Obudziło mnie szturchanie. Otworzyłam oczy i spojrzałam na osobę. Alan.
-Co ty tu robisz? Jak sie tu dostałeś?-spytałam trochę przestraszona.
-Okno. Ubieraj się.
-Po co? Zwariowałeś?! Jest...2.54!
-Ubieraj sie,Ashley.
Poszłam cicho do łazienki ubierać się. Padło na szary dresy,duży t-shirt i na to czarną bluzę.
-Idziemy.
Bez problemu zeszłam na dół. Wiele razy się wykradałam. To z Chrisem,To z Marcusem i Mal. Wsiadłam do jego czarnego porsche i pojechaliśmy gdzieś. Jechaliśmy w ciszy jakiś czas. Usłyszałam w radiu moją ulubioną piosenkę ,,I wanna be yours,,I wanna be your vacuum cleaner
Breathing in your dust
I wanna be your Ford Cortina
I will never rust
If you like your coffee hot
Let me be your coffee pot
You call the shots, babe
I just wanna be yours
Nuciłam pod nosem. Po chwili dołączył do mnie Wood. Śpiewaliśmy uśmiechnięci.
Secrets i have held in my heart
Are harder to hide than i thought
Maybe i Just wanna be yoursTak kurwa,chce byś był mój. Pierdole,Ashley co?!
Pov Alan
Chce żebyś była moja,Monroe. Tak bardzo chce,kurwa.
Po 15 minutach byliśmy na obrzeżach Chicago. Na górce było widać cale Chicago.
-Ślicznie tu.-podziwiała brunetka widoki.
Ślicznie tak jak ty.
-Dlatego cie tu zabrałem
-Pogramy w pytania Alan?-spytała Monroe,trzepocząc swoimi długimi rzęsami.
-Możemy.-odpowiedziałem zaciągając się.
-Miałeś dziewczynę?
Chciałbym abyś ty nią była.
-Tak na serio to nie.Zawsze na chwilę.
-Dlaczego?
- Monroe...Ja nie potrafię kochać.
-Alan. Nie ma czegoś takiego. Po prostu...nikt cie nie nauczył.
Ty mnie naucz.
Wyrzuciłem niedopałek szluga i zdeptałem. Podeszłem do brunetki i spojrzałem w jej śliczne,zielone oczy. Chwyciłem jej dłonie i pocałowałem ją w usta. Były takie miękkie. Jej dłonie był takie delikatne,kobiece..moje takie silne,duże. Nasz pocałunek był delikatny,czuły. Potem stał się bardziej naganny. Nasze języki toczyły walkę. Po chwili się od siebie oderwaliśmy. Bez słowa wsiadliśmy do auta. Po 20 minutach byłem pod jej domem. Dziewczyna wspięła się po rynnie do okna.
-Dobranoc,Monroe.
-Dobranoc Wood.
Gdy dziewczyna zamknęła okno podszedłem do swojego porsche. Wybrałem numer do Marcusa. Gdybym zadzwonił do Chrisa,zajebał by mnie. A Jasper jest prawie cały czas z Laurą,ta by sie wygadała.
-Czego chcesz człowieku? Jest 4.43...-usłyszałem zaspany głos Andersona.
-Zakochałem się.Pov Ashley
Wstałam w piatek o 9 ,a lekcje miałam na 9.30. Nie opłacało mi się iść do tego więzienia,więc przekupiłam Chrisa ciasteczkami żeby podrobił mi usprawiedliwienie. Ubrałam się w dres i zeszłam. Wzięłam z szafki płatki,a z lodówki mleko. Nalałam sobie mleka do miski. Pamiętajcie,najpierw mleko a potem płatki!! Gdy zjadłam,wyjęłam z szafki na słodycze czekolade,chipsy i lody. Usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać Przez moje okno. Siedziałam i obżerałam się. Gdy skończyłam to oglądać,włączyłam komedie romantyczną.
-Nie popłacz się tylko.
Odwróciłam się.
-Boże Wood!
Alan stał oparty o framugę drzwi.
-Czemu nie w szkole?-spytałam bruneta.
-Chris mówił że spóźniłaś się,wiec poszedłem na wagary i przyszedłem do ciebie.
I w taki oto sposób o godzinie 12.37 Alan siedzi u mnie na kanapie. Jestem przytulona do niego i wycieram łzy jego koszulką,która jest cała mokra. Zrezygnowany siedzi i ogląda komedie. Zmarnowałam już 2 opakowania,nic wiecej nie mam.
-Przestaniesz mi moczyć koszulkę?-zapytał z rozbawieniem.
-Idź do Chrisa,weź sobie koszulke jego jakąś. Pojedziemy gdzieś?
-Możemy.-odparł brunet i skierował się do góry. Ja też poszłam na piętro. Ubrałam dzwony i koszulkę oversize,uczesałam się i pomalowałam.
Weszliśmy do auta Wooda i pojechaliśmy. Kłóciłam się z nim,i wygrałam więc jedziemy do galerii. Chodziliśmy po wszystkich sklepach,chłopak co chwile marudził bo musiał nosić moje torby z zakupami.Na 2 piętrze spotkaliśmy najmniej chciane osoby jakie mogliśmy spotkać- Mindy Winchester i Victoria Kingsley. Mindy jest wysoką blondynką z niebieskimi oczami,a Victoria niską brunetką z niebieskimi oczami. Są naprawde ładne ale wredne.
-Cześć Ashley!-przywitała się Winchester na co jej odpowiedziałam.
-I cześć Alan...Chcesz iść z nami?-spytała Victoria a ja mało nie wyrwałam tej suce nóg.
-Jestem zajęty,sorry.-odparł nie wzruszony.
Te prychnęły i odeszły. Weszłam do sklepu.Wzięłam czarną mini do ud,na ramiączkach. Do tego śliczny naszyjnik i czarne szpilki.
-Jak wyglądam Alan?
-yy...ba-ardzo ładnie. Jak zawsze.-wpatrywał się we mnie jak w obrazek. Cicho parsknęłam i przebrałam się w to co wcześniej.
Kupiłam szare dresy,czarną bluzę,mini,szpilki,naszyjnik i jedna oversize koszulke. Wood kupił sobie tylko jakies buty. Pojechaliśmy do mnie. Zamówiłam pizze,i zadzwoniłam po reszte. Chris wrócił wcześniej,więc obejrzeliśmy film. Potem przyszła Mia,Marcus,Laura,Jasper i Malory. Laura siedziała na fotelu na kolanach u Jaspera,Mia obok Malory na kanapie, Marcus na drugim fotelu a ja z Alanem i Chrisem też na kanapie. Mama miała wrócić jutro,bo pojechała z tatą do Springfield. Oglądaliśmy komedie romatyczną. My dziewczyny płakałyśmy,a chłopaki się z nas nabijali,przez co dostawali mokrymi chusteczkami. Potem oglądaliśmy Horror na co ja tuliłam się do Alana,Laura do Jaspera,Mal do Marcusa a Mia do Chrisa. Harrison i Camerona napewno coś łączy. Blondyn patrzył na mnie i na Wooda podejrzanym wzrokiem. Chris ubzdurał sobie coś,ja nie wiem!Śmiałam się z moich najbliższych przyjaciół. Malory mimo tego,że wiele chłopaków się za nią ugania,ona ich nie chce. Marcus tak samo! Mindy Winchester ugania się za nim a on co? Nigdy ich nie zrozumiem.
Jest około 1.35 a my oglądamy. Jesteśmy NASZCZĘŚCIE trzeźwi. Wszyscy postanowili zostać. Mia położyła się na kanapie,z drugiej strony Malory. Na dywanie(bo miejsc nie bylo) leżał Jasper z Chrisem i Alanem. Marcus leżał na kanapie przytulony do mnie a Laura na materacu blisko kaloryfera. W Chicago jest 29 stopni,a jej zimno.
Obudziłam się rano. Przyszłam do wszystkich co siedzieli w kuchni. Przywitałam się i usiadłam obok Alana. Wkurwia mnie Chris,bo zachowuje się jakbym była z Woodem albo się z nim nie wiem.
-Właśnie Ash,kupiłam bilety.-skoczyła do mnie Sallow.
-Laura,ile one kosztowały?-wtrącił się Cameron.
-To jest nie ważne. Jedziemy na Hawaje!
-Tak w ogóle to kiedy?-przyszła do salonu zaspana Mia.
-5 lipca,o 23 musimy byc na lotnisku bo 1.00 mamy samolot. Lot trwa 9 godzin więc około 10.00 powinniśmy być w Honolulu. Chyba dobrze liczę.-oznajmiła Laura nalewając sobie soku porzeczkowego do szklanki.
-Czemu tak późno jedziemy?-zaczął marudzić jej chłopak.
-Jasper,jesteś świrnięty?! 3 lipca jest koncert The Neighbourhood,The Weekend i Arctic Monkey,a takiej okazji z dziewczynami nie odpuszczę!-zaczęła awanturować się Laura,na co Malory i Marcus zatkali uszy.
-Dobra uspokójcie się. Ogarnijcie się i pojedziemy na basen.-oznajmił Chris. Postanowiłam rozmowę z nim zostawić sobie na później. Wszyscy pojechali,a ja poszłam na górę. Weszłam pod prysznic. Wsmarowałam w swoje ciało truskawkowy płyn,a we włosy kokosowy szampon. Gdy już wysuszyłam ciało,zamiast bielizny założyłam dwu częściowy czarny strój. Stanik idealnie podkreślał moje piersi,a dolna część stroju wyglądała jak stringi,ale mam to gdzieś. Wysuszyłam włosy,związałam w kitkę i zrobiłam skincare. Gdy wyszłam,wzięłam do torby klapki,jakieś tam pierdoły i zapasową bieliznę. Na siebie założyłam koszulkę Andersona i jakieś krótkie spodenki. Zeszłam na dół i zawołałam Chrisa. Założyłam czarne converse i wyszliśmy. Zamknęłam dom i weszłam do jego samochodu. Umówiliśmy się na basenie na godzinę 15.00 a pokazywało godzinę 14.52.Cześć,jest to chyba najdłuższy rozdział. Nie będą długie rozdziały,wybaczcie. Wiecie,nauka i w ogóle.
CZYTASZ
,,Monroe...Ja nie potrafie kochać.''
Teen FictionNie potrafił kochać? Czy nie chciał kochać? Oto jest pytanie, na które odpowie nam Ashley Josephine Monroe. Inaczej...jego miłość.