• w trakcie •
Życie pisze różne scenariusze, tak samo jak ja.
Ich stałością w moim przypadku jest fakt, że bohaterem każdego jest Jeon Jeongguk.
Czyli inaczej o relacji dwóch przyjaciół, która przeradza się w coś więcej. Dla jednego jest to prioryte...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
———
Be Yours
Nie jestem pewien, co mną kierowało, kiedy faktycznie dałem się pociągnąć do mojego wozu, a następnie usiałem na jednym z tylnych siedzeń, tuż obok Jeongguka.
To znaczy z początku wydawało mi się, że powinien usiąść obok i zwyczajnie to zrobi, ale on bez wahania ominął wolne miejsce i bezprecedensowo wgramolił się na moje uda, przedtem głośno trzaskając drzwiami od Jeepa.
Już miałem upomnieć go ze złością, żeby traktował mój wóz z większą ostrożnością i wyczuciem, ale w tej samej chwili zaatakował moje wargi własnymi, wytrącając mi z rękawa jednego z asów. No dobrze, skoro tak chciał, to rzeczywiście wolałem, żeby przelał całą swoją czułość na mnie, zamiast na moje auto. Mogliśmy grać w ten sposób.
Mogłem nawet oddać samochód na złom, jeśli tylko Jeongguk całowałby mnie tak już do końca życia. Albo przynajmniej dłużej niż faktycznie zamierzał to robić.
Pomyślałem, że mógłbym teraz umrzeć. Chociaż nie całowaliśmy się po raz pierwszy, przez moje ciało znów przebiegał ten charakterystyczny dreszcz, którego nie pomyliłbym z niczym innym. Chciałem go, kurwa, tak mocno, a ciągłe życie w poczuciu wiecznego niespełnienia sprawiało, że ten moment zdawał się po prostu nierealny. Miał się przecież nigdy nie powtórzyć, a tymczasem Jeongguk wpijał się w moje wargi coraz żarliwiej, ciasno oplatając przy tym moje uda. Równowagę utrzymywał dzięki oparciu zgiętych w łokciach rąk o mój tors. Sutki nigdy nie twardniały mi tak szybko, jak działo się to pod naporem jego palców. Skurczybyk, nie dość, że zapamiętał, to jeszcze perfidnie wykorzystywał tę słabość przeciwko mnie.
Kiedy oprzytomniałem, zassałem jego dolną poduszeczkę mocniej i uśmiechnąłem się przez pocałunek. Moje dłonie same znalazły drogę do jego wąskiej talii, skąd przedostały się już bezpośrednio na jędrne pośladki, w które wbiłem paznokcie. Rozciągnąłem kąciki ust jeszcze szerzej, gdy moje uszy zostały pobłogosławione przez dźwięk, na który liczyłem od samego początku.
– Pospiesz się, hyung – zażądał, założywszy dłonie na mój kark i oderwawszy się od moich ust. Jakim cudem był w stanie zrobić to tak... zwyczajnie? Bez wcześniejszej utraty oddechu, bez momentu zawahania przed pójściem dalej? Jak w ogóle zdołał bez krztyny zawstydzenia dopaść moich warg ponownie, a następnie przejść do całowania mojej szyi przy jednoczesnym wsuwaniu dłoni w moje spodnie?
Wolałem nie rozmyślać nad odpowiedziami, bo i tak nie przyniosłyby mi w tej chwili żadnych korzyści. Powinienem skupić się na fakcie, że mam Jeongguka teraz. Jego podejście do całej tej sytuacji nie powinno mieć znaczenia, dopóki był chętny do dotykania mnie przez bieliznę i sam również wręcz żebrał o mój dotyk.
Miałem wrażenie, że dotyk warg mojego przyjaciela zdołał przebić mi się przez czaszkę i jakimś cudem wytatuować na umyśle. Często wspominałem o tatuażu, ale nie spodziewałem się go akurat tam. Nie widziałem jednak innego wytłumaczenia na permanentne poczucie delikatnych opuszków na całym moim ciele, nawet gdy Jeongguk przez moment się ode mnie odsunął i przerwał torturowanie mojego torsu.