Rozdział 6

14 2 0
                                    

Obudziłam się gwałtownie, wciąż siedziałam na podłodze oparta o kanapę, lecz Nicka już nie było. Za oknem zobaczyłam wschód słońca. Spojrzałam na dłonie, nic niezwykłego nie zauważyłam, tylko amulet jarzył się delikatnym światłem ale nie trwało to zbyt długo. Z każdą sekundą bladnął, aż w końcu całkowicie zgasł. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam Nicka, ubranego w nienaganny garnitur z reklamówką w dłoni.

- Głodna - wskazał na pakunek.

Zdziwiona spojrzałam jeszcze sennym wzrokiem na niego. Następnie wzięłam amulet w dłonie i uważniej się mu przyjrzałam jeszcze raz, lecz nie mogłam dopatrzyć się w nim żadnego śladu blasku. Próbowałam wstać, lecz nie obyło się to bez pomocy Nicka. Mięśnie mi zastygły, będąc przez długi czas w niewygodnej pozycji. Usiadłam na kanapie i złapałam się za głowę wciąż próbując dojść do siebie.

- Coo, co się wydarzyło - zapytałam - pamiętam jak przyjechaliśmy tu...

- Pomogłaś mi dojść do kanapy, a kiedy zemdlałem, opatrzyłaś mi rany. Kiedy się ocknąłem, spałaś siedząc na ziemi, chciałem cię przenieść na kanapę, ale zauważyłem świecący amulet, nie chciałem cię wyrywać z transu. Świtało, więc poszedłem coś przekąsić i przy okazji przyniosłem coś dla ciebie - położył reklamówkę na stole, wyjął styropianowe pudełko, w którym były jeszcze ciepłe gofry.

- Co jadłeś na śniadanie - zapytałam od niechcenia, przecierając oczy.

- Nie całkiem pamiętam kogo miałem na śniadanie, straciłem sporo krwi, byłem jeszcze lekko przyćmiony i...

- KOGO?! - od razu się zbudziłam i o mało nie zakrztusiłam gofrem.

Zaśmiał się delikatnie i zmienił temat:

- Co zobaczyłaś, scenę z przeszłości - spuściłam głowę zawstydzona.

- Wątpię, że to wydarzyło się naprawdę - odparłam - jak dokładnie działa ten amulet - zapytałam próbując wymazać złudne, aczkolwiek przyjemne obrazy z głowy.

- Nie jestem pewien - rzekł powoli - coś się stało?

- Nie - odpowiedziałam zbyt szybko - Znaczy, nie. Tylko jeśli nie było to nic z przeszłości, znaczy, może mi się coś tylko przyśniło...

- Niemożliwe, amulet świecił, tym razem jarzył się jeszcze bardziej niż ostatnio. To musi być ważne. Przebierz się - podał mi długą, prostą suknię w kolorze głębokiego granatu. Spojrzałam na niego i pośpieszył z wyjaśnieniami - jedziemy na wizytę do królowej, tego wymaga etykieta. Mieliśmy wyruszyć później, ale niepokoi mnie twój stan...

- Jaki stan?

 Zastanowił się czy udzielać mi odpowiedzi.

- Zbladłaś, a amulet... Nie powinnaś go tak długo mieć przy sobie. Najchętniej wziąłbym go lecz nie mogę. Kiedy go tylko dotknę, mogę nie przeżyć. Tylko czarownica może go trzymać.

- A jeśli go odłożę, mogą go zabrać, wciąż możemy byś obserwowani, wystarczy chwila nieuwagi...- skinął głową - daleko mamy jeszcze - zmieniłam temat.

- Jakieś 15 minut drogi - spojrzał na mnie jeszcze przez chwilę, jawnie się nad czymś zastanawiając po czym rzucił krótkie - zaczekam w samochodzie, za tymi drzwiami masz łazienkę - wskazał i znikł.

PrzeklętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz