Słów: 2129
Harry's POV
W poniedziałek na przerwie między zajęciami, pomimo prób, nie udało mi się znaleźć ani Liama, ani kogokolwiek z jego paczki. Cóż, teraz już naszej paczki, o ile mogłem to tak nazywać. Stwierdziłem, że nie warto marnować tej przerwy i wyszedłem na dziedziniec, a skoro większość osób siedziała na ławkach lub na trawie, rozłożona w promieniach słonecznych, to sam postanowiłem należeć do tych osób.
Ruszyłem w stronę rozłożystego drzewa, wyciągając z torby lunch, czym okazał się rogalik z kawiarni za rogiem, którą pokazał mi Liam. Mógłbym iść po ohydną kawę, która nieco by mnie rozbudziła, jednak miałem zbyt mało czasu, aby teraz tam dotrzeć. Musiała mi wystarczyć woda mineralna, która i tak była o wiele zdrowsza. Wziąwszy gryza prawie się nim udławiłem, chcąc zaczepić osobę obok.
- Trish! - zawołałem z pełną buzią, zakrywając usta ręką. Dziewczyna spojrzała na mnie dziwnie, a po chwili odwróciła się, kontynuując zmierzanie w nieznanym mi kierunku. Pobiegłem za nią uśmiechając się lekko. - Trish, od kiedy nosisz okulary?
- Nie jestem Trish - odrzekła sucho, zakładając kosmyki włosów za ucho, które wydostały się z jej wysokiego kucyka. - I nie idź za mną.
- Hej, coś się stało? - zmarszczyłem brwi, nie wiedząc, o co może jej chodzić. W ostatnich dniach byliśmy w całkiem dobrych stosunkach, szczególnie wczoraj, kiedy razem z Liamem i Ann, dziewczyną z pokoju obok mojego, wybraliśmy się znów do kawiarni a później na lody, zapominając, że następnego dnia czekają nas zajęcia na uczelni.
- Tak, nie znam Cię. - zmierzyła mnie chłodnym spojrzeniem znad grubych oprawek okularów, po czym zatrzymała się z westchnięciem, kiedy jej nie posłuchałem. - Czego ode mnie chcesz?
- Jak to czego? Trish...
- Ja nie jestem Trish! - przerwała mi zirytowana. - Trish to moja siostra, jak chcesz, to poszukaj jej sobie przy automacie z kawą, a mnie daj spokój.
- Co? Jak to siostra? Przecież wy... - urwałem, nagle zdając sobie z czegoś sprawę. - Och, rzeczywiście, Trish ma siostrę! Ale nie wiedziałem, że studiujesz tutaj. Jesteś...?
- Vanessa - wyprzedziła mnie, posyłając delikatny uśmiech. - Studiuję, mieszkamy razem w akademiku, ale rzadko tam przebywam. A ty jesteś...?
- Harry - odwzajemniłem uśmiech i kontynuowałem jedzenie, kiedy oboje zsynchronizowaliśmy swoje kroki z powrotem do budynku. - Dlaczego rzadko?
- Tak się złożyło - wzruszył ramionami. - Częste wizyty w szpitalu i tak dalej... - ściszyła swój głos a po chwili odchrząknęła, jak gdyby chcąc zmienić temat. Jednak moja ciekawość wyprzedziła rozum.
- Dlaczego w szpitalu?
- Jesteś nowy, no nie?
Być może nie powinienem się wtrącać, jednak wzmianka o szpitalu nie dawała mi spokoju, tym bardziej fakt, że Trish nigdy nie mówiła o swojej siostrze, ani o tym, że studiuje. Nie mówiła również, że jest do niej bardzo podobna; praktycznie nie mówiła o niej w ogóle. Zapewne miała do tego jakiś powód, którego i tak nie potrafiłem zrozumieć.
- Um, tak. Trish ma obok mnie pokój, więc tak jakby jesteśmy sąsiadami, nie? - posłałem jej uśmiech, chcąc nieco rozładować napiętą atmosferę.
- Tak - odwzajemniła go, chociaż niepewnie, i wyjęła coś ze swojej torby. - Jestem pewna, że jeszcze się spotkamy.
Po pożegnaniu się z Vanessą z powrotem ruszyłem na zajęcia, z żalem patrząc na swojego niedojedzonego rogalika. Schowałem go do torby, starając się zignorować burczenie w brzuchu i fakt, że miałem współlokatorkę, o której nie wiedziałem.
CZYTASZ
Thousand Years (Larry Stylinson)
FanfictionKontynuacja Afire Love i I’m a Mess. Opis: Podobno przeznaczenie nie istnieje. Nawet jeśli tak jest, i jeśli tak uważał, to nie ukrywał, że tęsknił każdego dnia i miał nadzieję, że przeznaczenie sprawi, że w końcu nadejdzie ten dzień. Ale co zrobi...