Rozdział 1 - Początki

37 5 4
                                    

        Tamten dzień pamiętam jakby był wczoraj. Mój brat Borys, wbiegł zdesperowany do mojego pokoju, był cały zapłakany i zaczął do mnie strasznie głośno mówić.

-Lucy! - powiedział z całkowicie drżącym głosem

-Borys, uspokój się i powiedz co u licha się stało?

-Bo...bo...bo... Ojciec wpadając do domu powiedział mi, że twoja matka zmarła kilka minut temu.

        W tamtym momencie czułam jakby podłoga się po de mną zawaliła, nie mogłam w to po prostu uwierzyć.

Przecież trafiła tam dopiero wczoraj i lekarze mówili, że już prawie wróciła do siebie. W takim razie jak to możliwe, że jej stan z dnia na dzień, tak szybko się pogorszył?

         Po tym wszystkim mój przyrodni brat poszedł sobie, zostawiając mnie samą z tym okropnym uczuciem, jak i lękiem. Padłam na kolana i rozpłakałam się, a najgorsze w tym wszystkim było to, że razem z mamą i całą moją rodziną mieliśmy się przeprowadzić do nowego domu. Było to dla mnie dziwne, że znosiłam to tak bardzo źle, w porównaniu do Borysa, który miał z mamą sto razy lepszy kontakt, niż ja i moja siostra razem wzięte. 

        Nachyliłam się nad telefonem i zobaczyłam, że Sabrina (moja najlepsza przyjaciółka) do mnie dzwoniła. Szybko wybrałam jej numer i zaczęłam do niej dzwonić, a potem opowiadać, co przed chwilą powiedział mi mój brat. Wiedziałam, że Sabrina mnie zrozumie, ponieważ około rok temu umarł jej ojciec. Wtedy ja jej pomagałam psychicznie najbardziej jak umiałam i myślałam, że chociaż trochę wiem, co czuję osoba, która straciła kogoś tak bliskiego. Akurat w tak strasznej dla mnie i moich bliskich sytuacji, naprawdę dowiedziałam się co ona tak naprawdę czuła.

        Dziękuje do dziś Bogu, że ma tak wspaniałą, śmieszną i opiekuńczą przyjaciółkę. Na chwilę nawet zapomniałam gdzie się znajduję. Niestety, chwilę po telefonie przyjaciółki, przypomniałam sobie. Pomyślałam sobie o Matyldzie, która dowie się tej wiadomości będąc na ostatnim roku studiów, marzyłam tylko o tym, żeby ktoś podszedł do mnie i przytulił, tak mocno jak się tylko da.

        Szczerze mówiąc Matylda znała mnie najlepiej na świecie, ale odkąd wyjechała do Londynu, nie utrzymywałam z nią wielkiego kontaktu. No cóż teraz największym wsparciem jest dla mnie Sebastian, mój drugi najlepszy przyjaciel lub Sabrina.

        W sumie na brata nie mam co liczyć, jest on przemądrzałym i najbardziej kochanym dzieckiem rodziców. Oczywiście każdy kto go spotka od razu pomyśli, że jest cudownym aniołkiem. Szerze mówiąc to jest wstrętny i każdego by tylko szantażował. Na samą myśl o nim robi mi się nie dobrze. W dodatku Ci jego koledzy to więksi idioci niż on sam. Kto o zdrowym umyśle zadaje się z moim bratem?

        Nagle patrząc za rogu zauważyłam tatę, miał cała czerwoną twarz. Pewnie płakał pomyślałam sobie.

Podszedł do mnie i zaczął coś gadać, że on wie jak ja się czuję i w ogóle, wszystko się jakoś ułoży,nie chcę być nie miła, ale wiem, że on tylko tak gadał i tak naprawdę nic nie wie.

        Przytulił mnie, a mnie ulżyło na sercu, może faktycznie wie jak się czuję?

        Płakałam tak całą noc, aż trochę się pogodziłam z tą wstrętną myślą, że mamy już z nami nie ma i poszłam zjeść coś dobrego. Serce mi się od nowa połamało jednak gdy zobaczyłam w lodówce talerz, naleśników i pierogów, które mama jeszcze kilka godzin temu kazała mi przygrzać na kolację.

        Znowu się popłakałam i idąc z powrotem do pokoju z colą i talerzem pierogów, usłyszałam z sypialni rodziców rozmowę, przez telefon:

Pułapka SnówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz