~Chapter 23~

942 73 34
                                    

Lee Know pov.

Ta cała sytuacja z auta łącznie z tą rozmową i krótkim pocałunkiem zbiła mnie z tropu. Nie miałem pojęcia co mam o tym myśleć.. A co jeżeli on.. Nie, nieprawda. Tak nie jest.

W drodze do pracy cały czas myślałem o Jisungu, a na ustach czułem brzoskwiniowy posmak jego olejku do ust. Cholera, czy to już podchodziło pod obsesję? Nie, nie. Wcale. Ale taka była prawda, byłem zakochany (choć nie przesadnie).

Zaparkowałem na moim standardowym miejscu na przy szpitalnym parkingu. Wyszedłem z auta kierując się do dużego budynku z przeszklonymi drzwiami. Poszedłem do recepcjonistki i odebrałem swoją kartę. Niespiesznie zacząłem iść do mojego gabinetu, kiedy nagle na kogoś wpadłem.

- Oh przepr... - zaczął chłopak - O! Minho! Szukałem Cię właśnie - usłyszałem głos Felixa. Ulżyło mi, że był to jeden z moich znajomych - Chodź, mam dla Ciebie kawę. Przy okazji pogadamy o tym i o tamtym - poruszył znacząco brwiami na co parsknąłem śmiechem.

- Jasne, chodź. - Westchnąłem zaczesując lekko włosy do tyłu. - Dziękuje Lix, że zgodziłeś się pogadać - powiedziałem ze słyszalną wdzięcznością w głosie - Nawet nie wiesz jak bardzo... - zacząłem, ale przerwał mi radosny głos młodszego.

- Nie wygłupiaj się, cieszę się, że teraz ja mam okazję Ci jakoś pomóc i się odwdzięczyć.. No wiesz.. po sytuacji z Changbinem - nerwowo podrapał się po karku, na co moje kąciki powędrowały ku górze.

  Podczas naszej wędrówki pod mój gabinet wprowadziłem chłopaka mniej więcej w to co się dzieje między mną, a byłym pacjentem naszego szpitala.

- No, ale mówię Ci! On jest tak przeuroczy i tak niewinny... te jego wiewiórkowate policzki... mięciutkie włosy i różowe wargi.. do tego jest taki drobny... - ściszyłem ton mówiąc to. Kiedy się przyłapałem na myśleniu o aparycji chłopaka, momentalnie poczułem falę gorąca przepływającą przez moją twarz - O cholera... - szepnąłem przybijając sobie piątkę z czołem.

   Odpowiedział mi na to tylko przepełniony wsparciem chichot drugiego psychologa. Spojrzał na mnie i lekko szturchnął mnie w ramię.

- Aigooo... widzę, że naprawdę masz go w głowie - zaśmiał się - W każdym bądź razie, teraz obaj musimy lecieć. Obowiązki wzywają, widzimy się na lunchu - urwał farbowany blondyn na co skinąłem głowa. Pożegnaliśmy się i rozeszliśmy w swoje strony.

***

Właśnie skończyłem swój pierwszy obchód. W jednej dłoni trzymałem kartę ostatniego pacjenta, a w drugiej... telefon. Z włączoną konwersacją z wiewiórką w ludzkiej postaci.

•Minho•
Cześć Sungie. Jak Ci mija dzień, wszystko dobrze?

Napisałem do niego mając nadzieje, że odpisze w niedługim czasie. Odłożyłem kartę do archiwum i zacząłem iść w kierunku szpitalnych ogrodów, gdyż zbliżała się pora lunchu.

^Jisungie^
Nie mija za dobrze. Nic mi nie idzie. Mam okropny dzień... Kiedy wracasz?

Minho•
Aigoo.. trzymaj się wiewiórko, jeszcze tylko parę godzin i wracam do Ciebie.

^Jisungie^
Spróbuje jeszcze wytrzymać.. Obejrzymy coś jak wrócisz?

^Minho^
Jasne, że tak młody! Wybierz coś, dostosuje się :3

I na tym konwersacja się urwała. Usiadłem na jednej z ławek i odchyliłem głowę myśląc o nim.

Mój stan zamyślenia przerwały rytmiczne kroki, których odgłos powodował rozsypany żwir na ścieżkach. Zerknąłem na przybysza, którym był nie kto inny jak młodszy Lee.

- Chodź, siadaj - uśmiechnąłem się lekko klepiąc miejsce obok mnie.

- Dzięki - posłał mi swój promienny uśmiech, rozświetlony dodatkowo jego piegami. - A więc kontynuuj. Nie ma na co czekać, bo czas nas goni - zaśmiał się w ten swój uroczy sposób.

Wziąłem głębszy wdech i przymknąłem oczy po chwili wypuszczając powietrze z cichym westchnieniem. Dokończyłem mówić o całej otoczce i w końcu przeszedłem do mojej związkowej nieporadności.

- To nie jest tak, że nie chce mu tego powiedzieć. Po prostu nie wiem czy to jest odpowiedni moment. Nie chce go spłoszyć, ani nie chce go przestraszyć, możliwą nagłą zmianą naszych stosunków. Dzisiaj rano.. dałem mu całusa i szczerze? Nie mam pojęcia w jakich kategoriach mam na to patrzeć. W dodatku powiedział, że ma kogoś na oku, a ja nie wiem kto to. Pewnie ktoś.. kto lepiej się nim zajmie - przyznałem bezradnie i skierowałem oczy ku młodszemu lekarzowi.

- Wiesz.. pamiętasz co mi powiedziałeś kiedy przyszedłem po poradę w mojej sytuacji z Binem? - zapytał na co kiwnąłem głowa - „Serce mówi tak, ale rozum się waha. Im dłużej będziesz zwlekał, tym dłużej nie będziesz wiedział na czym stoisz" - zacytował moją „poradę" - Teraz, potrzebujesz sam się do tego zastosować i postawić wszystko na jedną kartę. I albo to będzie as, albo będzie to dwójka, złamane karo - powiedział klepiąc mnie po ramieniu.

- Oh Lix... zawsze jesteś tak niewinny - zaśmiałem się kręcąc głowa rozbawiony - Dziękuje - dodałem przytulając go w przyjacielski sposób.. nie taki, który należał do Jisunga, a taki który należał do moich przyjaciół.

***

Reszta dyżuru minęła całkiem spokojnie. Nie miałem zbyt wielu pacjentów, wiec sporą cześć siedzenia w gabinecie poświęciłem na myślenie o młodszym o pare lat chłopaku. Właśnie.. nasza różnica wieku.. przecież nie była wcale mała. Wręcz przeciwnie.

Wziąłem głęboki wdech i zacząłem się zbierać do powrotu. Nie wiedziałem czy dzisiaj mu to powiem, czy powiem mu to kiedy indziej, ale teraz byłem już pewien. Dla niego warto zaryzykować. Dla niego...

___________________
Hiii!

Long time No see Huh? Ale już wszystko się zaczyna u mnie porządkować, wiec mam czas na powrót. Mam nadzieje, że rozdział się podobał i zostaniecie ze mną do końca! ^^

Miłego dnia/wieczorku/nocki

Nelleye

Car cr(u)sh|MinSung|pt.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz