#2

859 19 1
                                    

Nadszedł dzień imprezy. O 19 zaczynała sie impreza a jest 17. Zadzwoniłam po Marcusa i Malory.Gdy przyszli zaczelam ogladac ich stroje. Chlopak mial strój jakiegos superbohatera co idealnie na nim leżało,i ukazuje mięśnie Marcusa. Anderson był przebrany w batmana,w skrócie.Malory jest ubrana za jakas księżniczkę. Tematyka to przebranie,ale seksowne.
-Wyglądacie cudownie.-uśmiechnęłam się do nich,wzielam mój strój i poszłam do łazienki. Moje brązowe włosy podkręciłam. Ubrałam na siebie ciemny kombinezon z dużym dekoldem. Tej strój podkreślał moje ,,brazylijskie kształty. Miałam w nim zgrabne nogi i wcięcie w talii. Tyłek też miałam duży, strój mi go powiększał.Wykonałam makijaż, i założyłam na głowę uszy kota.
-Wow!Wyglądasz cudownie Ash!-pisnęła blondynka gdy wyszłam z łazienki.
-uwierz mi,gdybyś była moją dziewczyną brałbym cie tu i teraz. Tak samo Malory.-Marcus zaśmiał się.
Zeszliśmy na dół. Ubrałam czarne szpilki.
-Wyglądacie bosko!!-podszedł do nas Chris.
-dzieki Chris,ty tez niczego sobie.-odpowiedziała mu Malory. Cameron był ubrany w strój Kapitana Ameryki. Wyszliśmy i na impreze pojechaliśmy mustangiem Chrisa. Po drodze podjechaliśmy po Laurę i Jaspera. Alan miał przyjechać z jakimś tam swoim kuzynem.
-Cześć!-przywitała się z nami Laura. Miała na sobie strój Dzwoneczka.
-Wygladasz super Laura!Skąd pomysl na stroj?-zapytalam szatynkę.
-Oglądałam z Jasperem ostatnio. Spodobała mi się sukienka. Jest prosta i ładna.
Za to Jasper był ubrany za Hulka.Chryste,oni sie poumawiali?
Po 15 minutach byliśmy pod domem Bakera. Wyszłam z auta. Natkneliśmy się na Alana ktory palil szlugi.
-Cześć Alan.-przywitałam się. Widziałam jak zaczął jeździć oczami po moim ciele. Czułam się dziwnie ale...komfortowo?
Chłopak był przebrany z Iron Mana.
-Idziemy pić!-krzyknela Laura i pociągnęła mnie za chłopakami.
Po jakimś czasie Jasper,Chris i Marcus byli pijani. Marcus poszedł zaliczyć jakąś laskę,Cameron i Fernsby pili dalej. Laura i Mia były lekko wstawione,a Alan gadał z jakimiś dziewczynami. Podszedł do mnie jakiś chłopak.
-Cześć śliczna...-Adams. Theodor Adams.
-Znamy sie?
-Nie ale mozemy sie poznac...porozmawiamy na górze,slabo slychac.
-Nie chce nigdzie isc.-przestraszyłam się.
-Chodź,no nie daj się prosić.
-Puść!-pisnęłam gdy pociągnął mnie za ramie.
-chodz!
-Powiedziała ze masz sie odpierdolic!-uslyszalam glos. Alan stał i patrzył na Adamsa.
-Wood...umiesz wszystko popsuć.
-Nie ważne Adams. Odwal się od niej.
-bo?
Poszedł do Theodore'a i spojrzał mu w oczy.
-Bo tak mówię. Odwal się.
Adams prychnął ale odszedł.
-Wszystko w porządku Ashley?-poszedł do mnie i popatrzył w moje zielone oczy.
-Tak...Wszystko okej,dziekuje Alan.-uśmiechnęłam się i spojrzałam w brązowe tęczówki Alana.
Chłopak odszedł a ja poszłam szukać Malory. Rozmawiała z jakąś dziewczyną i Laurą.
-O wkońcu jesteś Ashley. A,to jest Mia.
-Cześć!-dziewczyna podała mi rękę.
-Hej.-przywitałam się z nią również.-Jestem Ashley Monroe.-
-Mia Harrison. Jestem kuzynką Alana.-Mia była niską blondynką z niebieskimi oczami. Byla śliczna.
-Miło poznać. Ja zaraz wrócę,ide zapalić.-krzyknęłam bo muzyka grała glosno. Harrison,Thorne i Sallow pokiwały głowami i odeszłam. Poszłam na piętro na balkon i siedział tam Alan z Chrisem i Jasperem.
-Hej Ash!-przywitał się ze mną Alan.
Boze...kocham jak mowi na mnie Ash...Czekaj kurwa Ashley! Co ty bredzisz?
-Cześć chłopaki,gdzie Marcus?-zapytałam gdy nie znalazłam wśród nich Andersona.
-Pojechał do domu,Peter go odwiózł. Po 3 godzinach był już bardzo pijany.
-Jak zwykle...
-Dobra my spadamy,pogadajcie sobie.-Odparł Jasper a Chris patrzyl an nas podejrzliwym wzrokiem ale poszedł za Fernsby.
-Alan?
-Co?-zapytał zimnym tonem,gdy skończył palić.
-Dziekuję za to. Za to że pomogłeś mi jak Adams chciał mi coś zrobić.
-Nie dziękuj , Ashley.-Podszedł do mnie i spojrzał mi w oczy.-Musiałem to zrobić. Mimo że nieraz bawie sie uczuciami,nie trawię gwałcicieli ani damskich bokserów.-Mruknął,odgarniając mi kosmyk moich kasztanowych włosów.
-Niby tak ale...
-Obiecaj mi jedno Ash.
-Co takiego?
-Nie zakochaj się we mnie.-odparł to takim...troskliwym tonem.-Zranię cię
Serce nie sługa,nie prawdaż?
-Co? O czym ty mówisz?Dlaczego tak sądzisz?
-Twoje oczy...miałaś w nich iskierki.
O boże,patrzył na moje oczy!
-Naprawde? Nie!Znaczy...nie zakochałam się w tobie,Wood. Możesz być spokojny.- uśmiechnęłam sie ale cos w srodku mnie bolało.
Odeszłam bez słowa od Wooda. Zeszłam na parter i poszłam szukać Mii, Malory i Laury.
-Mal-
-Zmywamy się stąd. Psy przyjechały.
Thorne pociągnęła mnie za rękę i wyszliśmy. Mia pojechała z Alanem,Jasperem i Laurą. Pojechałam z Chrisem i Malory do naszego domu.
-Chris,jestes pijany! Nie będziesz prowadzić!-wydzierałam się.
-Csiiiiii...Chyba że chcesz żeby psy nas złapały.
Siedziałam cicho. Gdy pojechaliśmy do nas,byliśmy sami. Była 1.00. Ojciec był w firmie w Springfield,a matka w delegacji w Seattle. Chris dał chłopakom ciuchy,tak jak ja. Z Mią złapałyśmy dobry kontakt. Gadaliśmy i oglądaliśmy filmy do 3. Położyliśmy się spać.
Obudziłam się o 5.23. Leżałam pomiędzy Mią a Malory na ziemi. Obok Mii leżała Laura i Jasper,potem Chris. Poszłam do kuchni się napić.
-Bu!-krzyknęłam gdy usłyszałam krzyk pomieszany z szepnięciem. Wylałam na tą osobę wodę.
-Kurwa!
-Boże,Wood!Ty normalny jesteś?
Chwyciłam papier i wytarłam wodę z podłogi. Wzięłam koszulkę Chrisa i dałam mu. Gdy zdjął swoją koszulkę,przeszedł mnie dreszcz. Nie powiem,Alan miał wyrzeźbioną klatę.
-Nie strasz mnie więcej!
-Dobra dobra!
Spojrzałam na niego. Widziałam jak patrzył na mnie z iskierkami w oczach. Nasze usta zbliżały się do siebie,gdy usłyszałam szept.
-Alan? Ashley?Co wy robicie?
Oderwałam się szybko od bruneta. Stał tam Jasper,przecierając oczy.
-Nic,ide spać.-odparłam i położyłam się pomiędzy Thorne,a Harrison. Miałam nadzieję że Fernsby nie widział tego,jak miało coś być między mną a Woodem.
_____
-wstawaj,kurwikleszczu!-otworzyłam oczy i widziałam jak wisi nademną Marcus.
-co ty tu robisz?-spytałam zaskoczona.
-Zwiedzam. A tak serio,wbiłem wcześniej i Chris mi otworzył.
Wstałam i poszłam do kuchni.
-Cześć wszystkim-przywitałam się i ziewnęłam.
-Cześć Ashley. Właśnie rozmawiamy o czymś,co może cie zainteresować.-odwróciła się w moją stronę Mia.
-Co to takiego?-zapytałam nalewając sobie soku jabłkowego do szklanki.
-Jest 16 czerwca,za...8 dni?Wakacje. Wiec myśleliśmy czy dzień po zakończeniu,nie jechać gdzieś.
-No w sumie dobra. Gdzie?
-Myśleliśmy nad Hawajami. Nikt z nas nie jest biedny,więc wiesz.
-Rodzice nam pozwolą?
-No Mia będzie pod moją opieką,Malory pod Marcusa, A ty pod Chrisa. Jasper i Laura,oni są pełnoletni.
-No w sumie...
Poszłam się przebrać. Gdy zeszłam, Chris zaproponował abyśmy poszli na pizze a potem wieczorem do wesołego miasteczka. Wsiadlismy do samochodów i pojechaliśmy.

Heeej! To drugi rozdzial,wiem ze sa krotkie ale postaram się robic je coraz dluzsze!

,,Monroe...Ja nie potrafie kochać.''Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz