-Dalej nie jestem za bardzo przekonana.-mruknęła moja matka.
-Oj mamo,przecież jade z Chrisem.
-Wiem Ashley...No ale boje się, że coś ci sie stanie.
-Nie będzie mnie kilka dni. Jest 5 lipca, jade na 5 dni tylko. Obiecuje że wrócę cała i zdrowa.-zapewniłam ją.
-Jedźcie. Dzwońcie często! Kochamy was, Pa dzieciaki! Uważajcie!-krzyczał z okna Thomas do mnie i Chrisa.
Zajechaliśmy pod dom Alana. Tam mieliśmy wszyscy sie spotkać.-Cześć maluchu.-poszedł do mnie Wood.
-Cześć Alan.-zignorowałam jego odzywkę.
Weszłam do jego auta, tak samo jak reszta do swoich.
-Jesteś świadoma że jedziemy około 27 godzin?-przerwał ciszę brunet.
-Jestem tego w pełni świadoma.
Po 2 godzinach jazdy nudziłam się.
-Wood,masz coś słodkiego?
-Miałem galaretkę w czekoladzie. Ale nie lubię galaretki.
-Daj mi ją.-odparłam w pełni świadoma jak to będę musiała zrobić.
-Mam ją w buzi. To nie higieniczne.-zaśmiał się.
-Daj.
-Jak chcesz.-Chłopak przybliżył się do mnie. Dotknęłam swoimi ustami jego ust i wsunęłam język. Swoim językiem wyszukałam galaretki i przesunęłam ją w swoją jamę ustną.
-Dzięki.-odparłam i wzięłam kocyk z tylnego siedzenia. Przykryłam się nim i zasnęłam.
Pov Alan
O 20.35 ,czyli po 5 godzinach jazdy zatrzymaliśmy się na stacji. Marcus, Chris i Jasper poszli po hotdogi i zapiekanki, a ja z Chase'm zatankowaliśmy. Mia, Malory i Laura robiły sobie zdjęcia. Ja na tapetę ustawiłem zdjęcie śpiącej Ashley.
-Czemu stoimy?-z auta wyszła Ashley ziewając.
-Zatankować i coś zjeść.
-Ashley,chodź do nas!-Laura krzyczała do brunetki.
-Mamy żarcie!-usłyszałem krzyk Chrisa.
-Tak w ogóle, to gdzie sie zatrzymamy? Bo o hotelu nic nie mówiłaś.-Ashley zabrała głos, gdy Jasper podał jej hot-doga.
-Moja kuzynka ma kilka domków. Od nich jest około 5 minut do centrum Los Angeles. Moja kuzynka ma 21 lat. Hannah da nam kluczyki i mamy do dyspozycji 3 domki gdzie masz prowizoryczną kuchnię, łazienkę i 3 łóżka. -odezwała się Mia.
-Myślę że skoro jedziemy już około 5 godzin, to o 23.00 zamienimy się, dziewczyny będą prowadzić.
-O co to to nie!-krzyknął Chris.
-No prosze...-błagała Laura.
-Niech będzie.
******
W końcu dotarliśmy do hotelu.Mieliśmy mieć domki u kuzynki Mii, ale niestety coś jej wypadło. Więc udało nam się zostać w hotelu.
W hotelu dominował styl Vintage. Najwięcej rzeczy było w kolorze kremowym, czekoladowym i latte. Dostaliśmy kluczyki. Ja miałam pokój z Malory i Marcusem.-Idę wziąć prysznic.-oznajmiłam przyjaciołom.
-Dobra,my idziemy do domku Laury,Jaspera i Chase'a.-odpowiedziała Malory,a Marcus zamknął domek.
Nie wzięłam ubrań,byłam sama w domku.Po skończonym prysznicu wysuszyłam ciało i owinęłam się ręcznikiem.
-Jezu Alan!Wypierdalaj!-zaczęłam wrzeszczeć gdy Wood był w MOIM pokoju.
-Spokojnie, nie widzę nic.-odpowiedział. Nie wiedziałam że skłamał.
-Wyjdź!
-Nie widzę nic!-odwrócił się.
Niepewnie zdjęłam z siebie ręcznik i zaczęłam się ubierać. Wtedy nie wiedziałam że Alan paląc szluga widzi każdy kawałek mojego ciała w szybie po lewej stronie, która była zwrócona w moją stronę.
-Możesz się odwrócić.-odparłam, a szatyn wykonał moje polecenie.
Włączyłam jakieś piosenki aby umilić czas. Włączyła się reklama,na co cicho prychnęłam.
Chłopak podszedł do mnie. Dotknął swoimi dłońmi moich ramion i wpatrywał się w moje zielone oczy.
Masz śliczne oczy,Alan.
Gdy zaczęła się piosenka ,,Im Yours,, nasze usta zbliżały się do siebie.
Na refrenie , Alan dotknął moich ust swoimi.Nervous trip over my words
You so pretty it hurts
Baby, im Yours
Baby, im Yours
Baby, im Yours.Przez otwarty balkon wpadało światło księżyca. Prosto na nasze sylwetki.
Pov Alan
Muskałem jej usta swoimi,gdy ona wplatała palce w moje włosy. Moje pocałunki schodziły coraz niżej. Ze szczęki na szyję, z szyi na dekolt. Nagle Ashley się odsunęła.
-Nie możemy Alan.-powiedziała błagalnie.
-Ashley...możemy wszystko.
-Alan...zranimy siebie nawzajem...-odparła wręcz płaczliwie.
-Nie jestem jak papieros Ashley.-powiedziałem.
-Co ty bredzisz?
-Traktujesz mnie jak papierosa który można wyrzucić. Wypalić i wyrzucić. Ale jestem jak narkotyk. Narkotyk o który będziesz błagać.-powiedziałem zdenerwowany i opuściłem pokój.
Poszedłem do reszty. Siedzieli przy ognisku.
-Idzie Ashley?-zapytała mnie Mia.
-Ta,chyba.-burknąłem.
Po chwili przyszła. Dziewczyna usiadła w kółku pomiędzy Laurą a Chrisem.
-Gramy w butelkę prawda?-zapytał Chris.
-A jak.-odparł Jasper i wziął butelkę.
Pierwszy zakręcił Chris.
-Laura! Prawda, Wyzwanie?
-Prawda.
-Całowałaś się z kimś oprócz Jaspera z tego grona?
-Tak. Zanim pokochałam Jaspera.-przyznała Laura.
Teraz kręciła Laura.
-Ashley! Pr-
-Wyzwanie.-odparła Monroe.
-Wykrzycz imiona chłopaków, z jakimi spałaś.-powiedziała, na co się spiąłem.
-Brandon! David! Philip! Jacob! Jason!-krzyczała Ashley, a ja byłem wkurwiony. Bardzo.
Do końca gry byłem skupiony ja Ashley, i spięty.
Skończyliśmy grać około 23. Poszliśmy do pokoi.-Ashley! Kiedy z nimi spałaś?!-złapałem Ashley za rękę.
-Nie twoja sprawa, Wood!
-Monroe,nie wkurwiaj mnie! Powiedz.-puściłem ją.
-Miesiąc temu. Z Brandonem. Zadowolony.
Stałem sparaliżowany. Gdy dziewczyna weszła do pokoju, przeklnąłem cicho pod nosem i udałem się na szluga.
Hej,przepraszam że długo nie było rozdziału,ale nauka i w ogóle.
CZYTASZ
,,Monroe...Ja nie potrafie kochać.''
Teen FictionNie potrafił kochać? Czy nie chciał kochać? Oto jest pytanie, na które odpowie nam Ashley Josephine Monroe. Inaczej...jego miłość.