Problem ze snem

1.3K 74 52
                                    

~ Todoroki Tōya~

Jest już późna noc. Muszę trochę odpocząć. Ostatnio było aż natłok misji. 

Wychodzę z kryjówki i zmierzam na dach jednego z opuszczonych budynków. Często tutaj chodzę. Usiadłem na skraju i spojrzałem na miasto. Noc była chłodna ale mi to nie przeszkadza. W sumie lubie jak tak jest. Dzięki mojemu daru nie marznę.

Ciekawe, który bohater ma dzisiaj patrol w okolicy? Raczej i tak mnie tu nie znajdą. Położyłem się na plecy i zacząłem spoglądać na niebo. 

Było bezchmurnie więc gwiazdy były widoczne. Leżałem tak jakiś czas gdy ktoś przeleciał nade mną. Moje nadzieje, że bohater mnie nie zobaczył minęły szybko gdy wylądował za mną. 

- Co tutaj robi złoczyńca? - Zapytał bohater numer dwa i zaczął do mnie podchodzić. 

- Jakbym wiedział, że masz tuta patrol to by mnie tu nie było. - Powiedziałem i usiadłem. Nie mam zamiaru ruszyć się z miejsca.

Blondyn powoli podszedł do mnie. 

- Domyślam się. - Chwilę stał wpatrując się we mnie i milczał. Zaraz jednak westchnął i usiadł obok mnie. - Ciężki dzień? - Zapytał i zaczął patrzeć na niebo. 

- Raczej tydzień. Zamknij się. Przyszedłem odpocząć a nie słuchać twojego gadania Keigo. - Znowu się położyłem ignorując go. 

- Ależ ty okrutny! Aż odechciewa się żyć. 

- To skocz. 

- Na pewno tego chcesz? 

- Głupie pytanie. Mam cię jeszcze popchać? 

- Niech ci będzie. - Chłopak wstał z ziemi i bez wahania skoczył. 

- Pogrzeb już ci robić? - Niechętnie wstałem i zerknąłem w dół. 

- Myślałem, że się chociaż trochę przejmiesz! Tōya naprawde jesteś okrutny! A co jeśli nie rozłożyłbym skrzydeł. 

- Skrzydlaty bohater zginał spadając z budynku. To by była sensacja. - Podleciał by być na równi ze mną i złapał mnie za ręce. - Co ty kombinujesz ptaszku? - Chciałem zabrać dłonie ale mocniej je chwycił. - Hawks tłumacz się. - Na to się tylko zaśmiał i pociągnął mnie. 

Gdy znalazłem się za krawędzią dachu pod stopami pojawiły się pióra chłopaka. Dalej mnie nie puszczał. 

- Zabawmy się. 

- Naprawdę się zabij. 

- Okay. - Dopiero doszło do mnie, że to był błąd. 

Przestał kontrolować pióra i oboje zaczęliśmy spadać. Będąc blisko ziemi złapał mnie i po chwili znowu znaleźliśmy się na dachu. 

- Spalę cię ptaszku. - Powiedziałem łapiąc go za kurtkę a na ręce pojawiły się niebieskie płomienie. 

- No mógłbyś. Zimno mi trochę. - Uśmiechnął się szeroko. 

Puściłem go i usiadłem. Chłopak zrobił po chwili to samo. 

- Nie masz teraz przypadkiem jakieś pracy? 

- Właśnie wracałem do domu. I chyba na prawdę powinienem. Zaraz zamarznę. 

- Chodź tu. - Uśmiechnąłem się a on zadowolony wtulił się we mnie. 

- Jesteś taki ciepły. - Powiedział zadowolony.

- Ale tylko chwilę i masz siedzieć cicho. - Nakazałem. 

- Mhm. - Mruknął powoli zasypiając.

- Debil. - Przytuliłem go mocniej do siebie by nie zmarzł jak będzie spał.

Przyjaciele - Dabi x HawksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz