CXII

109 10 15
                                    

Luna Skamander

   Minęło już kilka dni od ogłoszenie informacji o balu i w zamku panuje prawdziwy chaos. Właśnie wraz z Lily wychodziłyśmy z sali od Eliksirów, gdy jakiś Krukon z ogromnym bukietem klękał przed jakąś francuską.

   - Oh! Jakie to romantyczne - westchnęła Ruda. - Też bym chciała żeby ktoś mnie tak zaprosił.

   - James jeszcze tego nie zrobił?

   - Nie. I szczerze mówiąc nie wiem czy w ogóle zamierza.

   - Czemu tak mówisz? - zapytałam zszokowana. - Co jak co, ale widać, że Potter jest kompletnie w tobie zabujany.

   - Nie wiem. Może....

   W jej oczach był tak widoczny smutek, że serce mi się ściskało na ten widok. Liczę że cokolwiek James planuje, pospieszy się z tym.

   Szłyśmy pod sale od Transmutacji, pod którą już był niezły tłum. Oczywiście na tym korytarzu również trafiłyśmy na huczne zaproszenie na bal.

   - Czy tak teraz będzie całe 2 tygodnie? - obruszyła się Lily, wyrzucając ręce w górę.

   - Pewnie tak - zaśmiała się Dorcas, która jak gdyby nigdy nic znalazła się za nami.

   - No cóż... W takim razie, co wy na to, że jeśli nikt nas nie zaprosi, pójdziemy we trzy?

   - Ja musze odmówić.

   - Co? Dor czemu??

   - Black mnie zaprosił - powiedziała z uśmiechem. - A ja się zgodziłam.

   - Oh! To wspaniale! - uścisnełyśmy przyjaciółkę. - Ale kiedy?

   - W trakcie eliksirów.

   - Ale przecież was nie było na... - Lily przerwała nagle i spaliła buraka. - Dobra! Nie potrzebujemy nic wiedzieć!

   Ruda odwróciła się szybko i weszła do sali. Z początku zaskoczona spojrzałam na Dorcas, ale widząc jej minę również wiedziałam o co chodzi i razem udałyśmy się na zajęcia.

   Jednak wnętrze wyglądało inaczej niż zwykle. Ławki były rozsunięte pod ściany, a krzesła ustawione w kilku rzędach w okrąg, tworząc na środku sali ogromną przestrzeń. Zajęłyśmy krzesła w 1. rzędzie. Co tu się dzieje?

   - Witam wszystkich! - zawołała profesor McGonagall. - Jak już wiecie. Za 2 tygodnie odbędzie się w naszej szkole Bal Bożonarodzeniowy. Tradycja jest, że na tym o to balu wszyscy tańczą, a reprezentanci otwierają całe to wydarzenie. Nie ma zamiaru dopuścić, żeby wasze wygibasy przyniosły wstyd naszej szkole. Tak więc, dziś zamiast lekcji i na każdych kolejnych będziemy tu odbywał lekcje tańca!

   Po sali rozniosły się pomruki. Dziewczyny wyraźnie podekscytowane piszczały i szeptał coś do siebie nawzajem. Chłopcy natomiast zachowywali się jakby próbowali uciec albo conajmniej zniknąć z tego pomieszczenia.

   - No to zapowiada się ciekawie - zaśmiał się James.

   Nawet nie wiem kiedy znaleźli się tuż za nami.

   - Daje 5 galeonów, że Peter potknie się o własne sznurówki - rzucił Syriusz.

   - Panie Black! - powiedziała głośno profesorka, zwracając tym samym naszą uwagę. - Widzę, że jest Pan bardzo chętny. Zapraszam.

   - Ja zawsze jestem chętny pani profesor - odparł z szelmowskim uśmiechem, idąc w kierunku nauczycielki. - Ale do czego?

   - Do prezentacji tańca.

Tajemnica KsiężycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz