II

599 23 10
                                    

POV. Matta

-Tak Mamo też Cię kocham a teraz kończę bo jestem pod sklepem - kliknąłem czerwoną słuchawkę i wysiadłem z auta.

Brakowało mi kilku produktów w domu więc pojechałem do jakiegokolwiek większego sklepu.

Wziąłem mały koszyk I chodziłem między alejkami. Przy ciastach szedłem krok w krok w wysoką blondynką.

Widziałem jak sięga ręką po sernik. Wyprzedziłem ją I schowałem do siebie. Nie powinienem tak robić aczkolwiek dawno go nie jadłem.

Zapłaciłem za wszystko i odniosłem sobie zakupy do auta. Wróciłem jeszcze po gumy do żucia bo o nich zapomniałem. Idąc z nimi w ręce zauważyłem tą dziewczynę od sernika. Próbowała zabrać wszystkie siatki. A miała ich całkiem sporo.

Byłem miły i jej pomogłem. Chciałem jakoś wynagrodzić jej ten sernik. Były naprawdę ciężkie. Odebrała je a gdy chciałem od niej numer to zostawiła mnie zszokowanego bez odpowiedzi.

Chciałbym ją spotkać jeszcze raz.

Zaraz zaczynał się trening więc musiałem się zbierać na niego aby zdążyć. Skończyłem chować wszystko do szafek i po prostu wyszedłem z torbą.

Rzucając ją na siedzenie obok mogłem zauważyć że zaczęła się rozwalać. To między treningami pojadę do galerii kupić pierwszą lepszą.

Wjechałem pod siedzibę klubu I widziałem kilka osób, które czekały na resztę. Dołączyłem do nich.

-Co taki zmarnowany jesteś, laska Ci kosza dała - zapytał zadowolony Bailey.

-Tak, dokładnie to a szkoda bo polką

-Jak się nazywa?

-Nie wiem. Wiem tylko ze zabrałem jej ostatnie pudełko z sernikiem i musi teraz upiec sama

-Ty jesteś idiotą jak lasce sernik mogłeś zabrać

-No chciałem go zjeść - na co rozbawiony Bednarek machnął ręką.

Zaczął się trening a ja przez fakt że było wyjątkowo zimno marudziłem.

Przywykłem do tych temperatur ale jednak dalej jest mi zimno.

Po treningu wsiadłem do auta I pokierowałam się do domu odłożyć torbę. Wróciłem z powrotem do samochodu I pojechałem do galerii.

Idąc w stronę wejścia z parkingu do galerii zauważyłem znów tą blondynkę. Odpalała papierosa.

-Nie pal bo nie urośniesz i trujesz się przy okazji - odezwałem się a dziewczyna była niewzruszona.

-Na coś trzeba umrzeć - prychnęła i wypuściła dym z ust.

Mimo, że nie przepadam za osobami palącymi to do dziewczyny mógłbym się przekonać.

-Tak rozmawiamy a ja wciąż nie znam twojego imienia, Matty Cash jestem - wystawiłem rękę a dziewczyna spojrzała na mnie.

-Rose Jakowska - oddała uścisk - sory spieszę sie.

I zniknęła z pola mojego widzenia.

Postaram się zapamiętać to imię.

Poszedłem do tej galerii po torbę I miałem nadzieję że wracając Rose tam jeszcze będzie.

Myliłem się.

Wsiadłem do auta I wróciłem do domu. Przepakowałem się w nową torbę I zjadłem coś na szybko.

Jadąc na trening zastanawiałem się nad Jakowską. Była inna niż reszta dziewczyn nie tylko przez wzrost.

Ostatni raz ◇ Matty Cash [zawieszone]Where stories live. Discover now