Rozdział 8

2 1 0
                                    

Nie mogłam spać. Ciągle słyszałam jakieś odgłosy dochodzące zza ścian. Brzmiało jak szuranie mebli. Kto normalny przestawia meble nocą?!

Słońce wschodziło kiedy właśnie po raz kolejny próbowałam zasnąć. Półprzytomna wyszłam z komnaty, i wmurowało mnie. Na ścianach była rozprysnięta krew. Na korytarzu szkarłatne kałuże. Poruszyłam się gwałtownie dopiero kiedy poczułam jak coś skapnęło na moje czoło. Na lampie nade mną wisiała oderwana ręka.

Pobiegłam ile sił w nogach wzdłuż korytarza w kierunku sali tronowej. Pchnęłam drzwi lecz one były zablokowane od środka. Chciałam zawrócić kiedy usłyszałam okropny ryk dochodzący z miejsca, z którego przybiegłam. Schowałam się błyskawicznie we wnękę. Jakim cudem nie usłyszałam masakry dziejącej się za drzwiami? Trzeba kogoś znaleźć i dowiedzieć się co się tu dzieje.

Kiedy upewniłam się, że ryki ucichły, ostrożnie pobiegłam korytarzem, nie miałam okazji do zwiedzania zamku, ale gdzieś musiałam przecież wyjść, prawda? Prawda?

Gdzieś na korytarzu zauważyłam jakiegoś młodego mężczyznę, leżał bez ruchu na podłodze. Podeszłam do niego i sprawdziłam oddech. Jeszcze żył, ale miał ranę kłutą na ramieniu. Zawołałam do niego i delikatnie potrząsnęłam nim. Gdy tylko otworzył oczy mogłam zobaczyć jak nagle przeszyło go przerażenie. Zaczął błagać o litość. Cofnął się a kiedy zobaczył że nie podchodzę do niego, zrobił natychmiast jeszcze parę kroków, wypowiedział jakieś zaklęcie i znikł w portalu. Lecz z taką raną nie mogł używać magii, która osłabia już zdrowego człowieka. Portal go rozszarpał na strzępy i wypluł z powrotem ochlapując mnie i resztę korytarza krwią i mięsem. Zwymiotowałam. To było dla mnie za dużo. Popełnił samobójstwo. Wiedział k tym już zanim wypowiedział zaklęcie, ale ten jego paniczny strach...

Stałam w miejscu, nie mogłam się poruszyć po tym czego właśnie byłam świadkiem. Usłyszałam za sobą cichy krzyk. Nie odwróciłam się. Upadłam na kolana i siedziałam w całym syfie. Wszędzie było tego pełno... Ktoś podszedł i usłyszałam po głosie, że była to królowa.

- Szukaliśmy cię w całym zamku. Możesz mi wyjaśnić co tu się stało?

- on... On był ranny, chciałam mu pomóc... On... Bał się... Nie wiem co mogło go tak wystraszyć... Wyglądał jakby zobaczył ducha... Uciekał chciał się przenieść magią, ale... Ale... To... -rozpłakałam się.

- Najpierw ogarnijmy ten bałagan - Machnęła ręką i wszytko co zostało z tego biedaka zaczęło wracać do pierwotnej postaci. Złożyła go z powrotem! Ale wciąż nie żył, a i jego całe ciało pokrywała krew - biedny Edward. Był znakomitym magiem i wiernym służącym. A jeśli chodzi o ciebie - zwróciła się do mnie i kolejnym machnięciem związała mnie magicznym sznurem - idziesz ze mną. Nie szarp się to tylko zacieśni więzy.

- Co się dzieje? Dlaczego mnie pani związalaś?!

Byłam kompletnie zdezorientowana. Lecz królowa nic więcej nie powiedziała. Kazała za sobą iść aż na ogrody. Tam była matka i Nick. Prowadzili zacietą dyskusję.

-... jesteście powiązane krwią, użyj zaklęcia, przecież oszczędzi nam to poszukiwań. Musi być przerażona... zagubiona...

- Straciłam magię!

- Co...

Raptownie przerwali, kiedy nas zobaczyli. Ona miała twarz nieodgadnioną, lecz zamyśloną. On patrzył wprost na mnie. I nie ukrywał swojego gniewu.

- Ona jest niewinna! - krzyknął oburzony kiedy zobaczył moje więzy.

- Wiem. odparła królowa.

Nick stracił nagle wątek. Ja również. Nim jednak ktokolwiek mógł zadać pytanie dodała:

PrzeklętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz