Z perspektywy Johna
Udałem się do pobliskiego parku, gdzie jak na tę porę dnia było bardzo mało ludzi. Usiadłem niedaleko fontanny i poddałem się lekturze.
Czytałem już około dwie godziny, gdy usłyszałem burknięcie w brzuchu. Faktycznie, dzisiaj zjadłem tylko trzy marne kanapki. Jako, że miałem trochę pieniędzy to stwierdziłem, iż udam się do pobliskiej kawiarni na kawę i jakieś ciasto. Postanowiłem pójść szybszą drogą, czyli przez zaciemnioną stronę parku. Było to zaledwie 7 minut drogi. Idąc tam byłem lekko zestresowany. Cały czas czułem czyjś wzrok na moich plecach. I tym razem chyba nie tylko jeden. Nie wiem... Może mi się wydawało? Widziałem jednak delikatne, lecz trochę niepokojące ruchy z dwóch stron ścieżki, która była otoczona żywopłotem i brzozami.
Zostały mi jakieś 4 minuty drogi, gdy nagle poczułem dłoń na moich ustach i przeszywający ból ostrego narzędzia po lewej stronie pleców pod żebrami. Chciałem krzyknąć, ale uścisk przeciwnika na mojej twarzy znacznie to utrudniał. Chwilę poźniej zostałem dotkliwie kopnięty w nogę. Bolało jak cholera przez samo uderzenie, ale też ze względu na to, że to miejsce miałem już mocno poturbowane w przeszłości. Wiedzialem, iż właśnie złamano mi kość. Znakomicie... Następnie poczułem kolejne dźgniecie noża. Tym razem jakoś miedzy łopatkami. Chciałem się jeszcze jakoś wyrwać, ale nastąpił trzeci atak. Napastnik wbił strzykawkę w mój kark i szybko próbował chwycić mnie przed upadkiem. Mój wzrok stał się zamglony, a mięśnie odmawiały posłuszeństwa. Jednak zanim całkowicie zasnąłem usłyszałem krótkie odgłosy bójki, czyjś upadek, a następnie ciepłą dłoń na moim policzku.
Z perpektywy Sherlocka
Obserwowałem Johna gdy ten przez pewien czas czytał ksiażkę na ławce w parku. W końcu postanowił się ruszyć. Zaczął iść ciemną uliczką gdzie nie było wcale ludzi. Co za głupi pomysł! Przecież zdawał sobie sprawę, że grozi mu niebezpieczenstwo, a w takich warunkach nie trudno o nieszczescie! Fartownie miał swojego... anioła stróża? Szedłem jakieś 60 metrów dalej za Johnem i 40 metrów dalej od śmiałego bruneta. Wiedziałem, że nie przegapi on tej sytuacji, gdzie Watson w spokoju samotnie idzie odludną ścieżką. I niestety miałem rację.
W ułamku sekundy przybiegł on do Johna i ugodził go nożem. Też zacząłem kierować się w tamtym kierunku. Jednak w tym czasie John dostał nożem jeszcze raz, a do tego czymś w kark, pewnie jakimś środkiem na szybkie zamglenie lub uśpienie. Gdy oprawca był zajęty Johnem, ja szybko podszedłem go od tyłu, kopnąłem w tył kolana i odciągnąłem od jego ofiary. Nie spodziewał się takiego biegu wydarzeń. Gdy odwrócił się ze zdziwieniem w oczach, szybko go powaliłem zaledwie dwoma, siarczystymi uderzeniami w twarz i klatkę piersiową. Teraz najważniejszy był John. Ująłem w dłonie jego twarz z zamkniętymi już oczami. Strasznie się o niego bałem. Co prawda narkotyk wstrzyknięty mu w kark nie mógł spowodować śmierci, ale dwie poważne rany cięte już tak. Były one zadane w poważnych miejscach i szybko piaszczysta droga pod Johnem zaczęła robić się lepka i czerwona. Zacząłem lekko panikować. Moje oczy stały się dziwnie mokre i obolałe, a ręce zaczęły mi się trząść. Co sie ze mną działo? Szybko zdjąłem szalik ze swojej szyi i zacząłem przyciskać do jednej z ran na plecach Johna. W tym samym momencie wyciągnąłem telefon z kieszeni płaszcza i skontaktowałem się z Gregiem wykrzykując żeby jak najszybciej tu przyjechał i bezwłoczie wezwał karetkę.
***
Minęły dwa dni od ataku na Johna. Siedziałem właśnie przed jego salą, bo była u niego akurat pielęgniarka, która chciała popracować bez moich ciągłych, zapewne męczących pytań o jego stan. Obok mnie siedział Graham. Był w ciężkim szoku gdy odebrał ode mnie telefon tamtego dnia. Myślał przecież, że jestem martwy od dwóch lat. Po krótkim, ale dosadnym wyjaśnieniu był już trochę uspokojony i oznajmił mi, iż jest niezwykle zadowolony z mojego powrotu. Powiedział, że za wykończenie tamtego brutala nie pójdę siedzieć. Wiedziałem to. Przecież Mycroft by to załatwił. Jednak było to uznane za obronę własną. Cóż. Mi to bez różnicy. Poprosiłem go także, żeby poinformował o moim powrocie Panią Hudson oraz Molly. Sam nie miałbym ochoty ani siły by to wszystko tłumaczyć jeszcze raz.
CZYTASZ
Śledztwo miłości
Short StoryPo dwóch latach były doktor wojskowy John Watson oraz wysoko funkcjonujący socjopatyczny detektyw Sherlock Holmes znowu się spotykają. Czy po takim czasie wszystko wróci do normy, czy może nie będzie tak jak kiedyś? Czy w końcu ostatnie mury runą, a...