Rozdział 5

16 2 0
                                    

Trzymał mnie w swych silnych ramionach, całym ciałem czułam jak poruszają się jego mięśnie, chciałam wtulić swoją twarz w jego barki, chciałam, zupełnie jak małe dziecko, schować się przed całym złem tego świata w kącie, pod kołdrą, bo tam ma się względne poczucie bezpieczeństwa. Byłam jednak nie w kącie, a z nim. Jednak nim zdążyłam zrobić cokolwiek, on postawił mnie na ziemi.

- Shh - pokazał, dotykając palcem wskazującym ust.

Zza rogu dochodziły głosy, kilku mężczyzn oraz głos kobiety, wydaje się znajomy, lecz nie potrafię go rozpoznać, brzmi zupełnie inaczej, niż ludzie, z którymi mam na co dzień do czynienia. Złowrogo, gniewnie, można by powiedzieć wściekle. Ona chyba dowodzi całą grupą.

- Nie obchodzi mnie, że pokój był pusty! Ruszcie głową idioci! Uciekła! Niech to diabli! Kurwa! Macie ją znaleźć, bo spotka was gorszy los, niż Anabell Truce!

Nie widziałam ich, ale mogłam się domyślić po odgłosach, tamci ruszyli, biegli, ona również, jej ostry jak brzytwa głos cichł. Spojrzałam na Nicka, on jakby ducha zobaczył, nie był wystraszony, jednak jego wyraz twarzy był jednocześnie nieobecny jak i w pełnej gotowości do działania. Dotknęłam jego ramienia, nagle powrócił do mnie, spojrzał na mnie jakby ujrzał nieznajomą po raz pierwszy, nachylił się do mnie i szepnął mi do ucha jedno słowo:

- Przepraszam - złapał mnie za rękę i pociągnął przez podziemny parking.

Koło jego samochodu było 5 wysokich, potężnie zbudowanych mężczyzn. Schowaliśmy się za filarem. A raczej to on mnie schował i znikł nim zdążyłam mrugnąć. Usłyszałam tylko ciche jęki, oraz nieprzyjemny dźwięk skręcanych karków. Ciche chrupnięcie połączone z mlaśnięciem. Wstrzymałam odruch wymiotny, nie patrzyłam w tamtą stronę, poczułam tylko jak w oczach zbierają mi się łzy.

- Trzeba jechać - powiedział zaskakująco delikatnie i złapał mnie za rękę - zamknij oczy, jeśli nie chcesz an to patrzeć. Poprowadzę cię, zaufaj mi.

Nie jestem żadną delikatną lalunią, pomyślałam. Odepchnęłam jego rękę i mocnym krokiem ruszyłam do samochodu, szerokim krokiem przechodząc przez martwych prześladowców. Usłyszałam tylko cichy śmiech, pełen podziwu, Ruszył cicho, nie zdążyłam się zbyt długo delektować poczuciem udanej ucieczki, bo usłyszałam piski opon. Znaleźli nas. Wyjechaliśmy prosto z parkingu na drogę ze stromym zboczem. Obok nas pojawiło się drugie auto, chciało nas zepchnąć.

- Masz - położył moją dłoń na kierownicy  - przytrzymaj na chwilkę.

Mówiąc to wyskoczył przez okno, krzyknęłam za nim chyba oszalałeś, lecz już go nie było, samochód zwolnił tempa, byłam zmuszona się przesiąść szybko i jechać przed siebie, Serce mi kołatało jak szalone, Nagle zobaczyłam jego odbicie w tylnym lusterku. Wybił gołą pięścią szybę w samochodzie, wyszarpał i rzucił kierowcą jak szmacianą lalką prosto w przepaść. Przekręcił kierownicą i samochód spotkał ten sam los, wystraszyłam się, że poleciał razem z nim w cholera wie, jak głęboką przepaść, w tym samym momencie coś wskoczyło na dach, krzyknęłam.

- Daj mi jeszcze chwilkę - powiedział spokojnie Nick, którego głowa pojawiła się tuż obok mnie za szybą.

- Nick ... - krzyknęłam, lecz nie zdążyłam  dokończyć myśli, bo usłyszałam ponowny stuk, na dachu. Gwałtownie zwolniłam, by samochód koło mnie znalazł się z przodu, to dało Nikowi okazję, by w mgnieniu oka wskoczyć do czarnego Volkswagena, jednocześnie wybijając szybę. Jednym ruchem wbił rękę w pierś kierowcy, by następnie wyciągnąć jego serce. Oglądałam tą scenę z niedowierzaniem, zupełnie jakbym oglądała film, a nie brała udziału w tych szalonych wydarzeniach. Volkswagen, przebijając barierkę, zniknął za skarpą.

PrzeklętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz