Rozdział 10 - uważajcie na niedźwiedzie

7 1 0
                                    

  

    Straszliwie bolała mnie głowa.

   Reszta ciała także, gdy otworzyłam oczy spostrzegłam swoją stopę leżącą koło głowy. Byłam wygięta w jakiś dziwny sposób i raczej nie byłam w moim łóżku, a na jakiejś twardej powierzchni.

    Próbowałam się z niej wydostać, ale było bardzo ciemno i praktycznie nic nie widziałam.

    Nie myślałam o tym gdzie jestem, tylko jak mam się stąd wydostać.

   Zaczęłam się lekko poruszać i spróbowałam dostrzec gdzieś światło.

   Okazało się, że leże w glebie, byłam prawie zakopana żywcem, gdy dostrzegłam dziurę, położyłam się na brzuchu i zaczęłam się czołgać w stronę światła. Na całe szczęście nie miałam klaustrofobii, a więc nie bałam się ciasnych pomieszczeń lub wykopalisk ogromnego kreta, bo myślałam, że w takim miejscu się znajduję.

    Czołgałam się w stronę światła, a tunel z ziemi w którym się znajdowałam stawał się coraz większy, więc już bez trudu się przemieszczałam.

    Dotarłam do celu!

    Na de mną znajdowała się okrągła dziura, dzięki której mogłam spróbować się wydostać. Wyciągnęłam ręce do góry, najwyżej jak umiałam, a opuszki moich palców dotknęły trawy i poczułam lekki powiew wiatru.

   Spróbowałam się podciągnąć, skoczyć, wdrapać, wspiąć, ale wszystko na nic! Usiadłam na ziemi i się skuliłam.

    Gdzie ja jestem?

    Jak mam się stąd wydostać?

    Jak ja się tu znalazłam? Przecież smacznie spałam w moim pokoju.

    Czy ktoś mnie porwał i wywiózł do lasu, a następnie planuje mnie zabić?

    Wstałam z tej brudnej ziemi i znowu wyciągnęłam ręce w górę, tym razem spróbowałam wyczuć jakąś gałąź, kamień, cokolwiek, ale jedyne co poczułam to kawałek gwoździa mocno wbitego w ziemie, a obok kolejny.

   Ruszyłam ręką lekko w prawo i znowu poczułam gwoździa, kolejny był tuż obok i każdy był wbity bardzo mocno. Byłam tym zaskoczona. Jak to możliwe, żeby wbić w ziemie tyle gwoździ? Naliczyłam ich, aż dwadzieścia, każdy był oddalony od siebie o zaledwie dziesięć centymetrów. Czemu ktoś tu powbijał gwoździe? To wszystko zaczęło mnie już całkiem irytować. Chciałam spróbować skoczyć w górę i może tym razem uda mi się wydostać.

    Skoczyłam.

    Skoczyłam.

    Skoczyłam.

    I jeszcze raz skoczyłam, aż poczułam lekkie drżenie pod stopami.

   Ziemia pode mną się zawaliła, a ja zaczęłam spadać:

- Aaaaaa – wrzeszczałam.

- Pomocy! - wrzeszczałam dalej spadając.

    Po kilku sekundach uderzyłam nogą o drabinę. Spadłam z takiej wysokości i nic mi się nie stało, a do tego znalazłam drabinę? Ale ze mnie szczęściara! Próbowałam wstać, ale straszliwie kręciło mi się w głowie. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam, że jestem w dziurze, która znajduję się w dziurze. Podniosłam drabinę, która okazała się bardzo długa. Wspięłam się po niej, aż dotarłam do wyjścia.

    Okazało się, że znajduję się w środku lasu.

                                                                                              ...

    Znajdowałam się w środku ogromnego lasu.

    Otaczały mnie drzewa liściaste jak i iglaste, wysokie jak i te niższe. Gdzie nie spojrzałam widziałam zieleń, a po wsłuchaniu się słychać było cudowny śpiew ptaków. W lesie było wyklepanych parę drużek, którymi podążałam. Co jakiś czas potykałam się o patyki i spotykałam ogromne kłody. Nie brakowało tu też kilku połamanych choinek, a co jakiś czas zdarzała się większa górka do przebycia. Patrząc w idealnie błękitne niebo, brakowało tchu. Postanowiłam wybrać się na krótki spacer i podziwiać tę otaczającą mnie naturę.

    Poczułam lekkie smyrnięcie, a gdy spojrzałam w dół okazało się, że obok mnie siedzi mały zajączek.

- Zgubiłeś się, maluchu? - pogłaskałam towarzysza mojej wyprawy

    Odpowiedział mi jedynie pisk, po czym zając uciekł.

- Co ja niby mam lepszego do roboty niż uganianie się za królikiem? - westchnęłam – Szukanie drogi do domu? Nie... - powiedziałam ironicznie i zaczęłam biec.

    Zając przystanął po czym skręcił w lewo i przeskoczył jedną z ogromnych gałęzi, a ja zrobiłam dokładnie to samo. Zając znowu stanął i popatrzył na mnie przerażony.

- Nic Ci nie zrobię obiecuję. - pochyliłam się nad nim wymawiając zdanie, a on poleciał przed siebie, aż się kurzyło.

- Spojrzałam za siebie, gdy poczułam czyjś oddech na karku. Moim oczom ukazał się niedźwiedź brunatny.

- Hej...

    Wypowiadając te słowa wystartowałam jak błyskawica doganiając królika. Biegłam tak szybko, że powoli brakło mi powietrza. Przeskakiwałam przez kłody i gałęzie jak sarenka, a niedźwiedź biegł cały czas za mną. Kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić by go jakoś spłoszyć, a musiałam to zrobić, bo moja kondycja była raczej na poziomie zerowym.

    Po kilku sekundach poczułam duży ból w klatce piersiowej i kostce. Nie dałam rady biec, a mój przeciwnik dopiero się rozkręcał.

    Gdy upadłam na ziemię, widziałam moją śmierć i wszystkie wspomnienia przewijające się w mojej głowie. Spod powiek wymsknęła się jedna łza, a za jej śladem stado kolejnych.

    Usłyszałam huk, myśląc że to zwiastunek mojej młodej śmierci i gdy już myślałam, że umarłam otworzyłam oczy by ujrzeć niebo, przede mną leżało ciało niedźwiedzia z którego wylewała się krew.

    Postrzał.

    Spojrzałam w górę, myśląc że to dar od bogów, którzy dali mi drugą szansę i gdy im w myślach dziękowałam usłyszałam szelest. W blasku słońca stał chłopak z pistoletem wycelowanym w niedźwiedzia. Patrzyłam mu w oczy, by zapamiętać ich blask, który jest tym pochodzącym od mojego bohatera.

    Z daleka dobiegł głos jakiejś młodej dziewczyny:

- Namir! - chłopak spojrzał w tamtą stronę i wtedy zobaczyłam jego uszy.

    Był elfem.

    Spojrzałam na niego z przerażeniem wymalowanym na twarzy, on n także na mnie spojrzał i uciekł.

    Pobiegł dalej w las, a mi obraz rozmazał się przed oczami.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 12, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Pułapka SnówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz