Z perspektywy Sherlocka
- Sherlock.
Leżałem właśnie na moim miękkim fotelu przykryty fioletowym kocem, co było dziwne, bo nie pamiętałem, iż miałem go na sobie gdy zająłem to miejsce. Z uśmiechem podciągnąłem koc bliżej brody i nie zważając na cichy głos obok mnie znów próbowałem zasnąć.
- Sherlock, wstawaj. - Znowu usłyszałem ten głos poprzez który oczywiście bym się dobrze nie obudził. Był zbyt miękki i spokojny. Niestety po chwili poczułem szarpnięcia na moich ramionach, co sprawiło, iż szybko podniosłem się z fotela i chwiejnie stanąłem na obie nogi wciąż otulony w koc.
- John. Czemu mnie budzisz? Miałem taki dobry sen. - Spytałem blondyna ziewając i lekko się rozciągając.
- Mhm, o czym?
- ... Nieważne. Coś się stało?
- Mike napisał, że będzie tu po Ellę za pięć minut. Pomyślałem, że może chciałbyś się z nią pożegnać, bo już się obudziła. Chyba ją polubiłeś, co?
- Nikogo nie lubię. - Odparłem chłodnym tonem i już chciałem z powrotem ułożyć się na wygrzanym miejscu.
- Aaa no pewnie. Wielki, chłodny, nieczuły i nieprzystępny pan wielofunkcyjny socjopata nie ma uczuć, a ludzie którzy go interesują to tylko ci martwi. - Powiedział szybko John, a potem skierował swoje kroki do kuchni w której znajdowała się Ella.
Szczerze mówiąc to byłem dość zaskoczony tą wypowiedzią. Stanąłem wryty, a koc opadł z moich ramion. On tak o mnie myśli? Czy o co chodzi? Nie wiedziałem co o tym myśleć, a przecież ja wiem wszystko. Wszystko. Otrząsnąłem się z chwilowego zawieszenia i pomaszerowałem śladami Watsona.
- John?
- Jednak przyszedłeś się pożegnać? - Rzekł doktor stojąc tyłem do mnie.
- Naprawdę tak o mnie myślisz?
- Co? - Spytał John ze zmarszczonymi brwiami odwracając się do mnie wraz z Ellą na rękach.
- Naprawdę uważasz, że jestem chłodnym, nieczułym i nieprzy...
- A Ty uważasz, że taki jesteś?
Znowu moją twarz pogrążyło zdezorientowanie i skupienie. Chyba wolałbym usłyszeć jego opinię jako pierwszą. Watson powoli unosił kącik ust ku górze, aż w końcu zajął się śmiechem. Podszedł bliżej mnie i chwyciwszy małą dłoń Elli pomachał nią w moją stronę.
- Tatuś przyjechał. Jeżeli wujek Sherlock nie chce się pożegnać to sami mu pomachamy, tak? - Powiedział do dziewczynki, a po tym 'pożegnaniu' wyszedł z salonu i zbiegł po schodach.
Po niespełna czterech minutach usłyszałem wchodzenie Johna po stopniach, a zaraz za nim stukot obcasów Pani Hudson. Szybkim krokiem podszedłem pod drzwi w zamiarze pomówienia z Watsonem, jednak zaraz po wejściu skierował się wraz z naszą gosposią do głębi salonu. Razem zaczęli podnosić z ziemi dziecięce zabawki i pakować je wprost do materiałowych torebek.
- John?
- Chwila Sherlock. Muszę tu posprzątać.
- Jesteś na mnie zły?
- Sherlock. Zaraz porozmawiamy. Muszę tylko znieść te zabawki do Pani Hudson.
- Zostaw to John. Poradzę sobie sama. Wy idźcie porozmawiać do sypialni. Widzę, że to coś ważnego, a tam nie ma pozostałości po Elli. - Włączyła się z uśmiechem do rozmowy Pani Hudson, a po tym powróciła do zbierania pluszaków z naszych foteli.
CZYTASZ
Śledztwo miłości
Short StoryPo dwóch latach były doktor wojskowy John Watson oraz wysoko funkcjonujący socjopatyczny detektyw Sherlock Holmes znowu się spotykają. Czy po takim czasie wszystko wróci do normy, czy może nie będzie tak jak kiedyś? Czy w końcu ostatnie mury runą, a...