~ Chapter 3 ~

1.4K 73 42
                                    

Han Jisung pov.

   Biegłem. Uciekałem. Ale w zasadzie przed czym? Czułem jak zaczynam opadać z sił, a w głowie zaczyna mi wszystko wirować.

   Bezsilnie opadłem na ziemię nie mogąc już przebiec nawet paru kroków dalej. Spojrzałem w górę, gdzie nade mną rozciągało się błękitne niebo, które po chwili zostało spowite przez ciemne, wręcz czarne chmury, które przybrały kształty dwóch twarzy. Mamo... tato...

  Poczułem uderzenie. Wystraszony, nerwowo się rozejrzałem dookoła. Zauważyłem tam JEGO. Mężczyznę który wyrządził mi tyle krzywdy, przez którego mimo szczerych chęci nie potrafiłem żyć normalnie.

   Kolejne kopnięcie, kolejne uderzenie. Nie mogłem już wytrzymać...

  Otworzyłem oczy przerażony pozwalając łzom wylecieć. Ten sen... był okropny. Ciężko oddychałem czując ucisk w klatce. W tym momencie już nie wiedziałem czy to ze strachu czy to skutek wypadku. Zakryłem sobie usta dłonią nie chcąc pozwolić głośnemu szlochowi wydostać się z moich ust. Skuliłem się na łóżku po prostu płacząc. Nie miałem siły, nie miałem już teraz powodów by walczyć, nie miałem nikogo bliskiego komu mogłem powiedzieć co czuję.

   Usłyszałem mrukliwe skrzypnięcie drzwi i ciche, niespieszne kroki. Czy się przestraszyłem? Owszem, poczułem niepokój.

- Dzień dobry - usłyszałem spokojny głos lekarza, Christophera? Tak. Chyba tak się nazywał. Cicho odetchnąłem i spojrzałem na niego.

- Dzień dobry - odpowiedziałem cichym, przytłumionym głosem.

- Jak się dzisiaj czujesz, jakaś poprawa nastąpiła? - zapytał pisząc coś na mojej karcie. Ja z kolei nic nie odpowiedziałem tylko podniosłem się do siadu. Lekarz cicho westchnął i usiadł na krzesełku obok łóżka - Posłuchaj. Wiem, że naprawdę Cię to boli. I wiem, że nie rozumiem jaki to jest ból, bo mogę się tylko domyślać. Nie bój się porozmawiać z nami, ze mną czy z panem Lee, nie jesteśmy twoimi wrogami. - powiedział patrząc na mnie i spokojnie się uśmiechnął.

- Oczywiście. Już się rwę do rozmowy z obcymi ludźmi - powiedziałem ironicznie i spuściłem wzrok.

- Jutro już przeniesiemy Cię na inny oddział. Zmieni Ci się lekarz prowadzący i w dodatku salę będziesz dzielił z innym chłopakiem. - poinformował mnie spokojnym głosem wstając. To jak płynnie zmienił temat zaskakująco dobrze mu poszło, z kolei jego opanowanie i spokój naprawdę dobrze działały na człowieka mimo irytacji jaką wywoływały na samym początku.

- Jasne - mruknąłem z lekkim grymasem na wieść o współlokatorze. A co jeśli okaże się totalnym idiotą? Albo będzie gadał cały czas. Cicho westchnąłem i przetarłem sobie twarz dłonią.

- Nie martw się, Jeongin jest naprawdę miłym chłopakiem - powiedział zanim wyszedł - A teraz idę, jakbyś czegoś potrzebował mów pielęgniarkom czy komukolwiek innemu - posłał mi ten swój uśmiech i zniknął za drzwiami razem z odgłosem cichego kliknięcia.

  Cicho westchnąłem podkulajac pod siebie nogi. Właśnie. Pan Lee. Zastanowiło mnie czy jeśli przyjdzie, będzie mi wypominał moje wczorajsze, niegrzeczne zachowanie.

Oparłem brodę o kolana znów myśląc i analizując całą tą sytuację. Od samego wypadku do tego momentu. Łzy skapywały pomału na pościel pode mną, a kiedy mokre plamy miały już wyschnąć pojawiały się nowe skutecznie krzyżując plany na wyschnięcie tych wilgotnych punkcików. Przysunąłem się do ściany opierając się o nią plecami. Lekki dreszcz przeszedł przez moje ciało kiedy poczułem chłód bijący od niej. Miałem za dużo myśli na raz. Nie wiedziałem co zrobić. Było wiele możliwości, ale wiedziałem że gdybym wybrał którąś z nich moi rodzice nie byliby dumni. Korciło mnie, ręce mnie swędziały żeby wziąć coś ostrego, ale nie mogłem. Obiecałem im, że więcej tego nie zrobię. Chcę żeby byli dumni... o ile na mnie patrzą. Bo patrzą.. prawda? A co jeśli to była jedna wielka bujda i to był po prostu koniec, a oni zasnęli na zawsze? Nie obserwują mnie ani nie słuchają mojego szlochu spowodowanego ostatnimi wydarzeniami? Te myśli dobiły mnie jeszcze bardziej. Pomału podniosłem się z łóżka i podszedłem do parapetu. Usiadłem na nim wyglądając przez okno. Miałem żal do świata za to co się stało.

Car cr(u)sh|MinSung|pt.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz