11.Niezapowiedziane odwiedziny i Drowning Soul's

205 13 1
                                    

Nina:

Po ważnej rozmowie odbytej w domu Daniela, dogadywaliśmy się coraz lepiej i poznawaliśmy na nowo. Z każdym dniem chłopak zaskakiwał mnie pozytywnie swoim zachowaniem i podejściem do pewnych spraw. Byłam zadowolona z podjętej decyzji,jednak dręczyło mnie to, że chłopak był obecny w moich myślach cały czas.

***

W sobotę rano obudziłam się z cudowną myślą - W KOŃCU WEEKEND. Niee,nie to żebym narzekała na szkołę, ale pięć zaliczeń na pięć dni szkoły dało w kość. Nie dość że denerwowałam się swoimi zaliczeniami to jeszcze Daniela, któremu po lekcjach dawałam korki z religii. Tak,religii. Chłopak był tak do tyłu z tematem że nawet nie wiedział kim była Maryja. W sumie nic dziwnego, nie wychowywał się w katolickiej rodzinie. Ale podstawy... No błagam, kto nie wie jak zginął Chrystus?

Daniel Dawes.

Zaskoczył mnie kiedy oznajmił że zapisał się na religię. Nie pomyślałam że kiedykolwiek będzie miał do czynienia z jakąkolwiek wiarą. A jednak. Prawie go wyśmiałam kiedy dowiedziałam się że ma zagrożenia właśnie z tego przedmiotu. Dobra,nie prawie. Płakałam ze śmiechu.

Spojrzałam na zegarek i stwierdziłam że mam jeszcze prawie jedenaście godzin do spotkania z moimi przyjaciółmi. Ubrałam się w sportowe i ciepłe ( za oknem była już zima ) ciuchy i wyszłam z domu chwilę pobiegać. Oczywiście zanim zaczęłam mój bieg ,musiałam się wrócić po słuchawki których jak zawsze zapomniałam z domu.

Po dwóch godzinach i 5 przebiegniętych kilometrach wtoczyłam się ledwo żywa do domu. Minęłam przedpokój i poszłam do kuchni ,aby wyjąć z lodówki wodę. Zabrałam jeszcze jogurt i rzuciłam się na kanapę w salonie,wcześniej potykając o leżący na podłodze plecak mojego kuzyna. Dzięki niemu, przydzwoniłam czołem prosto w oparcie. Będzie siniak wielkości Teksasu.

Auć.

To bolało.

-Nate,ty szujo,sprzątaj po sobie! - krzyknęłam jak najgłośniej do mojego kuzyna ,któremu pewnie w tym momencie przerwałam sen.

Ułożyłam się wygodnie na kanapie i włączyłam telewizję. Akurat natrafiłam na kolejny odcinek Teen Wolf'a.

Moje życie jest cudowne.

Po 45 minutach spędzonych na podziwianiu Tylera Posey'a i Dylana O'Briena ,poszłam na górę wziąć prysznic. Rozebrałam się i weszłam pod ciepły strumień wody. Taak,to zdecydowanie było to czego potrzebowałam. Korzystając z tego że Nate prawdopodobnie jeszcze śpi,urządziłam sobie w łazience drugi Przystanek Woodstock. Główkę od prysznica potraktowałam jako mój mikrofon a w telefonie włączyłam playlistę składającą się z piosenek Hollywood Undead, Linkin Park,Skillet itp. Rozpoczęłam swój prywatny koncert któremu przyglądała się widownia składająca się ze szczoteczki do zębów,ręczników i kosmetyków.

Nie,wcale nie jestem żałosna. Wcale.

-Nina!- usłyszałam darcie się Nate i walenie do drzwi.

-Co?- ledwo co przekrzyczałam Jacoby'iego z Papa Roach podczas ,, Between Angels and Insects".

-M....G...a!

-Co ty tam gadasz? - oczywiście,nic nie usłyszałam.

-MASZ GOŚCIA!- wydarł się na cały głos Nate.

Aż bębenki mnie zabolały. Nawet bardziej niż jak kaleczyłam Somewhere I Belong- Linkin Park.

Owinęłam się szczelnie ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Darowałam sobie ubieranie,bo wiedziałam że przyszła Marnie. Pewnie wpadła na chwilę żeby jej pomóc z wyborem sukienki na dzisiejszy koncert.

Zacznijmy Od NowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz