6.Przyszłość przeszłości

281 17 1
                                    

Nino White, jak możesz być tak bezmyślną kretynką?! Jak mogłaś się dać Daniel'owi Dawes'owi?! Przeklinałam siebie w myślach, gdy wędrowałam po szkolnym korytarzu w stronę najbliższej łazienki dla dziewczyn znajdującej się na pierwszym piętrze. Poszłam tam cała przemoczona próbując włączyć telefon,aby dodzwonić się do Marnie. Chciałam prosić dziewczynę o przyniesienie jakiś suchych ciuchów dla mnie.

Co za psychol. Wariat. Dupek. Cymbał. Idiota!

Dobra,dobra,White. Nie mów że Ci się nie podobało.

Dzięki Ci mózgu za wsparcie! Jeszcze Ty przeciwko mnie - westchnęłam w myślach.

Gdy weszłam do łazienki z małym okienkiem naprzeciwko wejścia, pierwsze co zrobiłam to próbowałam dobić się jakimś sposobem do Marnie. Znacie tę scenę gdy jesteście chyba w najgorsze możliwej sytuacji i mówicie sobie ,,Gorzej już być nie może!" a jednak jest? Dołączam się do klubu! Próbowałam jakieś trylion razy włączyć ten cholerny telefon, ale to oczywiście było na nic! Po spotkaniu pierwszego stopnia z wodą w basenie,(podczas wrzucenia jego biednej właścicielki przez chyba najbliższego krewnego samego szatana) raczej nie miałam na co liczyć. Nawiasem,pewnie popia sobie teraz z nim herbatkę ciesząc się ze swojego zwycięstwa a mojej urażonej ( podeptanej przez stado słoni, poszarpanej przez kłócące się nastolatki o to czy Jacob jest lepszy od Edwarda i przejechanej przez wszystkie czołgi świata w tę i z powrotem) dumie. No ale trzeba zawsze wierzyć tak?

Wspaaaaaaaaaaaaaaaniale - powiedziałam i przywaliłam delikatnie głową w ścianę.

A jednak, nadzieja matką głupich.

Po kolejnych próbach włączenia tego durnego sprzętu, doszłam do wniosku że tylko marnuję czas. Wyszłam z łazienki i ruszyłam tyłek w stronę klasy, w której teraz miała lekcje moja przyjaciółka. Tak jak mówiłam pech nie odstępuje ode mnie nawet na krok. W momencie w którym doszłam pod drzwi sali biologicznej, rozległ się dźwięk dzwonka który dla innych uczniów był nutą błogosławieństwa i wolności,a dla mnie dźwiękiem rozpaczy ,zażenowania i wstydu. Moja przyjaciółka wyszła oczywiście jako ostatnia z klasy, gaworząc z Nate'em o jakiejś nowym filmie.

-Chodź- złapałam ją za nadgarstek i zawlokłam do łazienki.

-Co Ci się sta...

-Zaraz Ci wszystko opowiem, a teraz chodź i nic nie mów- nakazałam.

***

Dwie minuty później byłyśmy już w łazience.

-Co Ci się stało?- krzyknęła dziewczyna w momencie w którym zobaczyła moje mokre odzienie w całej swojej okazałości.

-Twój kuzyn się stał - prychnęłam.

-Daniel?

-Powinien mieć na pierwsze ,,Wysłannik szatana", a na drugie Daniel. I to malutkimi literami zapisane w akcie urodzenia.

-Co on Ci zrobił?- zapytała zabierając mój sweter i wyciskając z niego pozostałości po ,,basenie „ do zlewu.

-Wpadł do basenu ,a potem mnie do niego wciągnął jak starałam się mu pomóc - oznajmiłam.- Nieważne. Marnie, byłabyś w stanie załatwić mi jakieś suche ubrania do końca dnia?

-Jasne, poczekaj tu chwilę - powiedziała odkładając mój sweter na zimny kaloryfer przy zlewie.- Będzie miał taki opieprz że się nie pozbiera. Spokojnie, dostanie solidną karę - odpowiedziała rozbawiona znikając za drzwiami.

Przez resztę dnia chodziłam po szkole w koszulce i bluzie mojego kuzyna, która wyglądała na mnie jak worek na ziemniaki. Oczywiście nie obyło się bez ciekawskich spojrzeń uczniów. Na lekcjach dzięki Bogu , nauczyciele nie zwracali uwagi na mój niecodzienny strój, dlatego w spokoju mogłam skupić się na temacie. Przez calutki dzień unikałam Daniela jak ognia. Nie chce mieć z tym pacanem nic wspólnego. No bo co to do cholery jasnej było?

Zacznijmy Od NowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz