Nicollas gdy dowiedział sie o śmierci siostry po krótkiej rozmowie z ojcem i Paulo ruszył dorwać Teda. Znalazł go w jego domu i go torturował. Po okrucieństwach które mu wyrządził , zabił go rozwalając mu głowe cegłówką. Uciekł z miejsca zdarzenia. Po uciecze z domu Teda chciał znaleźć kogoś kto pomoże mu wydostać sie z miasta bez zauważenia. Kuzyn polecił mu przemytnika Alfonzo...10 lipca 2011 r.
16:00Opuszczona siedziba mechaników:
W okół zniszczone samochody. Dwie bramy wjazdowoe do pomieszczenia naprawczego - jedna otwarta:Niko zatrzymał sie już za bramą która prowadziła na posesje z której widział przed sobą brame do mechanika. Nicollo od kilku dni miał przemyślenia na temat Camilli i jej śmierci. Niko po "burzy" przebytej w głowie postanowił wolnym tępem wejść do wręcz obrzydliwie niezadbanego budynku.
W środku było ciemno a w powietrzu unosił sie zapach zgnielizny, taniego alkoholu i tytoniu. Wszędzie leżały pudła i różne przyrządy do naprawiania samochodów. Po drugiej stronie ciemnego pomieszczenia znajdowały sie drzwi z których wydobywało się jedyne źródło światła oprócz słońca zaglądającego przez okna. Niko cichym krokiem zakradał sie pod drzwi. Krok za krokiem. Nicollas przypadkiem kopnął jakiś grat leżący na ziemi. Zza drzwi nagle wyłonił się przygarbiony, łysy facet z niezadbanym meszkiem na twarzy. Jego oczy były zmęczone. Miał on na sobie biały, brudny podkoszulek na ramiączkach. Jako odzież wierzchnią miał także ubrudzoną, różową marynarke. Spodnie to były jeansy a buty to brzydkie lakierki z wyblakłym brązowym kolorem. Wyszedł on z wycelowaną dubeltówką.- Kto tu łazi?! - Zachrypnięty od fajek głos.
Niko uniusł ręce troche do góry.- Kurwa. Spokojnie. Pan Alfonzo? - Niko niespokojnym głosem
- A kto pyta? - Mężczyzna
- Nicollo...jestem od mojego kuzyna, Charliego Gallante. - Niko
- Od Charliego powiadasz - Alfonzo powiedział przyglądając sie Niko.
- Tak - Nicollo potwierdził
- Sprawdźmy - Mężczyzna wycelował Niko w lewą noge.
- Co? - Nicollas popatrzył na jego broń.
- Jakiej...hm...marki samochód ma Charli? - Alfonzo
- Co kurwa. Skąd mam to wiedzieć?! - Nicollas odparł na pytanie mężczyzny z wkurzeniem na twarzy.
- No może faktycznie...no...to...jak nazywał sie ojciec Charliego - Alfonzo
- em..o wiem, Tuvim! - Odpowiedział Niko z uśmieszkiem na twarzy.
- No kurwa masz racje. Aaaa...jak ma na drugie imie Charli? - Alfonzo wycelował w prawą ręke Niko.
- Ron. Łatwe. - Niko odpowiedział bez zawachania.
- No masz farta...hm jeszcze jedno. Już prawie ci wierze - Alfonzo wycelował w prawą ręke Nicollasa.
- Ile lat ma Charli? - Alfonzo
- No..em...egh...- Nicollo
- Oj przejebałeś sobie - Alfonzo wycelował dubeltówką w głowe Niko.
- Nie! - Niko wykrzyknął
- Oj tak! Trzeba mnie było nie kłamać - Alfonzo
- Ale kurwa nie miałem z nim kontaktu. A teraz wróciłem z wojny, japierdole! - Niko
Alfonzo opuścił broń i wycelował w ziemie.- Osz kurwencka. Ty faktycznie możesz być od niego. - Alfonzo
- No mówiłem - Niko z ulgą.
