Rozdział 2

22 3 0
                                    

-Jak mniemam, panienka Selena?

Jego głos brzmiał jak aksamit, jego wygląd był niebiański, a oczy wchłonęły mnie, tak, że nie byłam w stanie się poruszyć, czułam się jak zahipnotyzowana. Mogłam tylko patrzeć na niego i w tym jednym momencie, na niewielką sekundę zapomniałam o wszystkim, o każdym, nawet wydawało mi się jakbym sama w ogóle nie istniała, a był tylko on. Zrobiłam machinalnie krok w tył i wtedy je zobaczyłam. Kły. I pistolet. Niemal od razu się opamiętałam. Skoczyłam w tym samym momencie do boku, w którym padł strzał. I jeszcze jeden, potem kolejne. Byłam w środku strzelaniny , schowana za kanapą zastanawiałam się co robić...

Taras. Mogę wybiec przez te szklane drzwi i pobiegnę prosto do lasu, tam mnie nie znajdą, wystarczy tylko przebiec przez ogród. Lecz nim zdążyłam wdrożyć mój plan w życie, ktoś mocno ścisnął moje ramię. Nim zdążyłam zobaczyć twarz mojego oprawcy, zostałam brutalnie szarpnięta w bok.

-Słuchaj koteczku - usłyszałam paskudny, ochrypły głos mężczyzny w średnim wieku. Jego twarz znajdowała się tuż obok mojej i poczułam nieprzyjemny zapach zgniłych pomidorów- pojedziesz teraz grzecznie z nami, albo - dotknął czubkiem pistoletu tył mojej głowy - Rozumiemy się?

Pokiwałam tylko delikatnie głową.

- Doskonale.

Spojrzałam po pokoju, wszędzie był ogień i pełno dymu, chciał mnie wypchnąć przez drzwi, ale w tym samym momencie zwaliła się belka z sufitu i przygniotła oprawcy nogę, zawył z bólu, a ja skorzystałam błyskawicznie z sytuacji i wybiegłam. Słyszałam jeszcze strzał i serię głośnych przekleństw. Chybił.

Nie oglądając się za siebie, biegłam co sił w nogach i nie zwolniłam dopóki nie upewniłam się, że jestem wystarczająco daleko, by mnie nie dogonili. Lecz oni wcale za mną nie podążali, kimkolwiek byli... Zwolniłam nieco i w tym momencie zauważyłam jak bardzo daleko pobiegłam. Nigdy wcześniej nie zapuszczałam się w te strony. W pobliżu nie ma żadnej ścieżki, a drzewa w tym miejscu były ogromne, ich korzenie wystawały z ziemi, więc co chwila się potykałam. Już chciałam się zatrzymać gdy nagle moim oczom ukazała się polna, zupełnie niepasująca do tego strasznego otoczenia. Była bardzo jasna, rosło na niej dużo nieznanych mi kwiatów, a na samym jej środku stał wilk. Cofnęłam się odruchowo i schowałam w cieniu drzew. Był ogromny, dwa razy większy od przeciętnego człowieka. Bałam się oddychać, byle tylko mnie nie zauważył. Obserwowałam go z bezpiecznego miejsca. Wtem usłyszałam nieprzyjemny trzask, pomyślałam że to coś za mną i o mało nie krzyknęłam, szybko się odwróciłam  ale tam nic nie było. Skupiłam ponownie wzrok na polanie i ponownie usłyszałam ten dźwięk, ale tym razem ze zdumieniem odkryłam, że to pochodzi od niego. Kolejny, i jeszcze jeden. Potem już cała seria, zobaczyłam jak potężne cielsko wilka staje na tylnich łapach i powoli się zmienia? Już po chwili moim oczom ukazał się postawny mężczyzna, stał do mnie tyłem przez co mnie na szczęście nie zauważył, schowałam się za największym pniem i przykucnęłam. „ CO TO MA ZNACZYĆ” zastanawiałam się. W starych ilustrowanych książkach mamy widziałam coś takiego, ale to była książka fantasy! Wilkołak! T-to niemożliwe!

Nagle przypomniałam sobie nieznajomego, on miał kły, dlaczego tylko to mnie wcześniej nie zastanowiło!? Był blady jak... jak wampir. Przełknęłam ślinę, nie... nie to mi się musiało przywidzieć. Spojrzałam jeszcze raz na polanę, była pusta. Powinnam teoretycznie poczuć ulgę, prawda? Mogło by to znaczyć, że mi się naprawdę coś tylko przywidziało, ale co jeśli gdzieś w tych górach jest teraz wilkołak? Chodź część mnie upierała się, że to nieprawda, to inna część poczuła jeszcze większy strach niż czułam w trakcie strzelaniny. Tam znałam każdy kąt, a teraz znajdowałam się w przestrzeni otwartej, mało tego zupełnie nie wiedziałam, gdzie jestem a w dodatku istnieje możliwość, że coś nagle wyskoczy na mnie i pożre żywcem. Ta cisza wokół mnie jeszcze bardziej przerażała...

PrzeklętaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz