~Chapter 6~

1.4K 73 27
                                    

Han Jisung pov.

  Na samym początku nie mogłem wydusić z siebie ani jednego słowa. Nie wiedziałem czemu. Pomału podniosłem się do siadu i oparłem się o ścianę z ciężkim westchnieniem.

- Posłuchaj mnie Jisung, naprawdę możesz mi zaufać. Obiecuję, że będę dla Ciebie jak rodzina. Nie czuj się skrępowany żeby mi o czymś powiedzieć, dobrze? - posłał mi ten swój spokojny uśmiech, przez który poczułem dziwne ciepło i spokój.

  Po chwili ciszy wziąłem głębszy wdech zbierając się do tego, żeby powiedzieć co się stało.

- N.. nie wiem. Zaczęło się od tego, że wystraszyłem się twojej opinii o rysunkach... potem kiedy wszedł doktor Bang trzasnęły drzwi. Nie wiem, przestraszyłem się. To mi przypomniało o wypadku. - wyjaśniłem czując łzy w oczach.

- Ej, ej, spokojnie. Jesteś tutaj bezpieczny. Nikt nie będzie Cię oceniał. Wszyscy tutaj, każdy lekarz, każda pielęgniarka, my wszyscy możemy być twoją „rodziną". Łącznie zw mną. - powiedział ze spokojem na koniec znowu posyłając delikatny uśmiech.

   Odwróciłem wzrok podkulając kolana pod brodę. Czułem na sobie wzrok starszego mężczyzny, ale nie przejmowałem się tym. Starałem zebrać się niepoukładane myśli i stłumić chaos w mojej głowie.

- Czemu zostałeś psychologiem? - zapytałem go, chcąc nawiązać jakąś rozmowę. Wydawało mi się, że naprawdę potrzebowałem takiej niezobowiązującej rozmowy z kimś. Nawet o tak głupich tematach jak powód, który skłonił go do takiego zawodu.

- Cóż.. widzisz. Kiedyś miałem takiego przyjaciela. Zmagał się ze sporymi problemami. W szkole trudno było znaleźć osobę, która go lubiła, w domu miał nieciekawą sytuację, a on sam był naprawdę w strasznym stanie. Chciałem mu pomóc, ale nie wiedziałem jeszcze wtedy jak. Przysięgłem mu, że kiedyś dowiem się jak mu pomóc. Potem odkryłem ogromną chęć pomagania innym, nie tylko jemu. I takim sposobem jestem tutaj. - wyjaśnił zakładając ręce na klatce lekko smutniejąc.

  Zauważyłem, że coś mi nie grało w jego zachowaniu. Był inny, jego oczy wyrażały nutkę tęsknoty, ale i dziwnego smutku. Miałem wrażenie, że wszedłem na ciężki temat. Chociaż, z drugiej strony mogło to być tylko moje wrażenie. Mimo wszystko teraz nie chciałem się tym przejmować.

- A ty? Kim chciałbyś zostać? - zapytał mnie. - Pamiętam, że mówiłeś coś o produkcji muzycznej. Chciałbyś iść w tym kierunku? - dodał co mnie zaskoczyło. Czemu to zapamiętał? Czemu pamiętał o jakimś mało ważnym drobiazgu o mnie? Ten fakt był dziwny. Zawsze, każdy z „obcych" nawet nie starał się pamiętać o mnie takich szczegółów, więc czemu on o tym nie zapomniał? Z drugiej strony, to może była część tych jego „metod" prowadzenia rozmowy i nawiązywania „więzi" z pacjentami...

- Myślałem o tym... chciałem studiować produkcję muzyczną, ale... sam nie wiem. - odpowiedziałem patrząc w podłogę. Nie chciałem podnosić wzroku, czując dziwny stres związany z rozmową. W końcu rozmawiam z kimś obcym od ponad 2 lat.

- Jeśli lubisz to, czujesz się w tym dobrze, to czemu nie spróbować? -

- Boję się, że nie jestem na tyle dobry i się nie dostanę. - odpowiedziałem bawiąc się z nerwów swoimi palcami.

  Odpowiedziało mi ciche westchnienie. Siedziałem skulony i biegałem wzrokiem po pomieszczeniu nie chcąc zawiesić go na starszym mężczyźnie. Nie grało mi to, że był cierpliwy, nie naciskał i był dla mnie miły. To było podejrzane. Szczególnie patrząc na to, że mój poprzedni psycholog był... No cóż... w większości przeciwieństwem.

- Słyszałem, że jutro przenoszą Cię na inny oddział - zaczął kolejny raz przechodząc do innego tematu. Czy lekarze w tym szpitalu mają dar płynnego przechodzenia z jednego wątku do drugiego?

Car cr(u)sh|MinSung|pt.1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz