Po chrzcie cała rodzina mafijna Napoliono zeszła na dól do saloonu. Poczekali aż lokal zostanie zamknięty dla zwykłych ludzi. O około 23:00 zaczeli imprezować - Alkohol, muzyka, taniec i striptizerki...11 lipca 2011r.
4:00Saloon Italiano Men:
Stół 'VIP' zaraz naprzeciwko baru:Niko po dwóch szklankach whiskey siedział oparty jedną ręką o siedzenie na skórzanej kanapie. Obok niego był Carlos a na boku kanapy przy Carlosie Don Donów Napoliono. Przy stole kręciła sie jedna z półnagich prostytutek i podkradała kieliszki różnych trunków procentowych.
- ...Dn...nig...b...życiiu..hahaa - Bęłkotał mocno opity Carlos do Napoliono.
- Yhm...Ej Niko! - Napoliono
- Ou..tak?! - Nicollas szybko sie przebudził.
- Widze że jesteś zmęczony a twój ojciec przepity... - Napoliono
- ...No - Niko
- Pójdź do barmana i powiedz żeby zamówił taxi. Nie chce mieć rano problemów z tym ochlejtusem haha - Napoliono spojrzał sie na Carlosa.
- Esz..t...kurwa...*beknięcie* - Carlos usypiający.
- To d-dobry pomy..sł. - Niko lekko jąkając się.
- Idź idź synu. Ja ide do bióra ogarnąć kuzynostwo. - Napoliono wstał powoli i poszedł na górne piętro.
Nicollo wstał i podszedł do baru. Oparł sie i usiadł na krzesło. Nie zastał tam barmana więc stuknął w dzwonek i czekał. Nikt nie przychodził więc powtórzył to. Z barku nagle wyszły dwie zasłaniające sie, nagie kobiety.
- Co jest kurwa - Niko
Zaraz za kobietami wyszedł starszy barman.- Już..już chwila - Mówił barman podchodząc do blatu oraz poprawiając muszke.
- Ian? Haha. Nawet ty sie zabawiasz z dziwkami? - Niko podśmiechując sie.
- Oj Niko. Moje młode lata życia spędziłem w Ameryce a powiem ci tak...nie ma to jak sycylijskie landryny nawet jak ściery to lepsze od tych co były w Kansas lub w LA pfhh. - Ian
- Ehm...nie wnikam kurwa nie wnikam. A z resztą do rzeczy. Weź zadzwoń po taxi, Gallante sie troche wysypał. - Nicollas popatrzył na Carlosa.
- Emm...sie robi ty już spróbuj zebrać tego trupa z kanapy. - Ian spojrzał na Carlosa a potem poszedł do starego telefonu.
Niko podszedł do Carlosa.- Wstawaj staruszku! - Niko
- Neh..thh - Carlos mamrocze.
- Eh.. - Nicollas podszedł do Carlosa i poklepał go po policzku.
- Ku...a - Carlos.
- Wstawaj kurwa bo wypale ci flage hiszpani na nerze! - Niko zdzielił lekkim plaskeczem Carlosa. Bar ucichł, wszyscy spojrzeli na Nicollasa.
- Hiszpani? - Z tłumu
- Żarty...żarty...- Cichnąco mówił Niko. Bar wrócił do normy a ludzie przestali sie patrzec na Niko.
Nicollas podniósł Carlosa i zaprowadził go pod drzwi. Ubrał siebie i go.- Dowidzenia! - Niko krzyknął wychodząc.
- Żg..n..m - Carlos także.
- Żygniesz? - Niko
- Neee!...- Carlos
- To dobrze - Niko
Carlos ledwo sie trzymał. Chłopaki stali na zewnątrz i czekali na taxi.- Trzeba było sie tak najebać? - Niko
- Yh..mm - Carlos
- Tak napewno jak zawsze schlany po same kule. - Niko lekko zdenerwowany.
Carlos nagle zrzygał sie na ziemie brudząc minimalnie buta Nicollo.- Nosz kurwa no nie! Tego brakowało. Stary prychu. Wstyd... - Nicollas wkurzony.
Zaraz pod nogi syna o ojca podjechała akurat taxówka. Taxówkarz był lekko zdezorientowany cała sytuacją.
Niko wsadził do Taxi Carlosa a potem sam do niej wsiadł.- Dobry - Nicollas mówił wycierając buta o nogawke Carlosa.
- Yhm.. - Kierowca
Niko podał nazwe hotelu w którym miał wynajęty pokój oraz dom Carlosa.
Parking przy hotelu:
4:46- Niech pan zadba o to by ten dzban dotarł przynajmniej pod drzwi. - Niko zapłacił kierowcy i dopłacił 10€.
Nicollo poszedł do domu rozebrał sie i położył wygodnie na łóżku.- Osz japierdole *ziewnięcie* - N.S.
_________________________________________
Nicollo zasnął a po przebudzeniu będzie czekał go nowy dzień i zadanie o którym mam nadzieje, że nie zapomniał...
CZYTASZ
N.N.S.
AçãoNicollas Nicollo Scaletta przez całe swoje życie stworzył długą i emocjonalną historie. Oto część która przedstawia jak szybko można zmienić się z żołnierza walczącego za kraj w mafioze walczącego za swoją godność i za honor rodziny...