Alfonzo wyrzucił broń na bok i wszedł do pokoju z którego wydobywało sie światło. Były tam monitory z różnymi urywkami z kamer lub z zdjęciami nagich kobiet. Był tam też stół z różnymi planami budynków i tym podobne. Niko rzuciła sie w oczy broń a raczej jej stelarz który też był na stole.- Robisz bronie? - Niko spytał wskazując na złom pod stołem i na.
- Tak. Buduje i troche przerabiam. Wiesz...pistolet z jednym pociskiem do strzelby...lub karabinek z magazynkiem mieszczącym do 500 pocisków...no to nie wyszło akurat. - Alfonzo
- Mhm.. - Niko mruknął.
- To po co tu jestes? - Alfonzo zapytał klikając w klawiature.
- Szukam kogoś kto pomoże mi w ucieczce z miasta. - Niko
- Tak pomoge...a co przeskrobałeś coś? - Alfonzo
- No..zabiłem człowieka - Niko
- Kogo? - Alfonzo
- Takiego Teda... - Nicollo
- Yhm...*klikanie klawiatury* - Alfonzo
- Co tam robisz? - Niko
- Nic nic...wracając. Pomoge ci. - Alfonzo
- To fantastycznie - Niko z uśmiechem.
Alfonzo sie obrucił.- Noo....tylko musisz coś dla mnie zrobić. Coś dosyć ważnego. - Alfonzo
- No tak. Nic za darmo. Co takiego? - Niko
Alfonzo podszedł do stołu. Podniósł kartke i wręczył ją Nicollasowi.- Tu wszystko pisze - Alfonzo
- No dobrze... - Niko
- Dobra, zrobisz to to pogadamy. Jestem zajęty - Alfonzo
Mężczyzna zaczął powoli wypychać z pomieszczenia Niko.- Ale... - Zdziwiony Niko
- Tak tak wszystko pisze spokojnie - Alfonzo
Alfonzo wypchnął Niko z pokoju i zamknął drzwi.- Em no to...Dowidzenia! - Niko powiedział i ruszył w sttone wyjścia.
- Ta idź idź! - Krzyk Alfonzo zza drzwi.
Niko wyszedł z posesji. Spacerkiem doszedł do parku i usiadł na ławce.
Otworzył list i przeczytał:"Na południu miasta znajduje się mała fabryka. Tworzą tam bodajże buty i inne gumowe filce. Musisz sie tam dostać, kimkolwiek jesteś i ukraść stamtąd czerwoną teczke. Powinna sie znajdować w biurze zastępcy szefa. Pokój 6. Jak ją będziesz miał to ucieknij i spotkaj sie z jednym gościem za barem Georgitte na ulicy San Giovanni. Pamiętaj CZERWONA TECZKA, POKÓJ 6, GEORGITTE. Uważaj na siebie nieznajomy w fabryce jest ochrona ;] "
- Ciekawe.. - Niko
Nagle do Niko zadzwonił telefon a dokładniej Carlos G.
Niko odebrał.- Halo Carl? - Nicollas
- Witaj synu. Musimy sie spotkać o 22:00 w saloonie Italiano Men. Jest to ważne dla nas a szczególnie dla ciebie. Są to sprawy RODZINNE. Ubierz jakiś ładny garnitur i czekaj na dolnym piętrze. Powinien ktoś po ciebie przyjść. - Carlos Gallante
- Dobrze..dobrze - Niko
- Dobry chłopak haha. Bywaj synalu - Carlos. Rozłączył sie.
Niko podszedł to pobliskiego hotelu i wynają pokój. Po około 30 minutach posiadówki w pokoju wyszedł i kupił garnitur. Po powrocie do pokoju zauważył na łóżku broń '1911'.- A to ciekawe... - Niko
Niko przejrzał pokój. Nikogo nie było. Nicollo schował broń do szafki i poszedł wziąść przysznic..._________________________________________
Nicollas Scaletta zastanawiał się co go czeka na spotkaniu "RODZINNYM"...
[Koniec Rozdziału 3]
CZYTASZ
N.N.S.
ActionNicollas Nicollo Scaletta przez całe swoje życie stworzył długą i emocjonalną historie. Oto część która przedstawia jak szybko można zmienić się z żołnierza walczącego za kraj w mafioze walczącego za swoją godność i za honor rodziny...