Rozdział 7 - Pamiątki

10 3 2
                                    

   Zasnęłam po dłuższej chwili, a zanim zdołał przyśnić mi się jakikolwiek sen była już ósma rano. Pierwsze co usłyszałam to ćwierkające ptaki, ale nie takie prawdziwe, które z rana siedzą na gałęziach drzew i śpiewające rozkoszne piosenki, swoim pięknym ptasim śpiewem, lecz te w telefonie, które już dawno temu nastawiłam sobie jako dźwięk mojego budzika.

    Prędko wyłączyłam budzik, żeby dźwięk nie rozniósł się po domu i nie zbudził wszystkim lokatorów tego domostwa, choć nie wiedziałam czy wstali, ale pewnie jak zwykle wstałam ostatnia.

    Zaczęłam rozmyślać o tym co wczoraj widziałam:

To pewnie jakaś nowa lampka sąsiadki.

Lub...

Pewnie tylko mi się przewidziało, nie ma co od razu panikować, że wszystkie domy, które w najbliższym czasie zobaczę, są nawiedzone.

Pomyślałam.

    Rozbawiona tym, jaką panikarą jestem, wstałam z łóżka i od razu zaczęłam je ścielić, żeby oczywiście wyglądało nienagannie.

    Gdy skończyłam robić tę jakże nielubianą przez całą planetę czynność, (bo nie znałam ani jednej osoby, która lubiła ścielić łóżka, omijając oczywiście myślami na przykład hotelowe sprzątaczki, które pewnie robiły to kilka razy dziennie, ale nie miały one wyboru, ponieważ taka była ich praca) zaczęłam podążać drogą prowadzącą mnie do szafy, w której wybierałam swój dzisiejszy ubiór.

    Po kilku dobrych minutach, gdy związywałam gumką swój koński kucyk do moich drzwi ktoś lekko zapukał, ale gdy zauważył, że nie odpowiedziałam, zapukał jeszcze mocniej, więc odpowiedziałam:

- Proszę! - zawołałam właśnie kończąc moją dzisiejszą fryzurę

Do pokoju wszedł Borys z jak zwykle zirytowaną miną.

- Słuchaj, Lucy! – zaczął – Mam tu dla ciebie jeszcze jedno pudło z twoimi rzeczami...

- Naprawdę? - powiedziałam zaskoczona, ale najwyraźniej mu przerwałam, bo zaczął znowu mówić

- Które tak się składa, niefortunnie wylądowało u mnie w moim pokoju – dokończył

- Co w nim jest?

- Same pierdoły! - zaczął wymieniać - kilka notesów, świeczka, jakiś wisiorek, kilka twoich oczywiście bazgrołów i figurka przedstawiająca Kim Kolwiek.

- Połóż na biurku! - wskazałam palcem nie wielką przestrzeń podłogi, na której stało biurko i powiedziałam rozkazującym głosem, jak i gestem

- Spoko.

    Borys jak mu rozkazałam, położył na biurku niewielki karton, który faktycznie musiał trafić do brata, bo na jednym z boków kartonu było napisane drukowanymi literami :

POKÓJ BORYSA

    Ktoś musiał mu zrobić niezły żart, bo po rzeczach znajdujących się w środku, ostatnie czego bym się spodziewała, to to, że to rzeczy Borysa, a podejrzewam, że Borys sam by na pudełku tego nie napisał. Nie wiem czemu, ale obstawiam, że to tata mógł zrobić mu taki żart, żeby atmosfera w domu nie była taka melancholijna, choć sam Borys nie wydawał się rozbawiony tym małym żarcikiem.

    Chwilę po wyjściu Borysa sama zdecydowałam się opuścić mój pokój, by pójść zjeść pożywne śniadanie i wypić sok pomarańczowy, i bym zaczęła pogodnie dzień od pożywnego śniadania.

    Z tą myślą opuściłam swój pokój, a razem z pokojem również żartobliwe pudełko.

                                                                                   ...

Pułapka SnówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz