rozdział 60.1 [😈]

829 6 2
                                    

— dodaje Matt'a Murdocka

😈 rozdział 1 / kim jesteś

prawnikiem

😈 rozdział 2 / jak się poznaliście

na komisariacie, kiedy byłaś u swojej klientki, a on u swojej. wcześniej zawzięcie się w niego wpatrywałaś, a potem niestety los chciał, że przypadkiem (tak, tak naprawdę przypadkiem) na niego wpadłaś

😈 rozdział 3 / jak się poznaliście ( wersja rozpisana )

| notatka: t/n oznacza twoje nazwisko |

Czekałaś, aż będziesz mogła przeprowadzić rozmowę z swoją klientką. Pojawiłaś się jednak o wiele za wcześnie, przez co musiałaś czekać, siedząc na krześle. Uznałaś więc to za dobry czas, na przemyślenie w głowie kilka spraw. Obmyślałaś całą sytuację, zaglądając co jakiś czas do papierów lekko wychylonych z aktówki.
     Podczas intensywnego zamyślenia, rozproszył cię dźwięk otwieranych obok drzwi, przez co aktówka prawie spadła ci z kolan. Mimo nieco niezdarnej sytuacji, nie zawracałaś sobie nią głowy, bo twój wzrok zatrzymał się na brunecie, który... cholera jasna, jest tak przystojny, że automatycznie zrobiło ci się gorąco – koszula wręcz zaczęła dusić, a marynarka ciążyć na ramionach.
Skarciłaś się.
Jeden raz, drugi i dziesiąty, ale ten mężczyzna miał w sobie coś elektryzującego, a jego uroda po prostu sama w sobie przyciągała. Przez to nie zwróciłaś uwagi na jedną rzecz, która już po chwili okazała się dość istotna.

— Pani t/n, zapraszam — męski głos rozbrzmiał z boku – innego niż ten, z którego wyszedł ten nieziemsko przystojny mężczyzna.

Szybko zerwałaś się na równe nogi, a jeszcze szybciej odwróciłaś i wykonałaś kilka kroków. Wydarzyło się to na tyle szybko, że nie dostrzegłaś tego, że mężczyzna zdążył przejść na przeciwną stronę korytarza – czyli twoją – i wpadłaś na niego. Popchnęłaś go z trochę dużą siłą, a przynajmniej taką, aby pełny niespodziewania przewrócił się na ziemię.

     — Cholera jasna, przepraszam — zerwałaś się, aby mu pomóc.

     Wtedy też dostrzegłaś jedną rzecz – jego ręka zaciśnięta była wokół białej laski. Czując panikę, ciągle przepraszając, pomogłaś wstać dla mężczyzny, który w przeciwieństwie do ciebie emanował spokojem.

     — Naprawdę przepraszam — powiedziałaś, gdy brunet stał już pewnie na nogach.

     — Spokojnie, naprawdę nic się nie stało, znaczy poza tym, że pierwszy raz powaliła mnie kobieta — zaśmiał się krótko, kończąc to olśniewającym uśmiechem.

     Twoje policzki zapłonęły żywym ogniem.
     Chciałaś przeprosić mężczyznę ostatni raz i iść, ponieważ twoja klientka już czekała, jednak zostałaś uprzedzona.

     — Jestem Matt Murdock, a pani?

     — t/i t/n.

     — Bardzo miło pozn...

     — Pani t/n — wezwanie było o zaostrzonym tonie, co nie wróżyło nic najlepszego.

     — Przepraszam, muszę już iść, klientka czeka — poprawiłaś marynarkę.

     Zaczęłaś iść w kierunku drzwi, kiedy usłyszałaś:

PREFERENCJE MARVELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz