygodę spełniając się w swoich dziedzinach, ciesząc się swoim beztroskim życiem z nowymi znajomymi. Przynajmniej do cza...