W Drodze [1]

20 3 0
                                    

Nicollas Nicollo Scaletta - Sycilijskiego pochodzenia chłopak. Urodzony 8 czerwca 1993 roku. W 2010 roku gdy miał zaledwie 17lat został w wydziale wojskowym powołany do rozwiązania zamieszek w okolicach miasta Caccamo. Po rocznej "wojnie" on i jego znajomi dostali przepustke do powrotu do swoich rodzin. Niko i paru jego znajomych skorzystało z szansy oddalenia sie z pola walki... 7 lipca 2011r.

Obrzeża Miasta Caccamo:
Domek posadzony w sadzie z winogronem:

Niko i jego grupa znajomych z wojska oczekiwali na transport w małym domku w malowniczym sadzie winogronowym. Siedzieli przy świecy, siedząc na drewnianych skrzyniach i popijając lekki, zleżały burbon.

- Czas sie powoli żegnać chłopaki, co? - powiedział chłopak o ciemno brązowych włosach z lekkim meszkiem i szarych oczach. Był to Lucco.
Na to blondyn o piegowatej urodzie i rudowłosy pulchny facet przymrukneli z lekkim smutkiem - Mhmm

- Kiedyś musiało nastąpić to...hmm...jakże smutne rozstanie. Ale przynajmniej zobaczymy nasze rodziny. I innych bliskich - Powiedział Niko nalewając do metalowego kubka kapke wcześniej wspomnianego burbonu.

- Jak pomyśle ż-że mam wrócić do Natashy t-to mam ochote wrócić na front i kazać sie zaszlachtować t-tym bydlakom - Powiedział jąkając sie Willey, rudowłosy koleżka.

- To po co wracasz, zawsze mogłeś odmówić powrotu. Oficer Knypski ci przecież nie kazał. Dobrowolnie to robisz - Odpowiedział z lekkim zdziwieniem młody blondyn. Jello.

- W-właśnie nie...moja matka powiedziała, że Natasha jest w ciąży i że jak nie wróce to powiesi m-mnie za jaja na słupie w-wysokiego napięcia - Skomentował ze strachem Willey.
Niko śmiejąc sie zakrzsztusił sie burbonem - ha...oj..no to powodzenia Will...haha. - Niko

- To n-nie śmieszne. Jestem w niebezpieczeństwie - Willey

- Wracasz właśnie z wojny i mówisz że jesteś w niebezpieczeństwie, hm? - powiedział opierając sie o ściane Lucco

- T-ta...oj...ja pójde sie przewiedszyć - Willey wstał i wyszedł z budynku

- Ja też! - wyskoczył zaraz za nim Jello
Nicollas i Lucco zostali sami w budyneczku. Niko wciąż popijał trunek. Lucco usiadł naprzeciwko Niko.

- Co zamierzasz? - Spytał Lucco lekko marszcząc podejrzanie brwi.

- hm? - Mruknął Scaletta.

- No wiesz...teraz, po wojnie - Lucco.
Niko odstawił kubek na stoliczek i przełknął ostatni łyk alkoholu.

- Wróce do rodziny. Porozmawiam z rodziną, a szczególnie z siostrą. Nie rozmawiałem z nią od roku. - Odpowiedział Niko na pytanie Lucco

- A jakieś plany na dalszą przyszłość? - Spytał ponownie Lucco

- Myśle że będę musiał przejąć wiesz...mafie ojca. - Niko

- Aa no tak...zapomniałem, Mafiozo - Lucco

- Lepiej nie nazywaj mnie tak i nie określaj tak wśród ludzi. Może ci to sprawić troche kłopotów - Nicollo

- Spokojnie - powiedział pewnym głosem Lucco

- A ty? Ty co masz w planach Heraz? - Zapytał Niko poprawiając rękawy wojskowej, zielonej koszuli.

- Myśle że...wyjade do Hiszpani do dziadków. Pójde na studia - Lucco Heraz

- Na studia. Wiem że masz inne plany. - Niko wstał - Chcesz wrócić do Escuelli, co?! - Mówił wściekły Niko stojąc nad Lucco.
Lucco spojrzał na Niko z dołu.

- Nie naprawde do dziadków... - Tłumaczył sie Heraz lecz nagle przerwał mu Nicollo - Widziałem list! Twoi dziadkowie umarli! I dobrze o tym wiesz!
Lucco wstał i popatrzył Niko w oczy.

- Co sie mafiozku obchodzi co będe kurwa robił! Hę? - Rozwścieczony Lucco.
Nagle do pokoju wszedł Jello.
Niko i Lucco popatrzyli szybko w strone blondyna.
- Transport gotowy - Jello

- Dobrze - Nicollo popatrzył na Lucco a potem na Jello - Już ide - Niko wyszedł

- Yhm - Lucco

Chłopaki weszli do cięzarówki i powiedzieli gdzie chcą jechać.
- Savoca - N.S.

_________________________________________
Ciężarówka ruszyła. Wszyscy już tylko czekali na powiew dobrze im znanego powietrza...
[Koniec Rozdziału 1]

Niestety krótki rozdział ale to dopiero początkowy :》

N.N.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz