Z perspektywy Johna
Obudziłem się nagle, usłyszawszy odgłos zamykanej szuflady. Nie. Tylko nie to. Wiedziałem co to za szuflada i co się w niej znajdowało. Byłem wyczulony na ten dźwięk. Chwilę potem usłyszałem zamknięcie drzwi sypialni Sherlocka. Szybko odwinąłem się z koca i jak najszybciej pobiegłem pod te szczególne pomieszczenie. Już miałem coś krzyknąć, ale usłyszałem ciche pociąganie nosem. Holmes płakał?
- Sherlock? - Spytałem cicho.
Nie dostałem nic w odpowiedzi.
- Sherlock! Otwórz drzwi! - Wykrzyknąłem w panice.
Nadal nic. Teraz nawet nie słyszałem cichego płaczu detektywa. Kiedy on w końcu zrozumie, że nie musi ukrywać przede mną swoich emocji?
- Sherlock. Tylko nie wstrzykuj sobie tego czegoś, dobrze? Sherlock, słyszysz? Halo?
Usłyszałem ciche kroki i odgłos koło drzwi. Najwyraźniej Holmes się o nie oparł. Od razu zrobiłem to samo.
- Sherlock? - Znowu ani słowa. - Porozmawiajmy. Możesz mi wszystko powiedzieć.
- Nie chcę nic mówić. - W końcu usłyszałem ciche słowa detektywa.
- Dobrze. Ale obiecaj, że nic sobie nie wstrzykniesz. Obiecaj, Sherlock. - Po dość długiej chwili w końcu usłyszałem to słowo, dzięki któremu mogłem w końcu odetchnąć. Nie wytrzymałbym gdyby trafił przez to do szpitala. Gdyby coś mu się stało. Gdybym znowu go stracił.
- Obiecuję.
- Dziękuję. Wpuścisz mnie do środka?
Po chwili usłyszałem wstającego detektywa i przekręcanie zamka. Szybko podniosłem się z ziemi i otworzyłem drzwi. Zobaczyłem lekko zgarbionego Holmesa z przekrwionymi oczami, rozwichrzoną fryzurą, podwiniętym rękawem i ze strzykawką w dłoni. Ten widok całkowicie mnie zatkał. Nigdy nie widziałem bruneta w takim stanie. Nie miałem pojęcia co mogło go do tego doprowadzić. Na szczęście nigdzie nie widziałem śladu po igle. Po krótkiej obserwacji wprost rzuciłem się na bruneta i z całej siły go przytuliłem. Wyczułem, że początkowo był on w niemałym szoku, ale po chwili upuścił strzykawkę i równie mocno mnie objął. Jeszcze moment cicho pociągał nosem jakby chcąc się dalej kryć przed swymi emocjami, ale po chwili wyczułem, że lekko, lecz szczerze, uśmiecha się w moje ramię. Również się uśmiechnąłem i mocniej zacisnąłem swoje ramiona na jego sylwetce. Chyba właśnie tego mu brakowało.
- Sherlock. Co się stało? Tak nagle. - Powiedziałem dalej trwając w uścisku bruneta.
- Nic, John. Nie chcę o tym rozmawiać.
- Zrobiłem coś nie tak?
- Nie. To nie twoja wina. Raczej moja. - Odpowiedział detektyw, a ja nie miałem pojęcia co to ma znaczyć. Do czego on się tu odniósł?
Odkleiliśmy się powoli od siebie i posławszy mu uśmiech schyliłem się po strzykawkę. Musiałem ją przecież gdzieś wyrzucić. Tak jak inne z tej cholernej szuflady. Dlaczego nie pomyślałem o tym wcześniej?
- Nie, John! - Zatrzymał mnie Sherlock kiedy zacząłem zmierzać do salonu, aby wrzucić to coś do kominka. - Może mi się przydać w eksperymentach.
- Ooo taaak. Na pewno. W eksperymentach. Zabawne. - Szybko wrzuciłem strzykawkę do kominka i przygniotłem ją drewnem. - A jutro razem pójdziemy wyrzucić resztę zawartości tej szuflady, tak? - Holmes popatrzył na mnie dziwnie, ale po chwili lekko skinął głową. - No, dobrze. Mam nadzieję, że nie masz tych narkotyków u siebie w pokoju. - Powiedziałem półżartem odwracając się w stronę bruneta. Nie odpowiedział mi. No świetnie. Ma pewnie jakieś skrytki, które zna tylko on. - Zaczekaj tu.

CZYTASZ
Śledztwo miłości
Short StoryPo dwóch latach były doktor wojskowy John Watson oraz wysoko funkcjonujący socjopatyczny detektyw Sherlock Holmes znowu się spotykają. Czy po takim czasie wszystko wróci do normy, czy może nie będzie tak jak kiedyś? Czy w końcu ostatnie mury runą, a...