Luna Skamander
Siedzimy wszyscy przy stole w domu mojego wujostwa, popijając herbatkę, a ciocia Queenie wypytuje mnie o wszystko co związane z moimi mocami.
- Czyli rozumiesz zwierzęta. Ale że tak wszystkie wszystkie? - kiwnęłam głową na potwierdzenie jej słów. - Niesamowite... Co jeszcze potrafisz?
Spojrzałam się po wszystkich obecnych w pomieszczeniu. Nikt do tej pory, prócz Dumbledore'a nie wiedział o moich zdolnościach. Nie umiem ich jakoś dobrze kontrolować i nie chciałam niepokoić moich znajomych.
Ciocia przyjrzała mi się uważnie, a ja spuściłam głowę.
- Skarbeńku, jak nie chcesz to nie mów - uśmiechnęła się pokrzepiająco.
Ponownie uniosłam wzrok i widząc zatroskane, ale i pełne ciekawości twarze wszystkich zgromadzonym, do mojej głowy wleciały wszystkie wspomnienia. Te dziwne wizje, gdy wokół ciał moich rodziców rozpływała się dziwna mgła i to samo światło, kiedy byłam u rannego Remusa w Skrzydle Szpitalnym. Uleczenie zranionego skrzydełka Mel. Chwila, gdy dyrektor wytłumaczył mi moją niezwykłą umiejętność. Oraz sytuacja z Nocy Duchów i chochliki, które były mi całkowicie posłuszne.
Z rozmyślań wyrwał mnie głos cioci.
- Oh... - wykrztusiła zdumiona. - To niezwykłe kochanieńka.
- O czym pani mówi? - spytał zdezorientowany Syriusz.
- Queenie potrafi czytać w myślach - odparła Dorcas.
- N-naprawdę - zająkał się Peter.
- Tak - powiedziała spokojnie kobieta. - I proszę, mówcie mi po prostu Queenie.
Uśmiechnęła się miło, co chłopcy odwzajemnili.
- Nie powiedziałaś im nic. Prawda? - zapytała, patrząc na mnie.
Spuściłam głowę. Ma rację. Ale nie zrobiłam tego, bo się bałam. Dalej się boję, że ich tym wystraszę, że mnie zostawią.
Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu.
- W takim razie, mogę? - spytała, a ja delikatnie kiwnęłam głową na zgodę. - Wasza przyjaciółka ma dar uzdrawiania i potrafi wywierać wpływ na zwierzęta. Są jej posłuszne.
Cisza. Nikt się nie odzywa. Boję się spojrzeć im w oczy.
Pierwszy odezwał się Black.
- To... To niesamowite! - wykrzyknął po chwili, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. - A mogłabyś skłonić akromantule, żeby przyszły do zamku i zjadły Ślizgonów? Albo Druzgotki? Albo...
-Black! Dość! - przerwała mu Lily, patrząc na niego groźnie. - Czemu nam nie powiedziałaś wcześniej?
Jej głos jest bardzo łagodny, a wzrok zatroskany.
- Bała się - odpowiedziała za mnie ciocia. - Bała się, że was tym wystraszy, że przestaniecie ją lubić i znów zostanie sama.
- Oh... - westchnęli wszyscy.
- Ty głupolu - powiedziała Dorcas i już po chwili tkwiłam w szczelnym uścisku jej i Evans.
Nie minęło dużo czasu, a dołączyli do nas również chłopaki.
- Przytulanko! - krzyknął James.
- Misiak! - w tym samym czasie wykrzyknął Syriusz.
Tkwiliśmy tak przez kilka minut, a mi się łzy zebrały w oczach. Czym sobie na nich zasłużyłam? Są tacy wspaniali. Troskliwi. Opiekuńczy. Kochani. Zabawni. Mogłabym tak wymieniać godzinami.
CZYTASZ
Tajemnica Księżyca
FanfictionNie zniechęcaj się proszę ilością rozdziałów. Są w miarę krótkie, by przyjemnie się je czytało ???? *W tej książce mogą pojawić się niezgodności czasowe, ale cóż... Taki miałam zamysł i wizję. Jak się nie podoba-nie czytaj i tyle ????* Historia zwyk...