Rewolucja (2/2) [10]

9 1 0
                                    

Carlos i inni ludzie z mafii przygotowywali bronie i ściągali sprzęt z ciężarówek. W hangarze było mnóstwo ludzi ale niestety brakowało Niko. Carlos zastanawiał sie z jego znajomym, Wardem Barcelone nad tym co może dziać sie z Nicollasem...25 lipca 2011r.

8:20

Hangar w którym znajdowali sie członkowie mafi był byłym hangarem portowym. Obok czerwonego hangaru było wielkie jezioro które odbijało poranne blaski słońca. Carlos i Ward podeszli do skraju portu. Pod nimi była zglonowana woda.

- Mam nadzieje że Niko uciekł - Carlos powiedział zmartwiony patrząc sie w rzeke.

- Musimy przygotować sie na najgorze. - Ward spojrzał na Carlosa.

- Nie mów tak nawet głupcze - Carlos zirytował sie.

- Yhm. Ja tylko mówie prawde. - Ward odwrócił sie lekko plecami do Carlosa.
Do Warda i Carlosa podszedł ubrany na czerwono Don Grande. Jego mina wskazywała na to że jest źle.

- Chłopaki z saloonu mówią że widzieli jak Niko uciekł. Więc albo bagiety go złapały albo nie wie że tu jesteśmy. - D.G.

- Albo wybrał dłuższą droge. - Ward

- Matko święta...oby niedługo sie zjawił - Zestresowany Carlos chwycił sie za głowe.

- Oby oby. Mam dla niego ważną misje. - D.G.

- Jaką znowu? - Carlos spojrzał sie z zapytaniem w strone D.G.
Don spojrzał sie swoim starczym wzrokiem na Carlosa i powiedział - Czemu cie to interesuje?

- Szefie nie mów że chcesz go wysłać do tych jebanych brudasów! - Carlos wykrzyczał to z nadzieją w strone Dona.

- Nikt inny tego nie zrobi - Don odparł.

- Dobrze wiesz że on chce jechać z miasta! I wiesz że to niebezpieczne. Poślij tam Ricka albo innych osiłków. - Carlos lekko zczerwieniał z nerwów.

- Nie. Wybrałem Niko i on to zrobi! - D.G.

- Kurwa szefie! Nie puszcze tam Niko - Carlos

- Nie wkurzaj mnie naw... - Mówił Don lecz jego wypowiedz przerwał podbiegający mafiozo - Carlos, Ward! Niko jest. Siedzi za hangarem z Fellicią.

- To znakomicie. - Powiedział szef z hamskim głosem. Było słychać że to miało zaboleć Carlosa.

- Pójde do niego. - Carlosa

- Yhm - Ward
Carlos poszedł za hangar. Niko siedział na stołku a złoto włosa i niebiesko oka Fellicia zszywała mu przedramie.

- Jeszcze chwilka - Fellicia z delikatnością zszywała ręke Scaletty.

- Dam rade spokojnie - Nicollo powiedział z flirciarskim głosem i wzrokiem do Fellici.

- Przestań Niko. - Fellicia

- Co? - Nicollas udawał zdziwienie.

- Widze co robisz. Mój tata za tobą nie przepada. Sam o tym wiesz. - Felicia kończyła zszywac rane.

- Ah...wiesz mam w planach wyjechać z miasta wię.... - Niko
Felicia mu przerwała - Nawet nie kończ.
Carlos podszedł do Niko a Felicia odeszła na bok.

- Tatko! - Niko objął Carlosa, a Carlos Niko.

- Dobrze że jesteś. - Carlos

- Ta jasne. Cały saloon spłonął wraz z Henrym... - Nicollo

- Cholera. Trudno teraz mamy gorsze sprawy na głowie. - Carlos usiadł obok syna.

- No. - Nicollo westchnął

- Co ci sie stało w ręke? - Carlos spojrzał na sznyte na ręce Nicollo.

- Jak uciekałem to jeden glina mnie drasnął. - Niko

- Oh... - Carl
Za hangar wbiegł Ward i zawołał do Niko - Niko szybko! Don Grande wzywa!

- Ide - Niko wstał i poszedł szybszym krokiem.

- Nie Niko czekaj... - Carlos chciał uprzedzić syna.

- Zaraz pogadamy. Musze iść. - Nicollo pobiegł do Dona.

- Ale.... - Powiedział cicho Carlos.

15 minut później. 8:41:
Parking przy hangarze:

Niko stał przy samochodzie. Gdy już miał do niego wsiadać to Carlos do niego podbiegł i złapał go za ramie.

- Niko! Ta misja to samobójstwo. W porcie przy ulicy Little Irish jest grupa ludzi którzy ci pomogą. Prosze cie nie jedź na tą misje. - Carlos dał Niko kartke z adresem.

- Pomyśle - Nicollo spojrzał na Carlosa po czym wsiadł do bordowego kabrioletu i odjechał z terenu hangaru.

Kilka minut później:
Ulica - Saint Patrick:

Niko zatrzymał sie na skrzyżowaniu na czerwonych światłach. Po jego lewej stronie był napis który zauważył.

" Najtańsze porto-lotnisko w Savoce. Ulica - Little Irish 16 "

Niko wyjął kartke którą dostał od ojca. Adres sie zgadzał. Niko chwile sie zastanawiał.

- Kurwa... - Nicollas skręcił w lewo i pojechał w strone portu.

_________________________________________
Scaletta wolał dłużej nie zwlekać z ucieczką i nie igrać z władzami...
(2/2)


N.N.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz