- Nina,alarm. Będę za dwadzieścia minut.
-Tak,mamo,jeszcze 5 minut...- powiedziałam zaspana do słuchawki telefonu.
-NINA! TO JA, MARNIE! CZERWONY ALARM!-wykrzyczała mi do telefonu przyjaciółka. Popatrzyłam na telefon,było dziesięć po czwartej.
Zastrzelę ją. -pomyślałam.
-Dobra,tylko nie dzwoń do drzwi, rodzice już wrócili. Będę w kuchni.
Wstałam z łóżka i zwlokłam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Założyłam dresy i zeszłam na dół z ręcznikiem na głowie. Gdy tylko dotarłam do kuchni, usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi.
-Jeszcze raz obudzisz mnie o tej porze to poszczuję cię psami.- oznajmiłam blondynce.
-Dziewczyno,to naprawdę ważne! Zresztą,zabiłabyś mnie gdybym ci nie powiedziała. A tak przy okazji. Przecież ty nie masz psów.
Wskazałam jej ręką w stronę kuchni. Gdy tylko weszłyśmy podeszłam żeby zagotować wodę na kawę a dziewczyna usiadła przy stole, waląc w niego głową.
-Marnie,co ci jest? Dobrze się czujesz? Gadaj mi tu co się stało!- powiedziałam przestraszona.
-Zgadnij...- powiedziała smutna.
-Marnie,ty chyba nie jesteś w cią...
- Nie idiotko! Lepiej usiądź, nie mam dla Ciebie dobrych wieści.
Zrobiłam to co mi kazała.
-Więc? - zapytałam się zniecierpliwiona.
-Daniel przyjeżdża jutro.
NIE.
O MÓJ DOBRY BOŻE.
NIE.
NIE WIERZĘ.
MÓJ NAJWIĘKSZY WRÓG Z DZIECIŃSTWA.
Daniel Dawes. Największy psychopata jakiego widział świat. Horror moich 16 lat życia. Obleśny, najbardziej denerwujący, najgorszy, najbardziej parszywy facet na ziemi. Przy okazji kuzyn mojej najlepszej przyjaciółki.
-Dziewczyno, oddychaj!- przywołała mnie do porządku blondynka.
-Powiedz mi że zapadłam w śpiączkę na kilka miesięcy i jest dzisiaj 1 kwietnia.- błagałam koleżankę. - proszę... Na ile przyjeżdża?
-Teraz najgorsze... Wiesz, jakby ci to delikatnie oznajmić.- powiedziała starając się jakoś ubrać to delikatnie w słowa.- On się tu przeprowadza.
CO?
COOOO?
COOOOOOOOO?!
COOOOOOOOOOOOOO?!
-CO?! - krzyknęłam na dziewczynę.
- No i będę musiała go odebrać z lotniska...- oznajmiła. -Pojadę po niego z Nate'em. Znaczy,miałam taki plan. Ale zważając na okoliczności...
-Mam pojechać z tobą,prawda? - powiedziałam załamana.
- Będziesz wtedy najcudowniejszą osoba na ziemi! Zresztą, nie jesteście już dziećmi. Może się pogodzicie!- szczerzyła się do mnie jak głupi do sera.
- Co to ,to nie. Nigdy. - stanowczo odpowiedziałam na propozycję.
Gdy Marnie miała mi już coś wytknąć, wsadziłam jej czekoladowe ciastko do buzi. Gadałyśmy jeszcze parę godzin po czym oznajmiłam że idę na górę się przebrać i możemy jechać do szkoły. Jak zapowiadałam tak zrobiłam.
CZYTASZ
Zacznijmy Od Nowa
Dla nastolatkówŻycie Niny White jest takie jak każdej nastolatki. Ma grupkę przyjaciół, rodziców których ciągle nie ma w domu, brak problemów w szkole. Jej życie nie jest rollercoasterem a jedną wielką stałą. Zmienia się to,gdy do jej miasta przyjeżdża jej najwięk...