1. Pierwsza sprawa.

177 9 4
                                    


Z perspektywy Sherlocka

- Kontrolują. Widzą wszystko. Mogą zrobić to w każdym momencie, Sherlock. Ty wiesz jaki jest. Nie będzie się krył i nie będzie uciekał. Został żołnierzem i będzie nim już na zawsze. Teraz nie ma już nic do stracenia, więc nie będzie skupiał się na niebezpieczeństwie.

Dokładnie słuchałem tego, co mówił do mnie Mycroft. Sam byłem w szoku z powodu tego co się właśnie stało. Jeszcze dziesięć minut temu byłem wprost rozszarpywany i zabijany przez ostre uzbrojenie moich oprawców. Tak było od dwóch tygodni. Dwa tygodnie nieustannego bólu, cierpienia i testu wytrzymałości własnego organizmu. Ale oczywiście, jak zawsze, wspaniałomyślny Mycroft musiał uratować kochanego braciszka. Chociaż w tamym momencie nie narzekałem. Musiałem przyznać, że jego twarz wyjątkowo miło mnie zaskoczyła.

Jak to na moc rządu brytyjskiego przystało, moi kaci w półtorej minuty (a dokładniej w jedną minutę i dwadzieścia siedem sekund) zostali ode mnie odciagnięci i zabrani przez wiernych podwładnych Mycrofta. Mogłem przewidzieć, że prędzej czy później mnie on wyśledzi i zlituje się nad moim losem, ale nie spodziewałem się, że będzie to z konkretnego powodu. Tak szczególnego powodu.

Zaraz po tym szybkim wtargnięciu zostaliśmy w sali sami. Mimo, że ból pleców, ramion oraz głowy był prawie nie do zniesienia, musiałem i chciałem słuchać tego, o czym mówił mój brat.

- Jak już wcześniej powiedziałem, John Watson jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie i nie ma nikogo innego, który może uporać się z tym problemem tak dobrze jak właśnie Ty. Jeśli oczywiście chcesz mu pomóc. - Kontynuował z powagą Mycroft, kiedy ja uważnie opatrywałem moją ranę ciętą na łokciu.

- Czyli, mówisz że jest tak. - Próbowałem ogarnąć jego wypowiedź od nowa. - Szesnaście miesięcy po mojej 'śmierci' John znalazł sobie dziewczynę o imieniu Mary. Nie wiedział kim tak naprawdę ona jest, gdy nagle, sześć dni temu ktoś zastrzelił ją gdy wracała ze sklepu, tak? - Mycroft powoli skinął głową, a ja kontynuowałem. - Ehh, myślałem, że John nauczy się ode mnie trochę o dedukowaniu z ludzi. Jak mógł nie zauważyć, że jego partnerka jest byłą agentką!? Pewnie jak zawsze patrzył, a nie obserwował. Ehh, okej. Ku jego zdziwieniu Mary przed śmiercią nagrała film gdzie wyjaśnia swoją przeszłość. Należała zatem do grupy agentów AGRA. Z jakichś przyczyn się ona rozpadła, a jeden z jej członków chciał zabić Mary w ramach zemsty, co mu się udało. Na nagraniu powiedziała ona, że teraz John jest w strasznym niebezpieczeństwie, bo osoba, która ją zabiła zapewne chciałaby wykończyć wszystkich, którzy ją otaczali. I tak faktycznie jest, gdyż John jest obserwowany na każdm kroku. - Przerwałem na chwilę żeby odetchnąć, poukładać sobie to w głowie i zacząć opatrywać inną ranę, tym razem na moim lewym boku. Nie miałem pojęcia, że John mógłby wplątać się w związek z kimś tak... niebezpiecznym i dziwnym. Tak, to brzmi dość hipokrytycznie w mojej głowie. Nawet nie sądziłem, że John mógłby związać się z kimkolwiek na więcej niż trzy miesiące. Byłem pod wrażeniem, gdyż zazwyczaj jego związki kończyły się najpóźniej po miesiącu. Tak jak z Sarah i... kimś tam jeszcze. Nikt nie spamiętałby tylu imion, nawet ja. - Teraz John zamknął się w sobie, ma gdzieś swoje życie i to, że cały czas ktoś może go porwać, torturowac czy... zabić. - Trudno było mi wypowiedzieć to słowo. Watson zawsze był dla mnie kimś kogo chciałem chronić i nie pozwoliłbym, aby coś złego mu się stało. - Prosisz mnie więc, żebym wziął sprawy w swoje ręce, złapał tajemniczego morderce i uratowal życie Johna, tak?

- Dokładnie tak, jesteś najodpowiedniejszą osobą do tego zadania, drogi bracie. Do tego myślę, że tak samo jak i jemu brakuje waszej wzajemnej obecności. Doktor John Watson był i będzie cenną postacią w twoim życiu. Uważam, iż jego obecność działa na Ciebie... kojąco - Mycroft odkaszlnął i spuścił na moment wzrok na swoje eleganckie i niebywałe drogie pantofle z ciemno brązowej skóry. Jakoś dziwnie się zachowywał. Tak jakby miał uczucia. - Mu także na pewno bardzo Ciebie brakuje. Chyba nawet nie chcesz wiedziec jak bardzo zamknął się w sobie po twojej śmierci. I raczej nie chcesz, żeby to samo stało się teraz po śmieci Mary, prawda? Najlepiej go znasz. Wiesz jak długo może rozpamiętywać pewne sytuacje. Zdecyduj więc, czy zechciałbyś zająć się tą sprawą. - Szybko przeniosłem swój lekko zdziwiony wzrok z mojej rany na profil twarzy Mycrofta, który właśnie opuszczał swoje miejsce. Nie zdawałem sobie sprawy, że John może jakkolwiek długo i specjalnie przeżywać mój nagły brak. Miał wielu przyjaciół: Molly, Stamforda, Gavina, Panią Hudson i oczywiście co chwilę nową partnerkę. Myślałem, że przejdzie mu to stosunkowo szybko. Chociaż mogłem się domyślić, iż będzie to mocno przeżywał. Dużo przeszedł, stracił wielu przyjaciół podczas wojny, a te wspomnienia nigdy go nie opuszczały. Często miewał koszmary. Tak, wyjątkowo Mycroft miał rację. Nie chciałbym dopuścić, aby John znów był nieszczęśliwy. Musiałem pojechać do Londynu. Przyjrzeć się sprawie dokładnie. Zobaczyć co u Johna. I go uratować.

Śledztwo miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz