[Clemont]
To było tego samego dnia, w którym Diantha przyprowadziła do Wieży Pryzmatu tych „nowych" Liderów Sal.
Nie miałem za dużo czasu, żeby się zapoznać z nowymi kolegami, gdyż próbowałem naprawić ten teleporter.
Niestety, im dłużej nad tym siedziałem, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że uszkodzenia spowodowane jego przeciążeniem były bardzo poważne.~ Trzy dni, w porywach dwa! ~ przypomniałem sobie w myślach słowa Dianthy
W tamtym momencie uważałem to za absolutnie niewykonalne fizycznie. Spalone zostały niektóre części, których pierwotne tworzenie zajęło mi mnóstwo czasu, a teraz miałem je odtworzyć w raptem kilkadziesiąt godzin.
~ W tym sen ~ dodałem w myślach ~ Jeśli odetnę sobie choć półgodziny planowanego snu to pewnego dnia to mi odetnie zasilanie.
Ciągła walka z czasem, sen przerywany nocnymi alarmami, a na sam koniec ciągły stres i nakładana presja „bo muszę coś zrobić w takim terminie, bo inaczej konsekwencje odczują wszyscy".
Szkoda, że dopiero w takich sytuacjach zacząłem doceniać swoje „mało ciekawe", codzienne życie.
Wieczorem skorzystałem z „chwili relaksu", którą standardowo poświęciłem na research, choć tym razem absolutnie innych rzeczy (albo bardziej osób) niż zwykle.
- Clemont? - usłyszałem nagle znajomy, dziewczęcy głos za moimi plecami.
Odwróciłem się, w drzwiach mojego pokoju stała zielonowłosa dziewczyna, która spoglądała na nieco zdziwiona (choć zastanie mnie o tej porze w tym miejscu nie było ostatnio czymś dziwnym).
W ręku trzymała zwinięty, biały kitel, sama będąc ubrana w białą koszulkę z logiem Rotoma i krótkie spodnie khaki.To była Noémi, jeden z tak zwanych młodszych naukowców z instytutu badań Lumiose, prywatnie jeden z moich nielicznych, bliższych znajomych płci żeńskiej.
- Mogę wejść? - zapytała i zamrugała oczami
- Jasne - odpowiedziałem po chwili i przesunąłem jej jedno z obrotowych krzeseł - Coś się stało?
- Powinnam ci teraz wygłosić kazanie o tym, że znowu siedzisz do późna - westchnęła, ale po chwili rzuciła się na jedno z krzeseł - Pokaż, co tam oglądasz?
Na pulpicie miałem akurat otwarte kilka okien, na których można było znaleźć wszelkie informacje jakie znalazłem o tych „nowych liderach" w internecie jak i wszelkich dostępnych mi aktach.
- Podobno klucz to zaufanie - powiedziała moja koleżanka spoglądając na ekran
- Chyba mnie nie rozumiesz - odparłem jej wzdychając
- Oczywiście, że rozumiem - powiedziała przewracając oczami - Posiadanie podejrzeń w stosunku do trzech totalnie nieznanych ci osób, którzy podają się za Liderów Sal, nawet jeśli przedstawiła ci ich sama Diantha jest absolutnie zrozumiałe. Może to są jacyś fraudeurs, którzy się podają za tych liderów.
- To są faktyczni liderzy sal - zauważyłem i nałożyłem zoom na kartę trenerską tej blondynki, na której była wyraźnie zaznaczona jej profesja z odpowiednią pieczęcią.
- Dokumenty można podrobić - powiedziała zielonowłosa „odbijając piłeczkę" - Co jak co, ale po ostatnich wydarzeniach z Triumwiratem powinieneś to wiedzieć.
- Dobra, ale co powiesz na to - odparłem i kliknięciem przełączyłem na kolejne zdjęcie, na którym widać było szkatułkę z ośmioma odznakami z Kalos, w której znajdywały się trzy „przypinki", należące do naszych przybyszów.
CZYTASZ
Pokemon: Cień Lumiose
FanfictionMija kilka lat od kiedy grupa składająca z Asha, Sereny, Clemonta i Bonnie rozstała się ze sobą, każdy z nich kontynuuje swoją przygodę spełniając się w swoich dziedzinach, ciesząc się swoim beztroskim życiem z nowymi znajomymi. Przynajmniej do cza...