Rozdział 3

25 3 0
                                    

Zjawił się tak nagle, że zdążyłam tylko spojrzeć a on trzymał w palcach wystrzeloną kulę, która miała spocząć w moim sercu. To był ten sam człowiek, który zjawił się wtedy w moim domu. Nie, nie człowiek. Wampir. Ale on... Uratował mnie? Na to wygląda. Spojrzałam szybko w stronę ojca, cała koszula zdążyła zmienić kolor na czerwony, próbowałam wyczuć puls, na darmo. Padł kolejny strzał i przeraził mnie widok, którego zobaczyłam...

Wampir wgryzł się w szyję zabójcy mojego ojca. Kiedy odchylił usta, zobaczyłam kawałki mięsa luźno zwisające z miejsca, gdzie wampir zostawił swój pocałunek. Krew tryskała z paskudnej rany jak oszalała. On jeszcze żył! Nie do wiary! Mój wybawca złapał napastnika za koszulę i mu coś jeszcze powiedział, lecz ten tylko splunął gęstą, czerwoną cieczą. Ten ruch spowodował, że wampir skręcił mu kark. Odgłos, który temu towarzyszył sprawił, że zwymiotowałam.

Kiedy się wyprostowałam, usłyszałam syreny policyjne, ktoś krzyczał w oddali. A przede mną stanął on i jak gdyby nigdy nic zapytał:

- Dobrze się Pani czuje - mimo masakry jakiej właśnie dokonał, jego nienagannie uszyty, doskonale leżący garnitur nie ucierpiał w najmniejszym stopniu, z kącika ust spłynęła tylko strużka krwi, którą pośpiesznie otarł materiałową chustką.

Zaśmiałam się piskliwie, przysłoniłam usta dłonią. Byłam zbyt przerażona, żeby się ruszyć. Czułam jak moje ciało drży i to wcale nie z zimna.

- Za przeproszeniem, ale trzeba ruszać. Niebawem przyjedzie policja, więc sama Pani rozumie... Och proszę się nie bać - nie mogłam zdjąć z niego oczu. Znowu to robił. Tak jak w domu... Teraz wiem chyba co próbuje. Hipnoza, zdaje się... Moje ciało się rozluźniło, nie czułam już napięcia, on to robi! Nie!

-Nie - krzyknęłam i natychmiast napięły się ponownie mięśnie. Ujrzałam jego zdziwioną minę, ale odzyskałam głos, więc troszkę się jąkając kontynuowałam - k...kkim jesteś?

- Och proszę wybaczyć, nazywam się Nicolas van Beamount. Ale proszę mówić mi Nick. Jesteś Selena, prawda, pozwól, że będę ci mówił po imieniu. Wiedziałem, kim jesteś szukając cię na prośbę twojej matki, ale muszę przyznać jestem pod wrażeniem, a nie mało co mnie dziwi - zna moją matkę? I do tego wie jak się nazywam... On coś wie, nie podoba mi się to - Co powiesz na to, żeby porozmawiać w jakimś bardziej ustronnym miejscu - kiwnęłam powoli głową - Świetnie zatem zapraszam do samochodu - szarmanckim ruchem zaprosił mnie do czarnego BMW z dodatkowo przyciemnianymi szybami - spojrzałam na ojca - nie martw się o niego. Zapewniam, że policja się nim zajmie - bez słowa weszłam do samochodu. Ruszyliśmy.

Wbrew temu, co mówią o kierowcach BMW, jechał powoli i ostrożnie. Siedziałam jak na szpilkach mimo wygodnego, skórzanego fotela. Trzeba było słuchać się mamy, kiedy mówiła, żeby nie wsiadać z nieznajomymi do samochodów z przyciemnianymi szybami, kto wie może byli zabójcami z pozornie miłym uśmiechem. Oj mamo. Byłam pewna, że jest mordercą, właśnie byłam tego świadkiem, a i tak wsiadłam. Gdybyś to widziała, zabiłabyś mnie w najlepszym wypadku.

- Gdybyś mi tylko pozwoliła, rozluźniłabyś się, od stresu człowiekowi robią się zmarszczki. A żadna kobieta nie lubi zmarszczek...

Milczałam.

- Chyba nie jesteś zbyt rozmowna, szkoda - udał zasmuconego tym faktem.

- Nie pytałam o twoje imię - popatrzyłam na niego, uśmiechnął się chytrze, więc pośpiesznie odwróciłam wzrok.

- Jestem pewien, że już się domyśliłaś - przeszły mnie ciarki.  Nie wiedziałam jak zareagować, więc milczałam. W tym samym momencie dojechaliśmy pod hotel.

PrzeklętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz